Swoją wiadomość do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Michał Kołodziejczak zaczął od podkreślenia gwałtownej zmiany, jaką przechodzą obecnie polska wieś i rolnictwo. „Nadal nie funkcjonuje atrakcyjny wizerunek rolnika, co pokazała ostatnia kampania prezydencka. To przecież my swoją ciężką pracą stworzyliśmy prężnie działający sektor polskiej gospodarki” – zwracał uwagę.
Kołodziejczak w liście otwartym do Siekierskiego
Kołodziejczak dodawał, że kampania wyborcza 2023 roku pokazała, jakim sukcesem jest współpraca rolnika z przedstawicielem wielkomiejskiej Polski dla dobra kraju. „Niestety nasz wspólny sukces nie doczekał się kontynuacji w ostatnich wyborach prezydenckich, a kampanijne działania PSL okazały się płonne” – pisał dalej.
„Rolnicy odwrócili się, gdyż nie została skierowana do nich żadna oferta. Nie zaoferowano im też żadnej wizji rozwoju, którą mogliby uznać za własną” – oceniał. Jego zdaniem rolnicy wybrali propozycję prawicy, którą określił jako nastawioną na „uśmierzanie lęku przed zmianami”. Zaznaczał, że jest to oszukańczy mit, ponieważ polska wieś i rolnictwo i tak będą się zmieniać.
Kołodziejczak podkreślał, że minister rolnictwa powinien być wizjonerem i nie może pozwolić, byt rolnicy „wpadli w łapy populistów”. Stwierdził też, że wciąż wierzy, iż polskie rolnictwo da się lepiej zorganizować. „Za te same, a nawet mniejsze pieniądze” – podkreślał.
Konflikt w resorcie rolnictwa
„Pana zarzuty pod moim adresem przemilczę. To one wystawiają panu niezbyt dobre świadectwo jako przełożonemu i szefowi” – pisał dalej Kołodziejczak. Zarzucił Siekierskiemu, że jego argumenty to w rzeczywistości język prawicy i partii Jarosława Kaczyńskiego.
„Ma pan rację w jednym. Faktycznie spieszę się i jestem niecierpliwy. Nie pozwolę, żeby polska wieś stała się rezerwatem, a moi koledzy i koleżanki rolnicy bali się zmian” – zapowiadał. Stwierdził, że odpowiedzią na wyzwania cywilizacyjne polskiej wsi nie są „procedury administracyjne, chowanie głowy w piasek oraz zasłanianie się za rozmowami z rolnikami”.
„Jestem rolnikiem i wiem, że główne zbiory zbiera się jesienią – musimy wiele zrobić, żeby były one obfite na jesieni 2027 roku. Czasu jest bardzo mało. Nie może się pan nadal kryć za jedynym hegemonem, który rządzi u pana w ministerstwie, a który zwie się – biurokracja” – podsumował Kołodziejczak.
Michał Kołodziejczak rezygnuje
Reporterka Polsat News Adamina Sajkowska ustaliła nieoficjalnie, że Michał Kołodziejczak postanowił odejść z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Przypomniano, że gotowość do odejścia z rządu zgłaszał już po przegranych przez Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich. O tamtą porażkę obwiniał PSL i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Podkreślał wówczas, że zmiany w jego resorcie przebiegają za wolno. – Nie będę firmował tego swoją twarzą – mówił.
W środę 18 czerwca Kołodziejczak potwierdził, że zamierza zrezygnować. – Po dłuższej analizie, po dłuższych przemyśleniach wiem, że to jest dobra decyzja. Czasem do jednego punktu są różne drogi dojścia. Okazuje się, że moja wizja jest nieco inna niż ministra Siekierskiego, też tempo prac. Co nie znaczy, że jedna, czy druga wizja jest lepsza, czy gorsza – zaznaczał.
– Czasem po prostu warto pozwolić realizować swoją drogę tym, którym powierzone jest dane stanowisko. Ja zrealizowałem to wszystko, o czym niejednokrotnie rozmawiałem z premierem Tuskiem. Pomagałem, jak mogłem, dawałem tyle rad, ile mogłem. Często w rozmowach w cztery oczy, czasem przez media – dodawał.
Czytaj też:
Sikorski zostawia resztę w tyle. Tak Polacy oceniają pracę ministrówCzytaj też:
Kołodziejczak odpowiada na zarzuty. Wyjaśnia sprawę dyplomu