Do zdemolowania ogrodzenia doszło w środę popołudniu, o czym marszałek poinformowała w mediach społecznościowych. Do zdarzenia odniósł się też Jan Kidawa-Błoński:– To się stało między 18.00 a 18.30, syn wracał do domu i powiadomił nas, że ktoś bo obu stronach bramy wymalował dwie czarne swastyki. To szczyt bestialstwa, bo na ogrodzeniu widnieje tablica pamiątkowa, na której wyraźnie jest napisane, kto ten dom budował i kto w nim zmarł – podkreślił w rozmowie z „Wprost”.
Dworek – jak można przeczytać na tablicy – został wzniesiony w 1928 roku przez Władysława Grabskiego, byłego premiera dla jego syna Władysława-Jana Grabskiego, pisarza, gdy poślubił Zofię Wojciechowską, malarkę. Wokół domu powstał park oraz już nieistniejący warzywniak i sad. Po upadku Powstania Warszawskiego w posiadłości zamieszkał razem z córką prezydent Stanisław Wojciechowski, który zmarł w domu w 1953 roku.
– Wszyscy sąsiedzi dobrze wiedzą, że prezydent Wojciechowski stracił syna Edmunda w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Malowanie swastyki obok takiej tablicy to niewyobrażalne zło. Nadal do mnie nie dociera, że ktoś wpadł na tak szatański pomysł – akcentuje artysta.
Jak dodaje, to była do tej pory spokojna ulica i nic niepokojącego się nie działo. – To zabytek. Tu przychodzą wycieczki z pobliskich szkół, pasjonaci historii. Wcześniej nie było żadnego monitoringu, ale jak widać czasy się zmieniły i będziemy musieli zamontować kamery.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.