Odcinek dostępny jest w ramach promocji:
Karol Nawrocki nie ma ostatnio najlepszej passy w kampanii. Sprawa mieszkań, których jest właścicielem, a konkretnie kawalerki kupionej od Jerzego Ż. zdominowała debatę publiczną w ostatnich dniach. Tymczasem sztab nie potrafił wytłumaczyć jednoznacznie, jak to z tym mieszkaniem było – czy zostało kupione za gotówkę czy przekazane za opiekę, czy przejęte w innej formie. Wersje się zmieniały, a na dodatek członkowie sztabu mówili jedno, a kandydat drugie.
Komunikacyjnie sztabowcy Nawrockiego ponieśli totalną klęskę w wyjaśnianiu tej sprawy, co pozostawiło wyborców z wrażeniem, że coś jest na rzeczy, a w każdym razie ktoś tu kręci.
Średnio też się sprawdził strategia atakowania dziennikarzy pod hasłem „wszyscy kłamiecie”. Co prawda, tak narrację stosował Donald Trump przed wyborami prezydenckimi i je wygrał, ale co sprawdziło się w USA niekoniecznie sprawdzi się w Polsce.
Kryzysu mieszkaniowego można było uniknąć, a w każdym razie rozbroić bombę, zanim wybuchła. Ale sztab Nawrockiego był chyba tak zafascynowany swoimi ostatnimi dokonaniami – bardzo udaną konwencją w Łodzi i wizytą Karola Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych, gdzie spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem – że najwyraźniej zbagatelizował sprawę.
Być może sztabowcy już widzieli się w ministerialnych fotelach w Pałacu Prezydenckim i dlatego nie dostrzegli nadciągającego zagrożenia. Jeden z nich powiedział nam, że kulisy tej historii opowie nam dopiero po kampanii albo jak będzie na emeryturze.

Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.