Lepper usłyszał dwa zarzuty wz. z seksaferą

Lepper usłyszał dwa zarzuty wz. z seksaferą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost
Dwa zarzuty przedstawiła łódzka prokuratura szefowi Samoobrony, b. wicepremierowi Andrzejowi Lepperowi, w związku ze śledztwem w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie. Lepper nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Jak poinformował dziennikarzy rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, pierwszy z zarzutów dotyczy kilkukrotnego żądania i przyjmowania w latach 2001-2002 wspólnie i w porozumieniu z posłem Stanisławem Łyżwińskim, w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną, korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety Krawczyk, przy jednoczesnym wykorzystaniu stosunku zależności kobiety w ramach struktury Samoobrony.

Według śledczych, łączyło się to ze zgodą podejrzanego na zatrudnienie kobiety w biurze poselskim Łyżwińskiego.

Drugi zarzut dotyczy usiłowania - również wspólnie i w porozumieniu z Łyżwińskim - doprowadzenia w 2002 roku innej kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego, przy nadużyciu jej stosunku zależności w ramach struktury partii. Według nieoficjalnych informacji, chodzi o szefową młodzieżówki Samoobrony w Lublinie.

Za te przestępstwa liderowi Samoobrony grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Kopania ujawnił, że podejrzany złożył "mało obszerne" wyjaśnienia i odmówił odpowiedzi na pytania zarówno prokuratora, jak i obrońców.

Rzecznik zapewnił, że prokuratura nie miała zamiaru występować o aresztowanie Leppera i zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. złotych. "Uznaliśmy, że adekwatne do potrzeb będzie zastosowanie takiego środka zapobiegawczego" - dodał Kopania.

Nie chciał ujawnić, czy Lepper będzie jeszcze w tej sprawie przesłuchiwany i czy zaplanowano konfrontacje; jego zdaniem zależy to od dalszego przebiegu postępowania. Nie chciał też powiedzieć, czy Lepper jest ostatnią osobą podejrzaną w tym śledztwie.

Dodał, że prokuratura zebrała bardzo obszerny materiał dowodowy. "Wyciągnęliśmy z niego wnioski, które dały podstawę do przedstawienia zarzutów" - podkreślił.

Prokuratura zapowiada skierowanie w ciągu najbliższych tygodni do sądu aktu oskarżenia w sprawie "seksafery" m.in. przeciwko Lepperowi. Rzecznik prokuratury powiedział PAP, że zdecydowana większość dowodów w tej sprawie została zebrana.

"Najprawdopodobniej w przeciągu kilku najbliższych tygodni możliwe będzie skierowanie w tej sprawie aktu oskarżenia, którym zamierzamy objąć zarówno pana Łyżwińskiego, jak i pana Andrzeja Leppera" - zapowiedział Kopania.

Lider Samoobrony przyjechał do prokuratury po godz. 10 w towarzystwie m.in. Janusza Maksymiuka oraz swoich adwokatów. Przesłuchanie trwało ponad dwie godziny; przed godz. 13 b. wicepremier opuścił prokuraturę.

Po wyjściu powiedział dziennikarzom, że jest niewinny. "Dostałem zarzuty - wykorzystywania pani Krawczyk i proponowania usługi seksualnej pani Kowal" - powiedział. "Do żadnych zarzutów się nie przyznałem, bo takie fakty nie miały miejsca. Nie ma ani jednego świadka, który potwierdziłby te zajścia" - dodał.

Lepper podważa wiarygodność głównego świadka w tej sprawie; powtórzył, że nigdy z Anetą Krawczyk nie "miał żadnych kontaktów".

"Jestem niewinny. Pani Krawczyk do dzisiaj nie potrafi wskazać ojca jej dziecka i ona uchodzi w prokuraturze za osobę wiarygodną. Kobieta, która mówi, że być może ojcem jest przygodnie spotkany mężczyzna na dworcu w Piotrkowie. To jest karygodne. Ja chcę być w tej sprawie jak najszybciej osądzony" - powiedział Lepper.

Pytany przez dziennikarzy, dlaczego jest w tej sprawie podejrzany, odpowiedział, że "widocznie prokurator tego chce".

Lepper zapowiedział, że będzie się odwoływał od decyzji dotyczącej poręczenia majątkowego. "Nie zachodzi żadne podejrzenie, że będę mataczył w sprawie, ukrywał się. Przecież ja sam na piśmie w niedzielę zgłosiłem się, żeby prokurator zakończył ten chocholi taniec, żeby przesłuchał i żeby proces rozpoczął się jak najszybciej" - podkreślił.

Adwokat Leppera Jacek Dzięciołowicz dodał, że prokuratura ma możliwość zastosowania innych środków zapobiegawczych, np. poręczenia osobistego czy zakazu opuszczania kraju.

Zaznaczył, że podczas przesłuchania Lepper odniósł się do samych faktów, ale "nie odniósł się do konkretów". "Jeżeli prokuratura rozpozna pozytywnie nasz wniosek o prawo dostępu do akt, wtedy pan Lepper będzie aktywnie uczestniczył w dalszej części postępowania, składając obszerniejsze niż dzisiaj wyjaśnienia i będzie gotów odpowiadać na pytania prokuratorów i obrońców" - podkreślił mecenas Dzięciołowicz.

Według niego, prokuratura twierdzi, że postępowanie zmierza ku końcowi, choć nie poinformowała o dacie jego zakończenia. W piątek Lepper ma otrzymać uzasadnienie zarzutów na piśmie.

Aneta Krawczyk powiedziała w TVN24: "Ktoś powiedział mi niedawno, że w zasadzie jestem dopiero w przedsionku piekła. Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle. Nie wiem, czy do końca można mówić o satysfakcji, myślę, że wszystko idzie w takim kierunku jak trzeba".

W czwartek przed prokuraturą - obok Janusza Maksymiuka - pojawili się także inni działacze Samoobrony, m.in. żona aresztowanego w tej sprawie b. posła Stanisława Łyżwińskiego - Wanda. W rozmowie z dziennikarzami powiedziała, że "seksafera", to "wymysł i sprawa polityczna". Nie chciała mówić, jak czuje się jej mąż.

Przed prokuraturę przybył także oskarżony w "seksaferze" były asystent Łyżwińskiego i radny Jacek P., który nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Powiedział jedynie, że "on, Łyżwiński i Lepper, są niewinni".

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ub. roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.

Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Przesłuchano w nim ponad 220 osób.

Lepper jest piątą osobą, której przedstawiono zarzuty w tej sprawie. Pozostali to: Jacek P. (zwolniony już z aresztu; jego proces toczy się przed piotrkowskim sądem), b. działacz Samoobrony z Myślenic Franciszek I., b. działacz tej partii z Tomaszowa Maz. Paweł G. oraz Łyżwiński, który trafił do aresztu. Na tym ostatnim ciąży w sumie siedem zarzutów, w tym: gwałtu, przyjmowania i żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, nakłaniania Krawczyk do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. Były poseł nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Grozi mu do 10 lat więzienia.

W sprawie "seksafery" toczy się jeden proces karny i kilka procesów cywilnych. Przed piotrkowskim sądem toczy się proces o naruszenie dóbr osobistych, który wytoczył Lepper Anecie Krawczyk. Zarzuca on kobiecie przekazywanie do mediów nieprawdziwych informacji, iż miał jej proponować pracę za seks i że może być on ojcem jej dziecka. Lepper domaga się od kobiety przeprosin oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia na cele charytatywne.

Przeciw liderowi Samoobrony może też ruszyć proces z prywatnego oskarżenia Anety Krawczyk, wytoczony mu w związku z jego wypowiedzią w który nazwał ją "zboczoną do potęgi", radząc jej jednocześnie, by założyła "partię zboczonych kobiet". Kobieta uznała, że wypowiedź ta ją obraża, zniesławia i godzi w jej dobre imię. Krawczyk domaga się od Leppera przeprosin i 20 tys. zł nawiązki na rzecz domu dziecka.

pap, ss, ab