Do zdarzenia doszło w ubiegły piętek, 24 lutego, w powiecie gryfickim na Pomorzu Zachodnim.
Na tratwie znajdowały się m.in worki wypornościowe
Strażacy otrzymali zgłoszenie ws. trzech mężczyzn, którzy utknęli na jeziorze Resko Przymorskie, gdyż silnik zaburtowy ich tratwy uległ awarii. Następnie tratwa zaczęła dryfować i ostatecznie wpadła w trzcinowisko.
Na szczęście, mężczyznom nic się nie stało, a strażakom bez trudu udało się podjąć rozbitków na ląd. Uwagę lokalnych mediów przykuły przedmioty, które znajdowały się na pokładzie tratwy.
Chodzi o m.in. pompy i worki wypornościowe, co jednoznacznie wskazuje na to, że Niemcy poszukiwali czegoś w akwenie. Lokalne media wskazują, że celem poszukiwań był najprawdopodobniej wrak wodnosamolotu, który spoczywa na dnie od kilkudziesięciu lat.
Tragedia, która rozegrała się na jeziorze w marcu 1945 r.
Wspomniana maszyna to niemiecki wodnosamolot Dornier Do-24, który zatonął pod koniec II wojny światowej, a dokładnie w marcu 1945 r. Był on wykorzystywany do ewakuowania Niemców w głąb ich kraju przed nacierającą w kierunku Berlina Armią Czerwoną.
Jego ostatni lot zakończył się tuż po starcie z brzegu jeziora. Jak wykazały przeprowadzone w ostatnich latach przez płetwonurków oględziny, maszyna została trafiona odłamkami jednego z pocisków, wystrzelonych przez radzieckie czołgi.
Dornier Do-24 runął do jeziora Resko Przymorskie z wysokości kilkudziesięciu metrów. Na jego pokładzie znajdowało się 76 osób, przede wszystkim dzieci. Tylko jednej osobie udało się przeżyć. Ofiary tragedii upamiętnia pomnik, który ustawiono kilka lat temu na brzegu jeziora.
Czytaj też:
To był ostatni transport dla cara Mikołaja II. Z wraku statku Kyros wydobyli prawdziwy skarbCzytaj też:
Przełom w poszukiwaniach „Bursztynowej Komnaty”? Nurkowie odkryli wrak statku „Karlsruhe”
Komentarze