Tusk: trzeba zadośćuczynić ofiarom Grudnia 70.

Tusk: trzeba zadośćuczynić ofiarom Grudnia 70.

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Premier Donald Tusk zapowiedział zadośćuczynienie dla ofiar Grudnia'70. "Biorę osobistą odpowiedzialność za to, by w ciągu najbliższych kilku, może kilkunastu, tygodni sprawę ostatecznie rozwiązać" - podkreślił.

Odpowiedzialni za tę tragedię muszą ponieść odpowiedzialność - mówił szef rządu w Gdańsku, podczas konferencji historycznej "Grudzień'70 - Pamiętamy", zorganizowanej przez Fundację Centrum Solidarności (FCS).

Musimy zakończyć ostatecznie niemożność, jeśli idzie o zadośćuczynienie tym, którzy w Grudniu 1970 roku stracili zdrowie, życie i swoich bliskich - powiedział Tusk.

"Nie rozumiem tego i nie zgadzam się z tym, żeby przez lata mówić, że takie zadośćuczynienie się należy i nic nie zrobić" - dodał.

Podkreślił, że zdaje sobie sprawę, iż jest to duże przedsięwzięcie, ale - jak powiedział - liczy m.in. na pomoc szefa Fundacji Centrum Solidarności Bogdana Lisa i środowiska gdańskiego. "Musimy dać radę i damy radę - to państwu obiecuję" - powiedział Tusk.

Szef rządu zapowiedział, że zwróci się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, aby przygotował szybki i precyzyjny raport, dlaczego do tej pory nie doczekaliśmy się w sprawie Grudnia'70 prawnej sprawiedliwości.

"W grudniu 1970 roku nie ma żadnej wątpliwości, kto był po stronie zbrodni, a kto był ofiarą. I ludzie odpowiedzialni za tę tragedię, ludzie którzy wówczas wydawali rozkazy i którzy je wykonywali, muszą ponieść odpowiedzialność" - podkreślił.

"Nawet jeśli ona po latach miałaby być symboliczna" - zaznaczył.

"Przypilnuję osobiście, ażeby to stało się faktem" - podkreślił premier.

Po konferencji w wypowiedzi dla dziennikarzy Tusk zadeklarował, że "na pewno w tym roku budżetowym znajdą się pieniądze" na odszkodowania dla ofiar Grudnia'70". "Za to ręczę" - podkreślił.

Pytany o wysokość zadośćuczynienia premier wyjaśnił, że najważniejsze jest ustalenie, ilu osób będzie dotyczyć taka materialna pomoc. "Musimy jak najszybciej - i tu mówię dosłownie o dniach, a nie miesiącach - przyjąć kryteria, komu dać i wtedy zdecydujemy ile. Ale ja tutaj na pewno nie będę skąpił" - zapewnił.

Zdaniem szefa FCS Bogdana Lisa, rodziny, których bliscy 37 lat temu stracili życie, powinni dostać po 100 tysięcy złotych.

Tusk dopytywany o sądowe rozliczenie sprawców grudniowej masakry, podkreślił, że nie może brać osobistej odpowiedzialności za działania sądu. "Nie istnieje w mojej mocy sądzenie i wydawanie wyroków" - zaznaczył.

W przemówieniu podczas konferencji Tusk mówił także, że w grudniu 1970 roku w pokoleniu przyszłej "Solidarności" rodziła się bezcenna wiedza i zdolność rozróżniania, czym jest dobro, a czym jest zło w przestrzeni publicznej.

"Ktoś, kto widział na własne oczy zdarzenia grudniowe w Gdańsku, ktoś, kto widział milicjantów bijących i strzelających do bezbronnych robotników, płonący komitet wojewódzki, ten do końca swoich dni nie może nigdy pomylić się, co jest dobre, a co złe w publicznej przestrzeni" - podkreślił Tusk.

Premier dodał, że grudzień to zawsze dla mieszkańców Gdańska, Gdyni, ale także Elbląga czy Szczecina szczególny czas. "Czas kiedy inni myślami są już przy świętach Bożego Narodzenia, kiedy inni myślą o Nowym Roku w tych polskich miastach, wielu z nas, chcąc nie chcąc, wraca pamięcią do tych szczególnych doświadczeń roku '70" - powiedział Tusk.

"Dla mnie było to także osobiste doświadczenie czternastoletniego chłopaka, który miał to szczęście - dzisiaj tak mogę powiedzieć - urodzić się i wychować w pobliżu drugiej bramy (Stoczni Gdańskiej -  PAP)" - dodał premier.

Tusk powiedział, że we współczesnej historii Polski miały miejsce takie "przedziwne zdarzenia", które "bezdyskusyjnie potwierdzają, że Opatrzność, Pan Bóg miał w tym swój udział". Przypomniał w tym miejscu słowa Lecha Wałęsy podczas manifestacji pod Stocznią w Gdańsku w grudniu 1979 r.

"Lech Wałęsa wówczas mówił, a było nas wtedy 3-4 tysiące, że +za rok o tej porze będzie stał albo pomnik, albo przyniesiemy wszyscy po kamieniu i usypiemy wielki kopiec+. Mam wrażenie, że podobnie jak ja, nikt tak naprawdę nie wierzył, że to się zdarzy. Ja traktowałem te słowa jako mające wzbudzić rewolucyjny zapał, a nie jako przepowiednię" - mówił szef rządu.

Przez dziennikarzy Tusk był też pytany o najbardziej osobiste wspomnienia wydarzeń sprzed 37 lat.

"Najbardziej utkwił mi w pamięci późny wieczór, poniedziałek, jak ludzie wracali ze strony Wrzeszcza i chcieli znowu przedostać się pod komitet wojewódzki PZPR i na Błędniku, czyli po moimi oknami, śpiewali Warszawiankę +Oto dziś dzień krwi i chwały...+. Te tysiące ludzi śpiewało coś, czego ja się uczyłem na lekcjach jako pieśni patriotycznej. I pamiętam cała rodzina stała w oknie i wszyscy płakaliśmy" - mówił premier.

14 grudnia 1970 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk wywołany ogłoszonymi dwa dni wcześniej podwyżkami na artykuły pierwszej potrzeby, zwłaszcza na żywność. Rozpoczął on falę strajków i manifestacji ulicznych, które objęły większość Wybrzeża. Najtragiczniejsze zdarzenia miały miejsce w Gdyni, gdzie 17 grudnia wojsko bez ostrzeżenia otworzyło ogień do idących do pracy robotników.

Krwawa pacyfikacja robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. spowodowała - według oficjalnych danych - śmierć 44 osób. 1 165 osób odniosło rany, około 3 tys. zostało brutalnie pobitych, a następnie aresztowanych.

ab, pap