W opinii wielu wędkarzy tołpyga pozostaje gatunkiem nieuchwytnym. Przekonanie, że nie da się jej złowić żadną klasyczną metodą wędkarską, od lat krąży w środowisku. Sam Marcinkiewicz przyznaje, że kiedyś myślał podobnie. Przełom nastąpił, gdy na spinning złowił swoją pierwszą tołpygę, a kotwiczki tkwiły głęboko w pysku ryby.
„Jeszcze kilka lat temu myślałem podobnie, jednak gdy złowiłem pierwszą z nich na spinning wiele do myślenia dał mi fakt, że ryba miała zapięte w pysku obie kotwiczki. Zacząłem analizować, w jaki sposób żerują tołpygi i czy ataki narybku są regułą, czy też są to odosobnione przypadki” – wspomina Marcinkiewicz w rozmowie z Wiadomościami Wędkarskimi.
Wędkarz z roku na rok coraz śmielej eksperymentował, a jego kolejne połowy dowodziły, że tołpygi nie tylko da się złowić, ale można to zrobić regularnie – pod warunkiem znajomości ich zachowań i preferencji.
Udział w programie „Trzcina, ryby i grzyby” pozwolił mu zaprezentować swoje podejście szerszej publiczności, a jeden z jego wcześniejszych rekordów – tołpyga palomino – przyniósł mu ogólnopolski rozgłos. Gdy jego rekord został pobity w 2024 roku, nie krył sportowej ambicji: „Za punkt honoru wziąłem pobicie go po raz kolejny”.
Filmowa sesja i nieoczekiwany sukces
To, co miało być zwykłą sesją zdjęciową i nagraniową do kanału „Wyhaczone” w serwisie YouTube, przerodziło się w spektakularny sukces. Marcinkiewicz zaplanował dzień 12 maja jako okazję do pokazania, że w polskich rzekach można łowić ryby wagi superciężkiej – i to niekoniecznie sumy.
– Tym razem chciałem opowiedzieć o tym, że można łowić piękne ryby w wadze superciężkiej i nie muszą to wcale być sumy, a ryby, które po zacięciu dostają prawdziwego szału, a odjazd z kołowrotka może przyprawić o dreszczyk emocji. Krótko mówiąc – tołpygi – relacjonuje.
Zastosowanie odpowiedniego woblera miało kluczowe znaczenie. Super Shad Rap firmy Rapala, prowadzony pod przeciwny brzeg, w kierunku zatopionych drzew, okazał się przynętą idealną. To właśnie tam doszło do brania, które zarejestrowały kamery.
„Kotwiczki utknęły w lewym kąciku pyska. Hol był dosyć spokojny, jednak co pewien czas ryba robiła zrywy, wykorzystując swoją potężną masę. Moment brania i hol udało się uwiecznić na nagraniu. Film ten można zobaczyć na moim kanale YouTube „Wyhaczone” – opisuje Grzegorz.
O centymetr lepszy od poprzednika
Sama długość ryby była dla Marcinkiewicza zaskoczeniem. Nie podejrzewał, że tołpyga, którą wyholował, może przynieść mu kolejny tytuł rekordzisty Polski.
„Początkowo nie miałem świadomości, że ta ryba może być nowym rekordem Polski, dopiero podczas mierzenia okazało się, że pobiłem dotychczasowy rekord dosłownie o 1 centymetr!” – mówi z satysfakcją.
Decyzją Komisji Rekordowych Połowów jego zgłoszenie zostało oficjalnie zaakceptowane, a sam Grzegorz otrzymał nagrody ufundowane przez firmę Konger – nowoczesny kołowrotek Konger Spirado Carp & Feeder LC 650 FD/FCS oraz żyłkę Konger Method Feeder FC 0,22 mm / 150 m. To nie tylko prestiżowe wyróżnienie, ale i uznanie dla wytrwałości oraz pasji, którą Marcinkiewicz zaraża innych wędkarzy.
Czytaj też:
Krystalicznie czyste jezioro na Mazowszu. Odpoczniesz tutaj za darmoCzytaj też:
Wędkarz o włos od rekordu Polski. Złowił trzy gigantyczne sumy