Prezydent: nie rozmawiałem z Kaczmarkiem o akcji CBA

Prezydent: nie rozmawiałem z Kaczmarkiem o akcji CBA

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. M. Stelmach/Wprost
Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że nigdy nie zamienił słowa z Januszem Kaczmarkiem na temat akcji CBA w resorcie rolnictwa, a spotkanie z nim 5 lipca dotyczyło służb antyterrorystycznych. Według prezydenta, dowody wobec Kaczmarka stwarzają "bardzo daleko idące podejrzenie", że dokonał on przecieku z akcji CBA.

Występując w niedzielę w Radiu Zet, prezydent powiedział, że miał generalną wiedzę o całej operacji, ale nie wiedział "o realizacji akurat tego dnia". Pytany, kiedy dowiedział się o całej sprawie, L.Kaczyński odparł, że nie pamięta, ale to było jeszcze w tej fazie, gdy nie wiadomo było, czy będzie ona dotyczyła Andrzeja Leppera.

Zdaniem prezydenta, akcja CBA była przygotowana zgodnie z prawem. "Fakt, że Andrzej Lepper był wicepremierem, niczego tu nie zmienia" - dodał. Z "wiedzy prezydenta" wynika, że Lepper miał założony podsłuch "znacznie później niż w styczniu" (kiedy akcja CBA się zaczęła - PAP).

Prezydent powiedział, że jeśli prokuratura poprosi go o złożenie zeznań w sprawie przecieku, to je złoży. Za "niesmaczne i zdumiewające" uznał wypowiedzi Donalda Tuska, który mówił, że "absolutnie kluczowe" jest wyjaśnienie "niejasnej" roli prezydenta. "To jest więcej niż absurd" - powiedział L.Kaczyński o sugestiach, że to on mógłby dokonać przecieku. "Nie daj Bóg, żeby został premierem" - dodał, mówiąc o Tusku.

L. Kaczyński jest przeciwny powoływaniu teraz komisji śledczej do sprawy akcji CBA, bo byłaby ona "elementem kampanii wyborczej, w ramach której w istocie broniono by tych, którzy naruszali prawo". Nie wykluczył zaś powołania jej w przyszłości, ale dodał, że działająca obiektywnie komisja nie doszuka się "żadnych naruszeń prawa".

Według prezydenta, powiadomienie o akcji w jej przeddzień szefa MSWiA Kaczmarka przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę nie było "żadnym poważnym błędem", bo szef MSWiA nadzoruje BOR. Prezydent ma zaufanie do Ziobry, który "oczywiście jak każdy człowiek czasem popełnia błędy". "Nie sądzę, by próba przeciwstawiania nas miała jakikolwiek sens" - dodał.

"To jest smutne, że do takich zjawisk doszło" - tak prezydent skomentował ujawnione w piątek podsłuchy rozmów b. szefów MSWiA, policji i PZU. Zwrócił uwagę, że "niezależnie od tego, jakie są koszty polityczne, obecna formacja rządząca tego rodzaju problemy rozwiązuje" - także "we własnych szeregach". Jest to "zasadniczą jakościową różnicą w stosunku do tego co było wcześniej", bo w III RP tacy ludzie "byli całkowicie bezkarni".

"Gdybym ja był sędzią w tej sprawie, to wystarczyłoby to do wydania wyroku" - mówił L. Kaczyński - zaznaczając, że nie zastępuje sędziów - bo zeznania "były oczywiście fałszywe". Według prezydenta, ujawnione dowody wobec Kaczmarka stwarzają też "bardzo daleko idące podejrzenie, że dokonał on przecieku". L. Kaczyński podkreślił, że nie rozumie Kaczmarka, dlaczego "pobiegł do Marriottu" - "jakby się obawiał, że ktoś kiedyś się dowie, że on wiedział". Nie rozumie też Krauzego, po co wzywał potem posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza. "To jest sprawa do wyjaśnienia" - dodał prezydent.

Zapytany o Krauzego, prezydent odparł, że on "niestety w tym łańcuszku był". Dodał, że nigdy nie ukrywał, że był on jego znajomym. "Znałem go z czasów, w których byłem poza polityką" - oświadczył prezydent. Przyznał, że Krauze zadzwonił do niego, "kiedy stwierdził, że do niego wchodzi CBA, ale to nie była prawda". Prezydent dodał, że gdyby wiedział, że Wojciech Brochwicz (dziś obrońca Kaczmarka - PAP) jest w radzie nadzorczej Biotonu (spółki Krauzego - PAP) to "pewnie bym dość zasadniczo zmienił stosunek do Ryszarda Krauzego".

"Kaczmarek to największy zawód mojego życia (..); wprowadził w błąd wielu ludzi, w tym i mnie" - przyznał L. Kaczyński Według niego, Kaczmarek nie mówił mu, że był w PZPR, ale że był tylko kandydatem. Zdaniem prezydenta, Kaczmarek "w wielu sprawach powiedział nieprawdę" - od przynależności do PZPR, przez zatajenie swego spotkania z Krauzem, aż po sprawę, "kto go poznał z Krauzem". Dodał, że Kaczmarek "ma olbrzymią siłę przekonywania", ale "teraz wydaje się całkowicie niewiarygodny".

Prezydent ujawnił, że po akcji w sprawie Barbary Blidy Kaczmarek w rozmowie z nim narzekał, że akcja była "nieodpowiednio przygotowana i tak dalej". L. Kaczyński przyznał, że on sam był "rozzłoszczony" po tej akcji, na którą także "narzekał". Dodał, że Kaczmarek nigdy mu się nie skarżył na Ziobrę.

Według prezydenta, Kaczmarek sugerował mu zaś, że w CBA, ABW i prokuraturze "są ludzie, którzy chcieliby się interesować moją córką i także mną, o ile pamiętam, i że to źli ludzie". Zdaniem L. Kaczyńskiego, "wszystko wskazuje na to, że nigdy tego rodzaju działania nie były podejmowane".

Prezydent powiedział, że to b. szef policji Konrad Kornatowski "naruszył po raz pierwszy moje zaufanie do Kaczmarka". Gdy Kaczmarek przyprowadził go jako nowego szefa policji, "ów dżentelmen zrobił na mnie bardzo oryginalne wrażenie" - mówił L. Kaczyński. Dodał, że pytał Kaczmarka o tę nominację; ten tłumaczył, że to człowiek "który umie uderzyć pięścią w stół" i wymusić na podwładnych decyzję i że ktoś taki jest potrzebny w policji. "Ale on mnie nie przekonał i od tej pory zaczęły się pewne działania, które dały pewne informacje, które w tej chwili nie są do ujawnienia jeszcze, ale nie związane z tą sprawą" - dodał L. Kaczyński.

Dodał, że "po tej całej sprawie" żałuje nominacji Jaromira Netzla na szefa PZU. Przypomniał, że nie była to jego nominacja.

Pytany o b. szefa CBŚ Jarosława Marca, L.Kaczyński zaznaczył, że "nikt nie oskarża pana Marca, że jest źródłem przecieku". "O ile wiem, pan Marzec się rozpłynął" - dodał.

L.Kaczyński nic nie wie o podsłuchiwaniu b. premiera Kazimierza Marcinkiewicza oraz by jakiś dziennikarz był podsłuchiwany. Prezydent powiedział, że jeśli ktoś jest legalnie podsłuchiwany, a zadzwoni do niego dziennikarz, to" jasne, że ta rozmowa była nagrana".

7 września powinno nastąpić samorozwiązanie Sejmu - powiedział L. Kaczyński. Prezydent nie ma dziś przesłanek do rozwiązania parlamentu - dodał. Pytany, czy możliwe jeszcze są wspólne rządy PO i PiS, odparł, że jest "za rządem, który będzie efektywny dla Polski".

"To pytanie zbyt wczesne, przynajmniej o dwa lata" - tak L. Kaczyński odpowiedział na pytanie, czy będzie kandydował w następnych wyborach prezydenckich.

pap, ss