Wojownicy Maryi stracili swojego „megakapłana”. Wierni oburzeni: Drugiego takiego Maryja nie znajdzie

Wojownicy Maryi stracili swojego „megakapłana”. Wierni oburzeni: Drugiego takiego Maryja nie znajdzie

Ksiądz Dominik Chmielewski
Ksiądz Dominik Chmielewski Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Ksiądz Dominik Chmielewski porywał tłumy, ale jego działalność budziła kontrowersje na tyle duże, że od dłuższego czasu nie wszędzie mógł głosić swoje kazania. Teraz został odsunięty od Wojowników Maryi. Oficjalne dlatego, że ma tworzyć nowe centrum rekolekcyjne. „Drugiego z taką charyzmą Maryja nie znajdzie” – oburzają się wierni.

Na kazania księdza Dominika Chmielewskiego wierni przyjeżdżali z całego kraju. W styczniu przyjechali do Niepokalanowa, co opisywaliśmy we „Wprost”. Usłyszeliśmy wtedy, że ksiądz Chmielewski to nie kapłan, tylko „megakapłan”, który „nie boi się mocnych słów” i jest jak „prawdziwy ojciec”. – Niektórym brakuje tej iskierki, a tutaj to nie iskra, tylko ogień. Jakbyśmy samych takich kapłanów, to inny Kościół by był – mówił Paweł, jeden z wiernych. – Znam już wszystkie kazania, tylko on do mnie tak dociera – wtórowała mu Magda.

Działalność księdza budziła jednak od dłuższego czasu poważne wątpliwości. Dlatego w ubiegłym roku, na wniosek episkopatu, powołano komisję, która przeanalizowała zarówno jego nauczanie, jak i organizację Wojowników Maryi. Choć ekspertyza to długa lista zarzutów, to na wstępie komisja stwierdziła, że duchowny jest „charyzmatycznym kapłanem, który swoją żarliwością przepowiadania pociąga wielu do Boga”. Założony przez niego ruch nazwała „sukcesem duszpasterskim”, który „pokazuje, że jest ogromne zapotrzebowanie na jednoznacznie męską duchowość opartą na cnocie waleczności i męstwa”.

Jednocześnie teolodzy ostrzegali jednak, że statut ruchu „absolutyzuje rolę kapłana prowadzącego”, co sprzyja „autorytaryzmowi i hermetyzacji, a w efekcie przeobrażaniu się go w rodzaj sekty”. Stwierdzili też, że „z uwagi na silną (wojskową) subordynację i podległość Wojowników Maryi swemu głównemu liderowi” należy się spodziewać „gwałtownego sprzeciwu i fermentu w sytuacji odsunięcia go od dzieła”.