Ubierzemy cię w porno. Groźne zjawisko rodem z mangi podbija Polskę

Ubierzemy cię w porno. Groźne zjawisko rodem z mangi podbija Polskę

Japońskie komiksy
Japońskie komiksy Źródło:Shutterstock
W globalnych sklepach internetowych jest teraz pełno ubrań z wyobrażeniami twarzyczek w pornograficznej ekstazie. Ta twarz to ahegao: wystawiony język, wypieki na twarzy, zezujące/wywrócone oczy, obraz nierzadko dopełniają ślady śliny albo spermy. Wizualizacja dziecka mającego orgazm – wyjaśnia Marta Karpińska. Antropolożka, japonistka i kulturoznawczyni w rozmowie z „Wprost” odpowiada na pytanie, czy japońskie buźki na bluzach dla nastolatków są tak niewinne jak się nam wydaje.

Krystyna Romanowska: Rodzice dyskutują w internecie: pozwolić swoim dorastającym synom zakładać bluzy z pornograficznymi mangowymi twarzami hentai, czy nie? Myśli pani, że podobna dyskusja toczy się także wśród rodziców w Japonii?

Myślę, że zdecydowanie nie – z oczywistych względów: tam wszyscy bezbłędnie odkodowują, że mają do czynienia z rysunkową pornografią, z definicji skierowaną do dorosłych. Istnienie animacji, komiksów i gier komputerowych o treści jednoznacznie erotycznej jest w Japonii faktem oczywistym dla każdego. Poza granicami Japonii ta gałąź przemysłu pornograficznego jest znana wśród wtajemniczonych pod zbiorczym określeniem hentai, co w języku japońskim oznacza „zboczenie”. Postacie kobiece z dużym biustem i dziecinnymi twarzami przywołującymi na myśl, w zależności od pokolenia, „Sindbada” albo „Czarodziejkę z Księżyca”, przestawione w sytuacjach „dla dorosłych” – to jest hentai.

W globalnych sklepach internetowych jest teraz pełno ubrań z wyobrażeniami takich twarzyczek w pornograficznej ekstazie. Ta twarz to ahegao: wystawiony język, wypieki na twarzy, zezujące/wywrócone oczy, obraz nierzadko dopełniają ślady śliny albo spermy. Wizualizacja dziecka mającego orgazm. Na pewno jest to przekroczenie tabu.

Co ciekawe, to wcale nie Japończycy, twórcy hentai, umieścili te wzory na ubraniu. Zrobili to zagraniczni fani hentai. Do Japonii dotarło to jako zachodni wymysł i nie spotkało się z przesadnym entuzjazmem.

Z oczywistej przyczyny: bardzo mało ludzi może się w Japonii ubierać tak, jak chce. Żaden z rodziców nie kupiłby takiej bluzy do szkoły, ponieważ w japońskich szkołach obowiązują bardzo ostre zasady dotyczące strojów i fryzur – nierzadko aż do koloru bielizny (biała) i włosów (naturalna czerń nie powinna wpadać w brąz). Nikt nie założy ubrań z takim wzorem do pracy w firmie, ponieważ są tam określone oczekiwania co do dress codu.

Takie bluzy potencjalnie mogliby nosić bezdomni, bezrobotni, studenci albo emeryci, ale też nie wszyscy, bo nie spotka się to z entuzjazmem ludzi na ulicy i w komunikacji miejskiej. Może więc ktoś to założy na jakieś zjazdy fanów, ale to jest dosyć specyficzna i rzadka okazja.

Jak hentai w ogóle powstało?

W Japonii nie ma rzeczy, których nie można narysować albo animować – nie ma przekonania, że komiksy albo filmy animowane są wyłącznie dla dzieci. Pornograficzne komiksy wywodzą się z zapoczątkowanej w XVII-tym wieku tradycji drzeworytów o treści pornograficznej. Były to tak zwane wiosenne obrazy (shunga) – mają je w swoim dorobku sławni na cały japońscy drzeworytnicy, jak Hokusai albo Harunobu Suzuki, chociaż nie stanowiły one głównego tematu ich twórczości. Cieszyły się one ogromną popularnością do momentu pojawienia się fotografii o charakterze pornograficznym. Z reguły tak jest, że każde nowe medium zostaje prędzej czy później wykorzystane do przekazywania treści pornograficznych, i tak było również w Japonii.

Cały wywiad dostępny jest w 24/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.