Piskorski: jestem niewinny

Piskorski: jestem niewinny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według eurodeputowanego Pawła Piskorskiego procedura kontroli jego majątku i PIT-ów z 17 lat "fundamentalnie narusza prawo". Polityk poinformował też, że składa do prokuratury doniesienie o przestępstwie złamania tajemnicy skarbowej.

W czwartek "Newsweek" na swoich stronach internetowych podał, że kontrolerzy skarbowi chcą uznać część majątku Pawła Piskorskiego za pochodzącą z niejawnego źródła i obłożyć 75-proc. podatkiem.

Według tygodnika, decyzja o nałożeniu podatku na Piskorskiego "ma zapaść lada dzień". Jak donosi "Newsweek", kończy się kontrola, w ramach której urzędnicy weryfikują informacje wpisane przez europosła w zeznaniu podatkowym za 2001 rok.

"Newsweek" podał, że inspektorzy skarbowi "wykryli różnicę między oficjalnie zadeklarowanym a rzeczywistym stanem majątkowym europosła" - ma ona wynosić ponad 100 tys. złotych. Oznacza to - według tygodnika - że po nałożeniu karnego podatku Piskorski będzie musiał zapłacić fiskusowi ponad 75 tys. złotych.

Tygodnik podaje, że o prześwietlenie finansów Piskorskiego wystąpiła prokuratura, badająca pochodzenie jego zasobów w ramach większego śledztwa. "Szukamy majątków liderów grupy pruszkowskiej i osób, których nazwiska pojawiły się w materiałach ze śledztwa dotyczącego wątku ekonomicznego +Pruszkowa+ - powiedziała "Newsweekowi" Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

"Prokuratorzy sprawdzają wiarygodność zapewnień europosła o tym, że obecny pokaźny majątek zawdzięcza w dużej mierze inwestycjom na giełdzie i korzystnym transakcjom na rynku antyków w latach 90." - napisał tygodnik.

W oświadczeniu Piskorski podkreślił, że jego majątek od 1990 roku był wielokrotnie kontrolowany. Zaznaczył, że w latach poprzednich za każdym razem uznawano zgodność jego dochodów z wydatkami.

"Powtarzające się kontrole miały zawsze jeden cel - stworzyć wrażenie, że coś jednak jest nie porządku. Usilne starania +życzliwych+ kończyły się ich porażkami. Tym razem jest inaczej" - czytamy.

Jak podkreślił Piskorski, ostatnia procedura i tryb postępowania łamały wszelkie zasady bezstronności, rzetelności i chęci dojścia do prawdy.

"Pod pozorem kontroli PIT-ów 2001 przeprowadzano sprawdzenie wszystkich moich zeznań za okres ostatnich siedemnastu lat. Według moich prawników, jest to fundamentalne naruszenie prawa" - napisał europoseł w oświadczeniu.

"Nie dopuszczano wniosków dowodowych składanych przez reprezentujących nas (Piskorskiego i jego żony - PAP) prawników, co jest prawem każdego kontrolowanego, ani nie zgodzono się na przeprowadzenie konfrontacji ze świadkami" - czytamy.

Piskorski ocenił, że od samego początku kontroli miał wrażenie, że jej prawdziwym celem jest stworzenie "faktu medialnego umożliwiającego kolejny raz napuszczanie na mnie opinii publicznej".

Według europosła dowodem na to jest to, że zanim jako strona postępowania dowiedział się o jego wynikach, z najdrobniejszymi szczegółami wiedzieli o nim dziennikarze "Newsweeka".

"Jest to oczywistym złamaniem zasad tajemnicy skarbowej i pokazuje, jakie były prawdziwe intencje urzędników UKS oraz ich mocodawców" - uznał europoseł.

Piskorski jest przekonany, że wynik postępowania przeprowadzonego z tak wielką ilością nadużyć i nieprawidłowości musi zostać uchylony w instancji odwoławczej.

"Informuję, że składam do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa złamania tajemnicy skarbowej" - oświadczył.

Piskorski napisał, że z publikacji w gazetach dowiedział się, iż postępowanie zostało zlecone UKS przez prokuraturę w ramach postępowania dotyczącego "wątku finansowego Pruszkowa".

"Samo umieszczenie mojego nazwiska w tym kontekście jest obraźliwe i stanowi pomówienie. Jest to jedna ze skandalicznych metod stosowanych przez Prokuraturę za czasów ministra Ziobry" - podkreślił.

Europoseł poinformował, że zgłosił skargę na to postępowanie do Rzecznika Praw Obywatelskich i zamierza bronić swojego dobrego imienia z wykorzystaniem wszelkich prawem przewidzianych procedur. "Jestem niewinny" - oświadczył.

ab, pap