Środowa konwencja warszawskiego PiS oficjalnie zainaugurowała kampanię wyborczą tej partii w stolicy. Politycy PiS krytykowali "nieudolne" rządy PO w Warszawie. Podczas konwencji zaprezentowano nowy spot wyborczy PiS, który m.in. ilustruje rządy Hanny Gronkiewicz-Waltz w stolicy obrazkami zakorkowanego miasta i rozkopanych ulic.
J.Kaczyński, który będzie "jedynką" warszawskiej listy PiS, podkreślał w swoim wystąpieniu, że wybory w Warszawie są zawsze bardzo ważne, bo to stolica, a konkurencja personalna jest szczególnie ostra. Wyraził wdzięczność szefowi PO Donaldowi Tuskowi, że po "pracach Hanny Gronkiewicz-Waltz postanowił wziąć odpowiedzialność na siebie i być tutaj ocenianym przez wyborców".
Premier ocenił, że w Warszawie mamy do czynienia z "eksperymentem, którym jest sojusz PO-LiD rządzący w stolicy". "Ostatnie wypowiedzi liderów PO i deklaracje osób, które niedawno przeszły na listy Platformy wskazują jednoznacznie, że taki sojusz przygotowywany jest także dla Polski" - powiedział szef rządu. "Patrząc na Warszawę możemy zobaczyć w sposób najbardziej właściwy, bo odnosząc się do faktów, jak to będzie wyglądało" - ocenił.
Odrzucił oskarżenia Platformy, że PiS zawłaszcza państwo, rządzi na zasadzie koleżeństwa, a nie merytorycznie, że "osoby, które nie mają kwalifikacji wchodzą do władz różnego rodzaju instytucji o niepolitycznym charakterze". Premier ocenił, że robi tak w Warszawie Platforma "i to intensywnie". "Tendencja (...) do dzielenia się tym tortem w sposób nieuprawniony jest w tej formacji - jak i w formacji, która jest PO sojusznikiem - niezwykle wręcz silna" - powiedział.
Premier ocenił, że w przypadku PO "bardzo słabo funkcjonuje kontrola poprzez media".
"Mamy w Polsce podział na kontrolowanych - to my jesteśmy - (...) i tych niekontrolowanych, którzy mogą sobie pozwolić, bo reakcja na najbardziej nawet skandaliczne zachowania tej strony jest nieporównanie słabsza niż reakcja na zupełną drobnostkę (...) z naszej strony" - mówił premier. Jak dodał, "ten mechanizm może za chwilę zacząć działać w całym kraju".
J.Kaczyński powiedział, że PO i LiD "idąc do władzy", idą do "władzy niekontrolowanej", bo "media są w większości w tych samych rękach".
Zdaniem szefa rządu, oznacza to, że tak ważny w demokracji mechanizm kontrolny "tutaj funkcjonować nie będzie", tak jak nie funkcjonuje w Warszawie. "Gdzie są wielkie kampanie medialne przeciwko temu, co wyprawia tutaj PO i LiD?" - pytał. "To jest ważne, w szczególności w sytuacji, kiedy to nam się zarzuca, że zagrażamy demokracji" - podkreślił premier.
"To zwycięstwo tej koalicji (PO i LiD) ze stu różnych, także historycznych względów, ale także choćby tylko z tego jednego, jest zagrożeniem dla demokracji" - ocenił premier. "Kto chce bronić polskiej demokracji, ten dziś powinien głosować na Prawo i Sprawiedliwość i w Warszawie, i w Polsce" - podkreślił J.Kaczyński.
Premier powiedział, że "niedomogi warszawskiego życia i niezrealizowane możliwości" wynikają z tego, że Platforma "nie nadaje się ani do opozycji, ani do rządzenia".
"Ale byłoby uproszczeniem, gdybyśmy sądzili, że jest to jedyna przyczyna, są inne, z którymi każda władza, nawet najlepsza będzie się borykać. To cały niesprawny mechanizm polskiego życia publicznego i gospodarczego" - mówił premier.
Jak dodał, ten mechanizm działał na jednej zasadzie - "dążenia do nieuprawnionych korzyści". Według premiera, drogą do rozwiązania tego problemu jest naprawa życia publicznego i daleko idących zmian jeśli chodzi o sposoby funkcjonowania państwa.
"My jesteśmy na tej drodze, choć w połowie kadencji ta droga została przerwana" - powiedział premier. Jak dodał, trzeba też wrócić do "elementarnej prawdy w życiu publicznym".
"Ta elementarna prawda, jakaś relacja między publicznym dyskursem a faktami została w Polsce zachwiana (...). To co nastąpiło w ostatnich latach to zmiana na gorsze" - mówił premier. Jak ocenił, nie ma "żadnego związku między słowem a faktami, między tym co w głowie, w piśmie a tym, co jest naprawdę".
Według premiera, zmiana tej sytuacji jest bardzo ważnym elementem naprawy. Premier podkreślał, że kampania wyborcza powinna być "poważną dyskusją o polskich sprawach" i krokiem do naprawy życia publicznego.
Rządy PO w stolicy ostro krytykowali w swych wystąpieniach wiceministrowie: gospodarki - Paweł Poncyljusz i spraw zagranicznych - Karol Karski oraz szef warszawskiego PiS Maciej Więckowski.
"Jak chcesz zobaczyć, jak PO będzie rządziła Polską (...), to zobacz jak rządzi Warszawą" - mówił wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz. Jak podkreślał, program, z którym PO szła do wyborów samorządowych w 2006 roku, pozostał "listą pobożnych życzeń".
Poncyljusz krytykował prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz za sposób przeprowadzania remontów warszawskich ulic. Pytał, dlaczego prace odbywają się w tym samym czasie na najważniejszych ciągach komunikacyjnych miasta.
"Warto dziś uderzyć się w pierś - myślę tu o pani prezydent Gronkiewicz-Waltz - i powiedzieć: rządzenie to nie jest to, co potrafię najlepiej robić w życiu" - mówił Poncyljusz. Jak powiedział, na 31 sierpnia miasto zrealizowało jedynie 28 proc. budżetu jeśli chodzi o inwestycje, a w dzielnicach jest jeszcze gorzej.
Wiceszef MSZ Karol Karski oceniał, że Warszawa "obecnie nie jest w stanie efektywnie wykorzystywać funduszy europejskich, jakie ma do dyspozycji". Jak powiedział, "przegrana jest już" sprawa oczyszczali ścieków "Czajka", bo zgodnie z wymaganiami UE inwestycja ta musi być zrealizowana i rozliczona do końca 2010.
"Dziś widać, że na skutek nieudolności w realizacji tego projektu przez władze Warszawy nie ma szans na ukończenie go w terminie" - powiedział Karski.
Szef warszawskiego PiS Maciej Więckowski przekonywał, że w czasach, gdy Warszawą rządził Lech Kaczyński, PiS pokazał, że potrafi rządzić "sprawnie, kompetentnie i uczciwie". Jak powiedział, w wyniku "kampanii dezinformacji władzę w Warszawie przejęła koalicja PO i SLD, a w fotelu prezydenta stolicy zasiadła Hanna Gronkiewicz-Waltz".ab, pap