Zawodowcy kontra amatorzy

Zawodowcy kontra amatorzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kampanie wyborcza PiS i PO przypomina na razie starcie boksera zawodowca z bokserem amatorem. Porównanie jakości spotów wyborczych wypada drastycznie niekorzystnie dla PO - niedawnego lidera sondaży.
Politycy PO mogą nie wierzyć w skuteczność porad specjalistów od marketingu politycznego. Trauma pochodzi z 1993 roku, gdy część z liderów tej partii poległo na listach Kongresu Liberalno Demokratycznego, a kampanię robili zawodowcy z Saatchi&Saatchi. Okazało się, że specjaliści z Zachodu niekoniecznie potrafią zorientować się w polskich realiach.

W 1995 r. w wyborach prezydenckich nowinki z branży marketingu politycznego pokazywał Aleksander Kwaśniewski. Aby wygrać wybory należało założyć niebieskie szkła kontaktowe, niebieską koszule, zatańczyć parę razy w rytm disco polo i ogólnie uchodzić za "swojego chłopa".

Dziś to właśnie PiS sięga po najnowsze osiągnięcia marketingu politycznego. Jarosław Kaczyński i jego koledzy z PiS podzielili elektorat na ten, który chce walczyć z korupcją (czyli głosuje na nich) i ten, którego to nie obchodzi lub nawet popiera korupcję, czyli całą resztę.

Politycy PO zamiast starać się "wypchnąć" lidera PiS z linii na których się okopał (czyli np. spróbować przekonać elektorat, że PiS pozoruje walkę z korupcją) twierdzą wszem i wobec iż są "anty-PiS-em". Słabe spoty atakujące PiS za pobłażliwość dla wybryków ojca Rydzyka nie pomogą PO w odzyskaniu pierwszego miejsca w notowaniach i przy urnach.

Liderzy PO powinni jak najszybciej udać się na korepetycje do Moniki Olejnik, która kilkanaście dni temu sparodiowała  w swoim programie pierwszy spot "antykorupcyjny" PiS. W przeciwnym wypadku pojedynek, który obserwujemy zakończy się miażdżącym zwycięstwem PiS, na punkty procentowe.