"Autor artykułu posłużył się najobrzydliwszym kłamstwem, zmanipulował i wykorzystał kilka osób, dlatego bez wahania kieruję, w oparciu o Kodeks karny, sprawę do sądu" - oświadczył Małkowski na specjalnie zwołanej w poniedziałek w ratuszu konferencji prasowej.
Małkowski powiedział także, że artykuł jest "aktem zemsty pewnych osób" za to, że jest on "człowiekiem uczciwym, nieugiętym w pewnych sprawach i nie dającym się wmanipulować w żadne fałszerstwa, korupcje i inne tego typu sprawy".
Pytany przez dziennikarzy o nazwiska tych osób Małkowski odmówił odpowiedzi i prosto z konferencji poszedł do sąsiadującej z olsztyńskim ratuszem kancelarii adwokackiej.
Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" napisała, że Małkowski (bezpartyjny, kiedyś SLD) molestował pracujące w ratuszu urzędniczki. Jedną z nich, która - według gazety - była w ciąży, Małkowski miał zgwałcić.
Po konferencji prasowej Małkowskiego PAP spytała autora tekstu z "Rz" Mariusza Kowalewskiego o to, czy podtrzymuje wszystko, co napisał. "Krótka odpowiedź. Podtrzymuję" - odpowiedział dziennikarz.
Według gazety kobieta, która miała paść ofiarą gwałtu, korzystała z pomocy lekarskiej, a badający ją ginekolog zawiadomił prokuraturę. Ta jednak umorzyła sprawę, ponieważ pokrzywdzona nie podała nazwiska sprawcy i nie złożyła wniosku o jego ściganie. Według "Rzeczpospolitej", o molestowaniu przez Małkowskiego pracownic wiedzieli lokalni politycy, jednak nie zrobili nic, by przerwać gehennę kobiet.
Prokurator okręgowy w Olsztynie Cezary Kamiński powiedział, że "na skutek zainteresowania +Rzeczpospolitej+ sprawą gwałtu na urzędniczce olsztyńskiego ratusza" polecił wszcząć na nowo umorzone śledztwo.
"Kobieta, która zgłosiła się do lekarza twierdząc, że została zgwałcona była w 38. tygodniu ciąży, więc prokurator powinien sprawdzić, czy nie doszło do narażenia zdrowia i życia płodu i matki, a to przestępstwo jest ścigane z urzędu. Wcześniej tego nie brano pod uwagę, stąd moje polecenie zainteresowania się sprawą na nowo" - powiedział Kamiński.
Prokurator zaznaczył, że w pierwszych wyjaśnieniach pokrzywdzona odmówiła podania personaliów sprawcy motywując, iż się go obawia.
"Nazwisko prezydenta Olsztyna nie pojawia się w aktach tej sprawy. Będziemy jednak wzywać lokalnych polityków, którzy powiedzieli gazecie, że wiedzieli o molestowaniu urzędniczek przez prezydenta i w zależności od ich zeznań podejmiemy dalsze kroki" - zaznaczył Kamiński.
Prokurator okręgowy powiedział także, że śledczy zabezpieczyli już dokumentację medyczną kobiety, która miała paść ofiarą gwałtu.pap, ss