Romanowski, który w latach 2019–2023 nadzorował budzący kontrowersje Fundusz Sprawiedliwości, jest ścigany przez polskich śledczych, a prokuratura postawiła mu aż 11 poważnych zarzutów.
Pod koniec ubiegłego roku Romanowski udał się na Węgry, gdzie otrzymał azyl polityczny. W styczniu 2025 roku zrezygnował ze statusu posła zawodowego. Co za tym idzie, zdecydował się nie pobierać uposażenia. Sam Romanowski ogłosił to jako przejaw odpowiedzialności i transparentności. Jednak sprawa nie jest tak klarowna, jak mogłoby się wydawać.
Romanowski nadal pobiera pieniądze z Sejmu. Ponad 23 tys. zł miesięcznie
Jak wynika z ustaleń dziennika „Fakt”, mimo rezygnacji z pensji Romanowski nadal korzysta z innego przywileju – ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego. To pokaźna kwota: każdego miesiąca na konto jego biura wpływa dokładnie 23 310 zł. Taki standardowy ryczałt przysługuje wszystkim posłom – niezależnie od tego, czy przebywają w Polsce, czy, jak Romanowski, uciekają przed wymiarem sprawiedliwości i ukrywają się za granicą.
Jak się okazuje, polityk deklaruje, że nadal pełni obowiązki poselskie i wypełnia mandat, który mu przysługuje (tego się nie zrzekł).
„Biuro posła Marcina Romanowskiego działa w trybie stałym, codziennie od poniedziałku do piątku. Na bieżąco zajmujemy się wszystkimi sprawami związanymi z działalnością biura, w tym przyjmowania interesantów oraz obsługa spraw obywatelskich” – taką wiadomość redakcja „Faktu” otrzymała po próbach kontaktu telefonicznego.
Biłgoraj i Hrubieszów. Biura widma
„Fakt” sprawdził, jak rzeczywiście wygląda działalność biur poselskich Romanowskiego w Biłgoraju i Hrubieszowie. Oba lokale widnieją w oficjalnych wykazach Kancelarii Sejmu, mają ten sam numer telefonu i formalnie funkcjonują.
Problem w tym, że podczas wizyty dziennikarzy drzwi były zamknięte, a mieszkańcy okolicznych budynków potwierdzili, że lokal od dawna nie działa. Brak było również jakiejkolwiek informacji na drzwiach o godzinach otwarcia, dyżurach czy danych kontaktowych. To poważna rozbieżność między zapewnieniami z Sejmu a realiami na miejscu.
Warto przypomnieć, że prowadzenie biura poselskiego z publicznych pieniędzy zobowiązuje parlamentarzystę do realnego świadczenia pomocy obywatelom, organizacji spotkań, dyżurów i pracy z petentami. W przypadku Romanowskiego wszystko wskazuje na to, że biura służą jedynie jako fasada umożliwiająca dalsze pobieranie publicznych środków, mimo że sam polityk przebywa setki kilometrów od Polski.
11 zarzutów dla Romanowskiego
Marcin Romanowski jest jedną z kluczowych postaci śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Jako wiceminister sprawiedliwości miał bezpośredni nadzór nad rozdysponowywaniem środków z funduszu, którego pierwotnym celem była pomoc ofiarom przestępstw. W praktyce, jak wynika z zarzutów, środki te mogły trafiać do organizacji i osób powiązanych z polityką.
Prokuratura postawiła Romanowskiemu aż 11 zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz ustawianie konkursów grantowych finansowanych z Funduszu Sprawiedliwości. Skala podejrzeń jest poważna – sprawa dotyczy potencjalnych nadużyć sięgających milionów złotych.
Azyl polityczny. Tarcza przed ekstradycją
Ucieczka na Węgry i uzyskanie azylu politycznego to decyzje, które wywołały ogromne kontrowersje. Choć Romanowski argumentuje, że stał się ofiarą politycznych represji, dla wielu jego decyzja wygląda na próbę uniknięcia odpowiedzialności karnej. Zgodnie z prawem unijnym Europejski Nakaz Aresztowania powinien skutkować ekstradycją, jednak status uchodźcy politycznego może znacznie utrudnić jego wykonanie.
W Budapeszcie Romanowski prowadzi nowe życie z dala od mediów. Jak ustalił „Fakt”, mieszka w jednej z prestiżowych dzielnic, a kontakt z polską rzeczywistością ogranicza do minimum. Unika wystąpień, nie pojawia się publicznie, nie udziela wywiadów.
Czytaj też:
Zwrot ws. Dariusza Mateckiego. Polityk PiS przerwał milczenieCzytaj też:
Ścigany w Polsce Marcin Romanowski znalazł pracę na Węgrzech. Został dyrektorem