Andrzej K. z "afery gruntowej" wyszedł na wolność

Andrzej K. z "afery gruntowej" wyszedł na wolność

Dodano:   /  Zmieniono: 
W poniedziałek warszawska prokuratura uchyliła areszt wobec Andrzeja K. - jednego z dwóch głównych podejrzanych w "aferze gruntowej" w resorcie rolnictwa. Jego wspólnik Piotr R. nadal jest w areszcie. Według sądu, nie ma groźby matactwa ze strony Andrzeja K.; jest zaś ona w przypadku Piotra R.

Wobec Andrzeja K. zastosowano dozór policji, poręczenie majątkowe oraz zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska.

Podkreśliła, że jest to konsekwencja decyzji Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, który w piątek nie uwzględnił wniosku prokuratury o przedłużenie aresztu wobec K. "Uznano, że na obecnym etapie śledztwa wystarczającymi dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania będą nieizolacyjne środki zapobiegawcze" - powiedziała Szeska. Sąd przedłużył zaś na wniosek prokuratury o kolejne 3 miesiące areszt wobec drugiego podejrzanego - Piotra R.

Sąd uznał, że nie zachodzi obawa matactwa (czyli utrudniania śledztwa) ze strony K., bo przyznał się on do jednego zarzutu, a inne zarzuty są oparte na jego wyjaśnieniach - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek.

Dodał, że ostatnie czynności z udziałem K. prokuratura wykonała we wrześniu. Według sędziego, nie istnieje też faktycznie zagrożenie "wysoką grożącą karą" wobec K. - na którą powoływała się prokuratura we wniosku o przedłużenie aresztu. "Podejrzany był niekarny i składał obszerne wyjaśnienia" - dodał sędzia (oskarżony ujawniający okoliczności przestępstwa dostaje niższy wyrok).

Zarazem Małek powiedział, że sąd obawę matactwa dostrzega u Piotra R., który już po osadzeniu w areszcie podjął próbę kontaktu ze świadkami (nie ujawniono szczegółów). Ponadto prokuratura ma jeszcze do wykonania wiele czynności z jego udziałem. "Sąd ocenił, że te czynności są wykonywane opieszale i że należy je zintensyfikować" - dodał Małek.

Według niego, sąd podziela przekonanie prokuratury o "dużym prawdopodobieństwie popełnienia przez obu podejrzanych zarzucanych im czynów".

W lipcu CBA zatrzymało Piotra R. i Andrzeja K., którzy - powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa - oferowali podstawionym agentom CBA możliwość przekształcenia gruntów rolnych na Mazurach na budowlane za łapówkę. Byli oni przez kilka miesięcy śledzeni i nagrywani. Mieli mówić, że dla załatwienia sprawy konieczna będzie łapówka dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera.

W końcowej fazie akcji doszło do przecieku. CBA znało kalendarz Leppera, który 6 lipca miał się spotkać z Piotrem R., ale spotkanie odwołano. Andrzej K., który w tym czasie w hotelu przeliczał 3 mln zł, dostarczone przez agentów CBA, dzwonił około południa do Piotra R. Prawdopodobnie wtedy go ostrzeżono, bo opuścił hotel. Wtedy obu zatrzymano. Po akcji ówczesny premier Jarosław Kaczyński odwołał Leppera z funkcji. Piotrowi R. i Andrzejowi K. postawiono zarzuty korupcji i aresztowano. Grozi im do 8 lat więzienia.

Trwa śledztwo w sprawie samego przecieku. Zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa w tej sprawie mają b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek, b. szef policji Konrad Kornatowski, b. szef PZU Jaromir Netzel oraz biznesmen Ryszard Krauze. Zarzuty dotyczą m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Krauzem 5 lipca w hotelu Marriott i nakłaniania się wzajemnie do fałszywych zeznań co do tego.

Działania CBA w sprawie afery gruntowej ma wyjaśniać mająca wkrótce powstać w Sejmie komisja śledcza. CBA zarzuca się m.in. bezprawne sfałszowanie dokumentów mających być podstawą "odrolnienia" działki. Sam Lepper twierdzi, że akcja została sfingowana by go skompromitować i odwołać. Media podają z kolei, że Andrzej K. - b. oficer UOP - mógł być od początku prowokatorem CBA.

pap, ss