"Wiele wskazuje na to, że pacjentom podano scolinę zamiast corhydronu"

"Wiele wskazuje na to, że pacjentom podano scolinę zamiast corhydronu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura nie otrzymała jeszcze opinii biegłych w sprawie 17 najbardziej prawdopodobnych przypadków podania pacjentom scoliny zamiast corhydronu, ale wiele skazuje na to, że tak się stało - poinformował na konferencji prasowej prokurator apelacyjny w Lublinie Robert Bednarczyk.

Na ostateczną opinię biegłych czeka również Zakład Farmaceutyczny Jelfa S.A., któremu również zależy na jak najszybszym wyjaśnieniu sprawy.

Kierownik Katedry i Zakładu Farmakologii Doświadczalnej i Klinicznej Akademii Medycznej w Lublinie prof. Marian Wielosz, który przewodniczy zespołowi biegłych powołanych do zbadania tych przypadków, powiedział, że scolina podana zamiast corhydronu spowodowała śmierć jednego pacjenta. Zaznaczył, że opinia w tej sprawie będzie gotowa za około dwa tygodnie.

Prokuratura przekazała biegłym 17 przypadków najbardziej prawdopodobnego podania scoliny, która znajdowała się w fiolkach oznakowanych jako corhydron. Tylko jeden z tych przypadków dotyczy zgonu pacjenta. Chodzi o 75-letniego mężczyznę, mieszkańca woj. świętokrzyskiego, który chorował na astmę.

Prokurator Bednarczyk oświadczył, że prokuratura rozmawiała z prof. Wieloszem i "mniej więcej wie, czego się spodziewać", choć formalnie opinii biegłych jeszcze nie otrzymała.

"Istnieje niemalże pewność, że opinia będzie wskazywać, że mamy do czynienia z jednym przypadkiem zgonu, którego obraz kliniczny, przebieg, objawy, które wystąpiły u pacjenta, wskazują na to, że faktycznie zaordynowano mu lek z ampułki oznaczonej jako corhydron, natomiast mamy już prawie pewność, że mamy tu do czynienia z suksametonium" - powiedział Bednarczyk. Pacjenta nie udało się uratować, gdyż w ośrodku zdrowia, w którym przyjął lek, nie było sprzętu do przywrócenia akcji oddechowej.

"Wiele wskazuje na to - ale zaznaczam, że nie mamy nadal opinii - że w tamtych pozostałych przypadkach także zamiast corhydronu zaordynowano suksametonium" - dodał Bednarczyk.

Prokurator powiedział, że końcowe ustalenia śledztwa, prowadzonego przez lubelską prokuraturę okręgową, zostaną przekazane do prokuratury okręgowej w Jeleniej Górze, która prowadzi śledztwo w sprawie zamiany leków. I to prokuratura jeleniogórska prawdopodobnie będzie stawiała ewentualnie zarzuty.

Prof. Wielosz powiedział, że "biegli mieli tutaj ułatwione zadanie", bo scolina "jest jedynym lekiem, który daje takie objawy - od razu utrata oddechu, sinica".

Radosław Popiel, rzecznik Zakładu Farmaceutycznego Jelfa S.A. w Jeleniej Górze, producenta corhydronu, powiedział PAP, że podobnie jak lubelska prokuratura spółka czeka na ostateczną opinię biegłych. "Jeśli okaże się, że informacje podane w +Dzienniku+ są prawdziwe, to będzie to bardzo tragiczna wiadomość" - mówił Popiel. Przypomniał, że litewska spółka przejęła jeleniogórski zakład w czerwcu 2006 r., zaś ewentualny zgon mężczyzny po podaniu wadliwego corhydronu miał miejsce w kwietniu 2006 r.

Popiel zaznaczył, że Jelfa przez cały czas bardzo ściśle współpracuje z jeleniogórską prokuratura, która prowadzi śledztwo mające wyjaśnić kto mógł ewentualnie zamienić lek i dlaczego. "To nam przede wszystkim bardzo zależy, aby tę sprawę jak najszybciej wyjaśnić i ją ostatecznie rozwikłać. Dlatego też nie tylko współpracujemy z prokuraturą, ale deklarujemy wszelką pomoc" - mówił Popiel. Dodał, że o ewentualnych konsekwencjach związanych z zamianą leku Jelfa będzie mówić dopiero po zakończeniu śledztwa, kiedy będą już znane przyczyny i szczegóły sprawy.

Lubelska prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo od listopada ub. roku wyselekcjonowała 17 najbardziej prawdopodobnych przypadków ewentualnego podania pacjentom scoliny zamiast corhydronu, spośród około 600 zgłoszonych.

Selekcji dokonano na podstawie klasycznych objawów po podaniu scoliny - już w momencie, kiedy jest podawana, pacjent traci przytomność i wstrzymana zostaje akcja oddechowa. Podjęcie akcji reanimacyjnej wobec pacjentów, którzy mogli dostać scolinę zamiast corhydronu, umożliwiało przywrócenie oddechu i normalne funkcjonowanie organizmu.

Śledztwo nie jest zakończone, bo zgłoszenia nadal napływają. Na podstawie opinii biegłych z zakresu toksykologii i chemii prokuratura zdecydowała, że nie będzie przeprowadzać ekshumacji zwłok, gdyż zarówno corhydron jak i scolina rozkładają się bardzo szybko w organizmie i nie można stwierdzić ich obecności w zwłokach ludzkich.

Piątkowy "Dziennik" napisał, że 75-letniego Bernarda S. mieszkańca wsi Adamów (Świętokrzyskie) "zabiła scolina w opakowaniu corhydronu". Gazeta powołuje się na prof. Wielosza, który twierdzi, iż nie ma wątpliwości, że scolina była przyczyną śmierci Bernarda S. "Dziennik" pisze, że ta opinia oznacza przełom w śledztwie, a prokuratura będzie musiała postawić zarzuty osobom odpowiedzialnym za produkcję leków w Jelfie.

pap, ss