Miller zrezygnował z członkostwa w SLD

Miller zrezygnował z członkostwa w SLD

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Były premier Leszek Miller zrezygnował z członkostwa w SLD. Miller zaprotestował w ten sposób przeciw decyzji kierownictwa partii o nierekomendowaniu jego jako kandydata Sojuszu na listach wyborczych centrolewicowej koalicji Lewica i Demokraci. Zdaniem szefa SLD, b. premier odszedł, gdyż nie zgadzał się na koalicję LiD.

"To dla mnie dramatyczna decyzja (...), ale nie zgadzam się, aby głos lokalnych struktur i setek działaczy był lekceważony. Tak nigdy nie było i budzi to mój wewnętrzny sprzeciw" - powiedział Miller po opuszczeniu sobotnich obrad Rady Krajowej SLD, która zebrała się w sobotę w Warszawie, by zatwierdzić rekomendacje regionalnych struktur dla kandydatów Sojuszu i ich miejsc na listach wyborczych koalicji Lewica i Demokraci.

Miller od kilku tygodni walczył, aby otrzymać poparcie władz partii i kandydować do Sejmu z Łodzi. Nie był w tym boju osamotniony - otrzymał rekomendację rady miejskiej i rady wojewódzkiej SLD w Łodzi. Podkreślał, że zgodnie ze statutem SLD rekomendację struktur regionalnych powinna zatwierdzić Rada Krajowa Sojuszu.

Tymczasem tydzień temu politycy SLD, Wojciech Olejniczak i Jerzy Szmajdziński oficjalnie poinformowali o tym, że Miller nie będzie kandydował w wyborach. Jako powód argumentowano, że b. premier ma negatywny, 80-proc. elektorat w sondażach prowadzonych przez partię i mógłby zaszkodzić wizerunkowi LiD. Decyzję czołowych polityków SLD zatwierdził w sobotę zarząd partii, a następnie Rada Krajowa Sojuszu popierając w głosowaniu kandydatów SLD na listach wyborczych LiD.

W tej sytuacji Miller postanowił odejść z partii. Na posiedzeniu Rady, zamkniętym dla mediów, nie szczędził krytyki polityce obecnych władz partii.

"Nie chcę być w partii, która utraciła suwerenność i jest koncesjonowana" - mówił Miller, negując podpisanie przez Sojusz koalicji wyborczej LiD. Jego zdaniem, przy układaniu list wyborczych LiD głos terenowych działaczy nic nie znaczył. "Sprowadzono ich do roli teatralnego rekwizytu" - stwierdził. Według niego, nie do przyjęcia jest fakt, że może być członkiem SLD, ale nie może kandydować do Sejmu.

"Nie chcę być w partii, gdzie decyzje ustalają panowie Bronisław Geremek, Jan Lityński, Janusz Onyszkiewicz, czy Marek Borowski" - powiedział były premier. "Tryumfują ci, którzy opluwali SLD" - stwierdził.

Były lider SLD wypomniał Olejniczakowi, że w 2001 roku on także nie znalazł się na listach wyborczych SLD i tylko jego osobiste wstawiennictwo spowodowało, że obecny szef Sojuszu kandydował do Sejmu. "Nie żałuję, że Wojciech Olejniczak dostał się do Sejmu (...) i mimo sprzeciwu Aleksandra Kwaśniewskiego oraz posłów SLD mianowałem go ministrem rolnictwa" - dodał Miller.

Sprzeciwił się negowaniu zasług starszych polityków Sojuszu. "Zasługa późnego urodzenia nie może być jedyną zasługą dla SLD" - mówił Miller. Przypomniał, że to za jego rządów SLD osiągnął najlepszy wynik wyborczy po 1989 roku, zdobywając w 2001 roku ponad 40 proc. głosów.

Po swym wystąpieniu Miller opuścił salę obrad. Jego słowa zostały przyjęte przez uczestników Rady półminutową owacją na stojąco.

Zdaniem szefa SLD Wojciecha Olejniczaka, b. premier Leszek Miller postanowił odejść z SLD, ponieważ "był w kontrze" m.in. do projektu Lewicy i Demokratów. "Miller przez dwa lata nie dał szansy, by mu pomóc" - ocenił Olejniczak. "Nie możemy się cofnąć, musimy iść do przodu" - argumentował szef SLD.

"Leszek Miller nie dał też wielkiej szansy przez te dwa lata żeby mu pomóc, bo był w kontrze wobec wielu przedsięwzięć, w tym koalicji Lewicy i Demokratów. Jak się z tym nie zgadzał, postanowił wystąpić z SLD" - mówił Olejniczak.

Zdaniem lidera Sojuszu, decyzję taką podjął cały zarząd partii, nie tylko on sam. Jak podkreślił, decyzja ta została podjęta "dla dobra SLD i samego Millera". "Mną nie kierują żadne personalne złości ani chęć odwetu" - zapewnił Olejniczak.

"To smutne wydarzenie. Leszek Miller był postacią, która całe lata tworzyła i kreowała SLD" - powiedziała posłanka Małgorzata Ostrowska.

Przyznała, że odmowa kandydowania na liście politykom takiego formatu co Miller to rzadkość w historii Sojuszu . "Powiedzenie +nie, dziękujemy ty z nami nie startuj+ to nowość, której wcześniej nie było" - stwierdziła. Dodała, że z posiedzenia Rady "każdy z nas wyjedzie z refleksją, że musimy uporać się ze swoimi wewnętrznymi sprawami i stać się jeszcze bardziej spoistą partią".

Politycy SLD przyznawali później w rozmowach z dziennikarzami, że decyzja Millera była dla nich szokiem. Spodziewali się ostrej dyskusji, negocjacji, ale nie tak twardej postawy b. premiera.

"Sprawę Millera Olejniczak postanowił wziąć na siebie" - powiedział nieoficjalnie jeden z polityków SLD. Przyznał jednak, że w zaistniałej sytuacji szef Sojuszu popełnił błąd, iż nie próbował powstrzymać Millera przed odejściem.

Inny z polityków Sojuszu powiedział PAP, że Miller powinien był taką decyzję podjąć już w 2006 roku, kiedy zawiązywała się przy okazji wyborów samorządowch koalicja LiD. "Od początku Miller kontestował LiD" - powiedział.

Nieoficjalnie również młodzi działacze Sojuszu przyznali, że odejście Millera to dobre rozwiązanie. Ich zdaniem to oznaka pewnego przełomu, dokonującego się w Sojuszu i na który od dawna zanosiło się.

Nie wiadomo jaka będzie dalsza przyszłość polityczna Millera. Nieoficjalnie wiadomo, że politycy Samoobrony mogą zaoferować b.premierowi "jedynkę" na swoich listach w Łodzi, w miejsce b. posła Samoobrony Piotra Misztala. Sam Miller powiedział tylko, że "pewnie jeszcze spotka się z działaczami SLD w służbie dla Polski i lewicowych ideałów".

Pozycja Millera w SLD słabła od kilku lat m.in. w związku z pracą sejmowej komisji śledczej w sprawie afery Rywina czy w efekcie rozłamu w Sojuszu, w wyniku którego powstała SdPl. Przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi władze SLD nie umieściły Millera na liście kandydatów do Sejmu. Miał za to propozycję startu do Senatu, z której nie skorzystał.

Miller urodził się w 1946 roku w Żyrardowie. W latach 1963-70 pracował jako robotnik w Zakładach Przemysłu Lniarskiego w Żyrardowie. W 1969 roku wstąpił do PZPR. W grudniu 1988 roku został sekretarzem KC.

Od lutego do kwietnia 1989 roku uczestniczył w obradach "okrągłego stołu", gdzie współprzewodniczył podzespołowi ds. młodzieży.

W lipcu 1989 roku, gdy Mieczysław Rakowski zastąpił Wojciecha Jaruzelskiego na stanowisku I sekretarza KC PZPR, Miller stał się członkiem Biura Politycznego KC. Po rozwiązaniu PZPR i powstaniu Socjaldemokracji RP (SdRP) stanął na czele tej partii wraz z Aleksandrem Kwaśniewskim. Później współtworzył Sojusz Lewicy Demokratycznej, który zastąpił SdRP.

Po jesiennych wyborach 2001 roku Miller, jako lider zwycięskiej koalicji SLD-UP otrzymał misję tworzenia rządu. Utworzył gabinet przy współudziale PSL.

13 grudnia 2002 roku na szczycie w Kopenhadze Miller zakończył negocjacje z Unią Europejską. 16 kwietnia 2003 roku w Atenach wraz z Włodzimierzem Cimoszewiczem i Danutą Huebner podpisał Traktat Akcesyjny wprowadzający Polskę do Unii Europejskiej.

Pod koniec sprawowania urzędu, gabinet Leszka Millera zanotował najniższy poziom poparcia społecznego ze wszystkich rządów, które sprawowały władzę od 1989 roku. Było to spowodowane głównie utrzymującym się ciągle wysokim bezrobociem, ujawnieniem afer korupcyjnych z aferą Rywina na czele oraz próbą realizacji planu ograniczenia deficytu budżetowego (tzw. plan Hausnera).

W efekcie krytyki w macierzystej partii, m.in. za zbytni liberalizm oraz "wodzowski" styl rządzenia SLD, w lutym 2004 roku Miller zrezygnował z przewodniczenia SLD.

W marcu marca 2004 roku, po utworzeniu przez marszałka Sejmu Marka Borowskiego rozłamowej partii - Socjaldemokracji Polskiej, podjął decyzję o ustąpieniu z urzędu premiera 2 maja 2004, w dzień po wejściu Polski do Unii Europejskiej.

Leszek Miller jest znany z ciętych ripost ubarwiających język polskiej polityki i ze skłonności do bon motów. Swoją współpracowniczkę Aleksandrę Jakubowską określił zdaniem "mężne serce w kształtnej piersi". Inne jego stwierdzenie to: "nie ważne jest jak mężczyzna zaczyna, ważne jest jak kończy..." jest nadal często przywoływane w różnych okolicznościach. Wraca się także do słów skierowanych do posłów prawicy uchwalających ustawę lustracyjną, że przypominają oni "karpie głosujące za przyspieszeniem świąt Bożego Narodzenia".

W 2005 roku mimo poparcia łódzkiego SLD, nie został wpisany na listę wyborczą do Sejmu. Po wyborach zajął się publicystyką, pisząc na temat liberalnych koncepcji gospodarczych i bieżącej polityki.

ab, pap