Nie będzie ugody w procesie "Wprost" - Kwaśniewski

Nie będzie ugody w procesie "Wprost" - Kwaśniewski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie będzie ugody w procesie wytoczonym Aleksandrowi Kwaśniewskiemu za określenie "Wprost" mianem "ubeckiej gazety". Adwokat naszego tygodnika twierdzi, że pozwany wcale nie chciał zawierać ugody. Przeczy temu pełnomocnik Kwaśniewskiego, mówiąc, że uniemożliwił ją spór o zakres i koszty publikacji przewidywanego oświadczenia byłego prezydenta.

Niepowodzenie trwających od marca negocjacji stron oznacza, że Sąd Okręgowy w Warszawie będzie prowadził normalny proces. Sąd wyraził żal z powodu straty kilku miesięcy. Kolejną rozprawę wyznaczono na 18 października, kiedy ma zeznawać Marek Król, wieloletni naczelny "Wprost", a dziś jego wydawca.

W marcu 2005 r. ówczesny prezydent powiedział w TVP, że decyzję o niestawieniu się przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen podjął, gdy przeczytał we "Wprost" artykuł pt. "Aleksander K. Z czego prezydent będzie się tłumaczył przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu". Były tam zdjęcia, na których wśród osób towarzyszących prezydentowi i jego żonie, jest lobbysta Marek Dochnal. Fotografie te - napisaliśmy w artykule - dowodzą, że prezydent kłamał, mówiąc, że nie miał kontaktów z Dochnalem.

"Niech żadna mutacja Urzędu Bezpieczeństwa nie stara się kierować losami Polski" - komentował wówczas prezydent. Dodał, że "ubecka gazeta po raz kolejny uczestniczy w rozrabianiu czołowego polityka Polski". Przypomniał, że w 1989 r., gdy PZPR "kończyła swój żywot", ówczesny I sekretarz partii Mieczysław Rakowski zaproponował mu stanowisko sekretarza Komitetu Centralnego - on odmówił, a sekretarzem został Marek Król.

Pracownicy i wydawca "Wprost" pozwali Kwaśniewskiego o ochronę dóbr osobistych, domagając się przeprosin i od 50 do 100 tys. zł zadośćuczynienia dla Caritas Polska.

W marcu tego roku adwokaci stron zapowiedzieli negocjacje w celu zawarcia ugody. W czerwcu adwokaci zapowiadali, że dojdzie do ugody. Pełnomocnik Kwaśniewskiego mec. Maciej Żbikowski mówił, że tekst porozumienia jest już "w zasadzie" zredagowany, ale trwają rozmowy m.in. co do miejsca i formy jego publikacji. Pełnomocnik "Wprost" mec. Maciej Łuczak dodawał, że proponowany tekst zaspokaja roszczenia powodów. W czerwcu sąd dał czas stronom na ostateczne sprecyzowanie ugody do 19 lipca.

Niespodziewanie przed czwartkową rozprawą adwokaci powiedzieli zaskoczonym dziennikarzom, że ugody nie będzie. Mec. Żbikowski mówił, że fiasko negocjacji spowodował nie sam tekst oświadczenia (którego nie ujawniono), lecz zakres jego publikacji. Dodał, że kilka dni temu dostał informację od powodów, że wycofują się z rozmów. Przyznał, że nie ma zgody na warunki powodów co do publikacji oświadczenia, bo "pan prezydent musiałby rozważać poniesienia znacznych kosztów" (nie ujawnił, ile to miałoby być).

"Były wysuwane coraz to nowe przeszkody" - mówił mec. Łuczak, według którego, "nie było woli zakończenia negocjacji", a treść ugody "była cały czas kontestowana przez pana prezydenta Kwaśniewskiego". Podkreślił odmowę pozwanego publikacji oświadczenia w "Gazecie Wyborczej"; według niego, nie było też zgody b. prezydenta na zamieszczenie oświadczenia w telewizji. Dodał, że sprawa kosztów "była do negocjacji". Według mec. Łuczaka, dowodem na brak dobrej woli była "ostra krytyka" Kwaśniewskiego okładki "Wprost" z fotomontażem przedstawiającym Angelę Merkel, której piersi ssą bracia Kaczyńscy.

Spytany, czy uważa, że sąd będzie chciał przeprowadzić "dowód prawdy" co do inkryminowanych słów Kwaśniewskiego, mec. Łuczak odparł, że pozwany nie sprecyzował, kogo miał w niej na myśli.

Na uwagę, że trwa proces cywilny, wytoczony przez Marka Króla naczelnemu "Nie" Jerzemu Urbanowi za podanie, jakoby Król był agentem poznańskiej SB o pseudonimie "Rycerz", adwokat odparł, że to nie ten Marek Król był na tzw. liście Wildsteina (pełnomocnik Urbana replikował, że ta lista obejmowała tylko osoby z woj. warszawskiego). W 1996 r. Król mówił "Gazecie Wyborczej", pytany, czy był agentem: "Niczego w życiu nie podpisywałem. (...) Gdy w 1985 r. zostałem zastępcą naczelnego +Wprost+, to raz na miesiąc, raz na dwa miesiące przychodził do redakcji jakiś facet z SB, meldował się w sekretariacie i pytał o nastroje".

Mec. Żbikowski jeszcze nie wie, czy będzie występował do IPN o jakieś akta. Nie wykluczył, że Kwaśniewski będzie zeznawał jako strona. Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że mówił prawdę, lub przynajmniej, że działał w interesie publicznym.

ab, ss, pap