Premier Donald Tusk jest oskarżany przez opozycję, że jego pierwszy komunikat dotyczący stanu zagrożenie powodziowego był uspokajający, co sprawiło, że zdemobilizował mieszkańców i służby na terenach powodziowych. Nasz informator jest przekonany, że Tusk został wprowadzony w błąd przez służby.
– Ktoś mu powiedział, że nie ma zagrożenia, stąd uspokajający komunikat premiera. Jestem pewien, że ten ktoś wysunął się na czoło listy osób do ścięcia – śmieje się nasz rozmówca.
Jaki skutek miał ten uspokajający komunikat?
– Po początkowym zlekceważeniu sytuacji Tusk już nie miał wyjścia, musiał stać się wielkim obrońcą powodzian – niedomytym, z dwudniowym zarostem, a mam wrażenie, że jeszcze specjalnie wymazanym błotem. Krótko mówiąc, zobaczyliśmy spracowanego premiera, który nie spał przez tydzień, bo czuwał nad sytuacją powodziową, odwiedzał zalane tereny i mierzył się z gniewem ludzi – mówi nasz rozmówca związany z obozem rządzącym.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.