Na Bałtyku zatonął holowany dźwig. „Trzech marynarzy z sześcioosobowej załogi było pod wpływem alkoholu”

Na Bałtyku zatonął holowany dźwig. „Trzech marynarzy z sześcioosobowej załogi było pod wpływem alkoholu”

Wybrzeże Bałtyku. Zdjęcie poglądowe.
Wybrzeże Bałtyku. Zdjęcie poglądowe. Źródło:Natalya Fedotova/shutterstock.com
Na Bałtyku zatonął dźwig portowy, holowany na barce z Gdyni do Szczecina. Gdy na miejsce zdarzenia zostali wezwani strażnicy graniczni okazało się, że trzech z sześciu członków załogi holownika jest nietrzeźwych.

Do zdarzenia doszło w środę, 24 sierpnia, nieopodal wybrzeża między Łebą a Ustką. Holownik „Odys” transportował z Gdyni do Szczecina barkę, na której znajdował się portowy dźwig.

Od 0,35 do 0,46 promila alkoholu

Z nieustalonych przyczyn holowany dźwig przewrócił się, zsunął z barki i zatonął w Bałtyku. Na miejsce zdarzenia zostali wezwani strażnicy graniczni, którzy sprawdzili trzeźwość załogi holownika. Alkomat wykazał, że trzech z sześciu załogantów było nietrzeźwych.

- Załoga jednostki pływającej SG-213 „Strażnik 3” z Kaszubskiego Dywizjonu Straży Granicznej otrzymała informację o holowniku, który zagubił transportowany dźwig portowy. Sprawdzono trzeźwość jednostki. Okazało się, że trzech marynarzy z sześcioosobowej załogi było pod wpływem alkoholu. Mężczyźni mieli od 0,35 do 0,46 promila alkoholu w organizmie – skomentował w rozmowie z „TVN24” kmdr ppor. Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.

Pomiary w celu zlokalizowania dźwigu

Wśród trzech trzeźwych członków załogi był kapitan holownika. Dzięki temu, „Odys” bez przeszkód wrócił w asyście pograniczników do portu w Gdyni. Okoliczności zdarzenia bada już Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich.

- Urząd Morski w Gdyni przeprowadzi pomiary hydrograficzne na trasie holownika w celu zlokalizowania ładunku. O zdarzeniu powiadomiona została Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich oraz pozostałe służby. Po zawinięciu jednostki do portu postępowanie zostanie również wszczęte przez organy administracji morskiej – zapewnia Magdalena Kierzkowska, rzecznik prasowy Urzędu Morskiego w Gdyni.

Kierzkowska uspokaja, że zatopiony dźwig był wyposażony w napęd elektryczny, a nie spalinowy, dzięki czemu nie stwarza zagrożenia dla środowiska w Bałtyku. Niemniej zostaną podjęte próby jego podniesienia z dna.

Czytaj też:
Największy prom w swojej klasie lada dzień ruszy z portu w Gdyni. Znamy ceny

Opracował:
Źródło: TVN24