Kłotnia o ocenę rządu

Kłotnia o ocenę rządu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Sejmie odbyła się debata nad wnioskami SLD, PO i PiS, w sprawie samorozwiązania Izby. Opozycja nie pozostawiła suchej nitki na dwóch latach rządów koalicji PiS-Samoobrona-LPR. PiS mówił o sukcesach rządu i atakował głównie Platformę Obywatelską.

Szef klubu parlamentarnego SLD Jerzy Szmajdziński, prezentując w Sejmie wniosek Sojuszu o skrócenie kadencji parlamentarnej, powiedział, że trzeba przerwać "pasmo szaleństw", jakim - według niego - są rządy PiS. Dodał, że w przedterminowych wyborach spodziewa się "spektakularnej klęski" PiS.

Szmajdziński przypomniał, że Sojusz proponował przeprowadzenie w Sejmie konstruktywnego wotum nieufności, powołanie nowego rządu, a dopiero potem głosowanie nad jego samorozwiązaniem. SLD - jak dodał - opowiadał się też za powołaniem komisji śledczych: ds. tragicznej śmierci Barbary Blidy i akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. Te komisje - mówił - "odsłoniłyby prawdziwą twarz rządu Jarosława Kaczyńskiego: twarz bez kominiarki", a obywatele mieliby "wiedzę niezbędną do podjęcia odpowiedzialnej decyzji wyborczej i gwarancję uczciwych wyborów". Zapowiedział, że LiD będzie gwarantem powołania tych komisji w następnej kadencji.

Wytknął upolitycznienie prokuratury, przywołując m.in. zeszłotygodniowe zatrzymanie b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka przez ABW, które sąd uznał za bezzasadne. "To tylko jeden z dowodów na to, że są prokuratorzy, którzy służą polityce, a nie prawu" - ocenił.

Zarzucił PO, że "z powodów, których możemy się tylko domyślać" - odrzuciła scenariusz proponowany przez SLD. "

Szmajdziński ocenił, że dwa lata rządów PiS to "niebywała pogarda dla prawa i sprawiedliwości, dla cywilizowanych norm politycznych, zasad publicznego współżycia". "Od wielu miesięcy mamy do czynienia z nieustającymi skandalami politycznymi, żyjemy w permanentnym kryzysie, co chwila podsycanym nowymi sensacjami" - stwierdził. Inwigilacje, potajemne nagrywanie się członków rządu, podsłuchy i prześwietlanie dziennikarzy, prowokacje, fala wzajemnych oskarżeń, insynuacje, nieustające pyskówki, awantury, wyzwiska i przecieki, które stały się już rutyną" - wymieniał.

Jak dodał, "cały pomysł braci Kaczyńskich i ich +Prawa i Sprawiedliwości+ sprowadza się do utrzymania władzy do walki z wrogiem". "To nic nowego, w historii tak już bywało. Bywały reżimy dla których wrogiem byli Żydzi, słowiańscy podludzie, kułacy, burżuje, rewizjoniści" - powiedział.

 

Jak dodał, PiS nic tak nie wychodzi, jak szukanie wrogów. "Każdy może nim być: SLD, pielęgniarki, +Gazeta Wyborcza+, TVN i Polsat, Miłosz, Gombrowicz, językoznawca Miodek, publicyści: Passent z Toeplitzem, wykształciuchy, ministrowie spraw zagranicznych z wyłączeniem pani Fotygi, Wałęsa, Kwaśniewski, Jaruzelski" - wymieniał. Wrogami PiS są też "swoi, którzy postanowili nie prać brudów we własnym gronie i mówić o nich publicznie".

W opinii polityka Sojuszu, PiS świadomie buduje państwo autorytarne. "Autorytarna władza nie znosi autorytetów, stąd te ataki na autorytety, stąd te kamasze, pogardliwe wykształciuchy i orwellowskie seanse nienawiści obficie wspomagane przez Instytut tak zwanej Pamięci Narodowej" - powiedział.

Rządom PiS - zdaniem SLD - przeszkadzał także niezależny Sejm. Stąd - jak mówił Szmajdziński - w Izbie od początku jej kadencji dochodziło do nadużywania prawa, łamania regulaminu sejmowego, a "aroganccy marszałkowie" czynili z Izby narzędzie prowadzenia partyjnej polityki PiS.

Szef klubu Sojuszu zarzucił rządom PiS naruszenie niezależności mediów, czystki w radiu publicznym, podporządkowanie KRRiT, brak zdolności rozwiązywania problemów w służbie zdrowia, "zmasakrowanie" pozycji Polski na arenie międzynarodowej, w tym pogorszenie stosunków z Niemcami i Rosją, a także to, że "rząd Polski stał się zakładnikiem zakonnika z Torunia".

Szmajdziński kpił ze sztandarowego hasła IV RO walki z układem. "Kiedy układ okazał się tym o czym od początku był - mitem - to go stworzono pod swoim patronatem i teraz się go rozbija" - mówił nawiązując do dymisji ministra spraw wewnętrznych i korupcji w ministerstwie rolnictwa.

PO czeka na kapitulację PiS
Przewodniczący Platformy Donald Tusk mówił, że oczekuje bezwarunkowej kapitulacji Jarosława Kaczyńskiego i PiS - partii, która wygrała wybory, ma największy klub w Sejmie, a mimo to po dwóch latach rządów wywiesza białą flagę. "PiS podnosi dzisiaj ręce do góry, mówi: +przepraszamy, nie potrafimy, poddajemy się+".

Zdaniem Tuska, Sejm trzeba rozwiązać, ponieważ - jak ocenił - "nikt o zdrowym rozumie i elementarnej przyzwoitości nie uwierzy, że Sejm w tym składzie i z tym rządem jeszcze coś mądrego zbuduje".

 

Według Tuska, tylko przedterminowe wybory dają szansę na stworzenie lepszego rządu w Polsce. "Jedyną skuteczną metodą wyczyszczenia układu, którego symbolem i twórcami stał się PiS, są wybory" - oświadczył szef PO.

Zapewnił, że PO - jeśli wygra wybory - będzie potrafiła wybudować autostrady i stadiony. "Musimy też odbudować coś, co zrujnowaliście - nadzieje Polaków, ich marzenia i zaufanie we własne siły. Nikt nam w tym nie przeszkodzi" - dodał.

Szef PO mówił dalej, że to PiS "zafundował Polsce Romana Giertycha, Andrzeja Leppera oraz Janusza Kaczmarka". "Dzisiaj udajecie, że ci panowie nie mają z wami nic wspólnego" - powiedział, zwracając się do polityków PiS. "Wam do przyjęcia władzy nad wszystkim i wszystkimi potrzebnie byli ludzie, którzy mają tyle wspólnego z moralnością, co wy z prawem i sprawiedliwością" - dodał Tusk.

Według Tuska, PiS "poniósł bankructwo" w głównych swoich misjach - idei solidarnego państwa, rewolucji moralnej oraz obiecanego skoku cywilizacyjnego Polski. Zarzucił tej partii "złamanie elementarnej solidarności międzyludzkiej" i "sprzedaż idei Solidarności". Skrytykował "najdroższą administrację III, a w ocenie PiS również IV RP", "rozpasanie władzy gardzącej losem zwykłego człowieka".

Tusk przedstawił plakat z gdyńskiego szpitala, na którym napisano: "Solidarne Państwo? Kancelaria Premiera - 500 pracowników, 85 milionów złotych. Nasz szpital - 500 pracowników, 12 tys. pacjentów w ciągu roku - 20 milionów złotych".

"Blichtr władzy, a w tle Polacy widzą pielęgniarki, którym wykręca się ręce, bo chcą mieć kilkadziesiąt złotych więcej - to jest wasza solidarność" - mówił szef Platformy.

Tusk przypomniał, że PiS obiecywał Polakom sprawny rząd. "Waszym grzechem jest skrajna nieudolność, skrajny brak sprawności" - oświadczył. Jego zdaniem, partia rządząca okazała się nieudolna nawet w "ściganiu układu". Według lidera PO, przykładem "radykalnej niesprawności" rządu jest "porażka przy rozpracowywaniu mafii węglowej". Szef PO stwierdził, że PiS nie umiał nawet zgodnie z prawem aresztować własnego ministra - Janusza Kaczmarka. Jego zatrzymanie sąd ocenił jako "bezzasadne i nieprawidłowe".

"Porażająca niezdarność i kompletna nieudolność" rządu - mówił Tusk - jest też bardzo dotkliwa z punktu widzenia zwykłych ludzi. Jak wyliczył, gdyby budować autostrady "z PiS-owskim tempem", to zapowiadane przez PiS autostrad zostałoby zbudowane w ciągu 2280 lat.

"Gdybyście byli odpowiedzialni, to powinniście złożyć aplikację do UEFA na zorganizowanie Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w roku 4287" - dodał Tusk.

Kurski: to nie jest kapitulacja

Poseł PiS Jacek Kurski nie zgodził się z teżą Tuska o kapitulacji rządu. - Polska ma dobry rząd, a złożenia wniosku o samorozwiązanie Izby wymagały "reguły demokracji" i zasady uczciwości - oświadczył Kurski. - Donald Tusk sam niebawem odbierze kolejną kapitulację - Platformy Obywatelskiej w przyspieszonych wyborach zaatakował Kurski.

Według posła PiS, szef PO nie rozumie "istoty problemu". "Po raz pierwszy w wolnej Polsce klub zwycięski ma odwagę wystąpić z wnioskiem o skrócenie kadencji" - podkreślał Kurski. Jak powiedział, składa "pokłony i wyrazu podziwu" swoim klubowym kolegom za to, że działają w imię dobra kraju, a nie dobra prywatnego.

Kurski mówił też o sukcesach rządu, którymi według niego są także ruch na budowach autostrad, zmniejszenie bezrobocia, ostatni szczyt UE i otrzymanie organizacji Euro 2012. Część posłów przyjęła to wybuchami śmiechu, a część oklaskami.

Komorowski: PiS przegrywa na własne życzenie
PiS traci dzisiaj władzę, przegrywa na własne życzenie, bo się "zagrał" i rządził z ludźmi tego niewartymi; PiS nie zrobił nic dla Polski i zniszczył własne zaplecze polityczne - mówił Bronisław Komorowski (PO).

Oddające władzę PiS skontrastował z ludźmi "Solidarności", którzy - mówił Komorowski - przegrywali wybory, ale dlatego, że zaproponowali Polsce trudne reformy, likwidujące system totalitarny czy system "księżycowej" gospodarki socjalistycznej. Przypomniał, że sam jako wiceminister lub minister zasiadał w kilku "solidarnościowych" rządach.

"My przegrywaliśmy wybory, bo zmienialiśmy oblicze Polski. Robił to rząd Tadeusza Mazowieckiego, Hanny Suchockiej, Jana Krzysztofa Bieleckiego, Jerzego Buzka. Trzeba było płacić cenę polityczną za zmienianie Polski, za to, że stawała się częścią normalnego świata (...) i warto było ją płacić" - mówił.

"Oszustwem wartym Goebbelsa" nazwał Komorowski nieprawdziwy - w jego ocenie - ukuty przez PiS podział na Polskę solidarną i liberalną. "Oszukujecie Polskę, że jest rozpołowiona, a sami czujecie, że to kompletna nieprawda" - zwrócił się do polityków PiS.

Podkreślił, że w rządzie PiS znaleźli się "superliberałowie" z PO - Zbigniew Religa czy Zyta Gilowska, zaproszeni do rządu, według niego - ze względu na "słabe podstawy programowe i ideowe" partii rządzącej. "Jeszcze jeden liberał to niewidzialna ręka rynku, tak przez was krytykowana, która zapewnia wzrost gospodarczy" - dodał Komorowski.

"PiS-owską specjalnością" nazwał "mnożenie problemów zamiast ich rozwiązywania". PiS - ironizował Komorowski - chwali się, że uczyniło "problem polskiego mięsa problemem całej Europy". "Dla mnie miarą sukcesów jest zdolność rozwiązywania problemów" - podkreślił.

"Miało być pięknie, mądrze, moralnie, uczciwie, skutecznie, dumnie, solidarnie" - mówił. "Tymczasem widzimy koalicję, która rozpadła się po obrzucaniu błotem. Dla nas to żadna różnica czy większość stanowiło chamstwo czy warcholstwo. To jest ta uroda w polityce" - stwierdził.

"Rządziliście z ludźmi o marnej reputacji. Musicie myć ręce mydłem podarowanym przez PO, bo dwa lata ściskaliście rękę pana Łyżwińskiego (...); zafundowaliście Polsce kretyńską debatę czy ważniejszy jest Sienkiewicz czy Gombrowicz, wątpliwości czy należy traktować serio teorię Darwina" - mówił Komorowski do polityków PiS.

"Miało być moralnie, ale rewolucja moralna, którą tak wysoko wynieśliście na sztandary, skończyła się w pokoju hotelowym pani Beger, z udziałem dwóch ministrów waszego rządu" - kontynuował Komorowski.

"Możecie dzisiaj mówić dużo o 40. piętrze i kamerze numer 16" - stwierdził, nawiązując do nagrań zaprezentowanych przez prokuraturę jako materiał dowodowy w sprawie zarzutu, że b. MSWiA Janusz Kaczmarek składał fałszywe zeznania. "Bo to jest prawda, tylko to był wasz minister a nie nasz, wasz układ, wasza szara sieć, wasze mroczne strony - waszego ugrupowania" - powiedział Komorowski.

"Miało być uczciwie, a to wasz wicepremier został przez was oskarżony o korupcję. To za waszych rządów był diler w Kancelarii Prezydenta, handlujący narkotykami (Artur P. - doradca ds. sportu zatrzymany na początku lipca w związku z wprowadzeniem do obrotu narkotyków - PAP). Miało być dumnie, a największy kłopot Polaków i młodego pokolenia to poczucie wstydu za ekipę rządzącą Polską" - dodał. Komorowski mówił o synu znanego historyka brytyjskiego Normana Davisa, którego matka jest Polką i który musi się wstydzić, bo jego szkolni koledzy śmieją się z pomysłów braci Kaczyńskich.

Komorowski wezwał Prawo i Sprawiedliwość, aby "przyznało się do porażki". "Skąd ta wasza wiara i buta, że wygracie, że jeszcze raz zafundujecie Polsce nieudanego premiera, pana Kornatowskiego, pana Netzla, pana dilera w Kancelarii Prezydenta, pana Kaczmarka?" - pytał.

"Miało być solidarnie, tylko że dzisiaj z nami jest Antek Mężydło, człowiek o pięknym życiorysie, człowiek dzielny, człowiek z najtwardszego rdzenia +Solidarności+. A u was jest sędzia Kryże" - zakończył wiceszef PO.

Pawlak: morze nienawiści

Lider PSL Waldemar Pawlak skrytykował poziom debaty politycznej i język konfrontacji w Sejmie. "Gdyby rozwój gospodarki i życie ludzi zależało od wykrzyczanych słów i obelg, to Rzeczpospolita byłaby najbogatszym państwem na świecie, a Polacy pełni byliby poczucia szczęścia i nadziei. Gdyby tę złość i nienawiść można było przerobić na węglowodory, to ropę i gaz eksportowalibyśmy do Rosji" - podkreślał szef ludowców.

Kiedyś mówiono - przypomniał - że mężowie stanu myślą o przyszłych pokoleniach, a politycy o następnych wyborach. "Myśmy ten czas tak przyspieszyli, że to myślenie skróciło się do następnej konferencji prasowej" - ocenił.

Pawlak wspominał lata 90., kiedy to - jak mówił - mieliśmy pomysł na państwo liberalne, które było tylko nocnym stróżem, za to teraz - dodał - mamy państwo, które postawi tego stróża w nocy i w dzień, przy każdym i każdego dnia. Z solidarnej Polski zrobiło się solidarne państwo - mówił prezes PSL, dodając, że solidarność powinna być relacją między ludźmi, a nie między urzędnikami, służbami specjalnymi i prokuratorami.

Wolność, równość, braterstwo to - jak zaznaczył - jest przestrzeń do zagospodarowania w polskiej polityce. "Polska nie musi być ani liberalna, ani radykalna, może być normalna i tę normalność powinniśmy w naszym kraju przywrócić" - oświadczył polityk PSL.

Pawlak krytykował też koncepcję państwa realizowaną od ostatnich wyborów. Mówił, że powrócono do państwa, "które wybawi od wszelkich kłopotów". "To są stracone dwa lata (...). To jest powrót do starych pomysłów" - powiedział. Zaznaczył, że w dzisiejszych czasach państwo nie zastępuje aktywności obywateli.

Pomyślnej przyszłości nie zapewni nawet największy geniusz. Może to zrobić tylko świadomy swej wartości naród. Tłumacząc to na dzisiejsze realia. Nie zrobią tego nawet dwaj geniusze - zakończył Pawlak.

Giertych: PiS chce rozwiązania dla kasy
Postanowiliście zaryzykować władzę dla pieniędzy, dla kasy - mówił szef LPR Roman Giertych do klubu PiS podczas piątkowej debaty. Giertych nawiązał do odrzucenie przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego PiS za 2006 rok.

 

"Postanowiliście pójść na wybory dlatego, że PKW odrzuciła wasze sprawozdanie. Straciliście 65 mln złotych i jedyną drogą odzyskania tych pieniędzy są wybory" - uważa Giertych. Jak stwierdził, PiS postanowił "zaryzykować władzę dla pieniędzy, dla kasy".

W większej części swojej wypowiedzi szef Ligi odnosił się do wystąpienia Jacka Kurskiego (PiS), który uzasadniał wniosek PiS o skrócenie kadencji Sejmu i chwalił rządy PiS za wprowadzenie programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkole", mundurków i "becikowego".

"Poseł Kurski kilkanaście miesięcy temu powiedział: +ciemny lud wszystko kupi+. I zgodnie z tą metodą dzisiaj poszedł ostro" - mówił Giertych.

"Przypisał pan swojemu klubowi reformę edukacji, mundurki, a ja mam tutaj głosowanie" - powiedział Giertych, który trzymał w ręku wydruki z wynikami głosowań. Wskazywał jak PiS, a szczególnie Kurski, głosował m.in. w sprawie stroju jednolitego w szkole, becikowego i prorodzinnych ulg w podatkach.

W sprawie mundurków, "pan głosował przeciw" - zwrócił się Giertych do Kurskiego.

Giertych zauważył także, że w czwartkowym głosowaniu w sprawie ulgi prorodzinnej w podatku PIT - "za" głosował jeden poseł PiS, przeciwko było 135, a 15 - nie głosowało. Jak dodał, Kurski był w trakcie tego głosowania nieobecny. "Nie spełniło się obowiązku poselskiego" - mówił lider Ligi do Kurskiego.

Podkreślił również, że w sprawie becikowego "za" było dwóch posłów PiS, a Kurski był w tej sprawie przeciw. "Przecież pan powiedział przed chwilą, że wprowadziliście becikowe, a wy byliście przeciw" - zaznaczył Giertych.

"Dlaczego pan kłamał, dlaczego przypisał sobie coś, co nie jest pańską zasługą, przeciwko czemu pan głosował" - pytał Giertych. "Kłamca! Oszust!" - reagowali posłowi na sali.

W reakcji na wystąpienie Giertycha, Kurski tłumaczył, że w głosowaniu w sprawie mundurków "najzwyczajniej poseł PiS prowadzący głosowania po prostu się pomylił". "W związku z tym połowa klubu, patrząc na osobę posła prowadzącego, zagłosowała tak jak poseł prowadzący. Druga połowa, która patrzyła w ściągę, zagłosowała prawidłowo" - wyjaśnił poseł PiS.

Szef Ligi wyrzucał także PiS, że - podobnie jak PO i SLD - konstruowali III RP, wysłali polskie wojska do Iraku i Afganistanu, poparli fatalne - zdaniem Giertycha - warunki akcesji Polski do Unii Europejskiej.

"Razem: Platforma z SLD i PiS realizujecie ten sam program - budowy i kontynuacji III RP" - uważa Giertych.

"Poparliśmy rząd Jarosława Kaczyńskiego, bo wam zaufaliśmy. Zdradziliście wspólny program, zdradziliście wspólne ideały i dlatego historia i wyborcy was rozliczą" - podsumował lider LPR.

pap, em