W poniedziałkowym programie TVN24 "Kropka nad i" Tusk pytany o polityków PO, którzy wyrażali opinie, że "wyciek" był z Kancelarii Prezydenta, powiedział: "no bo tak jest". Dopytywany, po co był ten przeciek, odpowiedział: "proszę zapytać o to pana prezydenta".
"Jestem niemile zaskoczony, że w ten sposób to funkcjonuje, że jest próba zamknięcia Rady Gabinetowej przed mediami, gospodarz ma do tego prawo, a później taka gra, moim zdaniem zupełnie niepotrzebna" - ocenił Tusk.
"Ale zostawmy to, bo uważam, że w sumie nic tragicznego się nie stało" - dodał.
Szef rządu zapewnił, że stenogramy zostały udostępnione prasie nie przez Kancelarię Premiera.
"Jeśli chodzi o stenogramy, sam ze zdumieniem stwierdziłem, że pojawiły się w rękach dziennikarzy. Nie jestem osobą, która lubi rzucać oskarżenia na wiatr, ale tylko dwie instytucje dysponowały stenogramem z Rady Gabinetowej: to jest Kancelaria Prezydenta i Kancelaria Premiera" - mówił premier.
"Kancelaria Premiera nie udostępniła +Dziennikowi+ stenogramu" - oświadczył szef rządu. Sobotnio-niedzielny "Dziennik" opublikował fragmenty tego stenogramu.
Jak relacjonował, kiedy przeczytał, wspólnie ze swoimi współpracownikami, wybrane fragmenty z przebiegu Rady Gabinetowej, uznał, że "uczciwość i interes" wymagał, żeby opublikować na stronach rządowych całość.
Według Tuska, była umowa ze stroną prezydencką, że dwóch sekretarzy będzie protokołować przebieg Rady. "Otrzymałem materiał, stenogram i kasetę z nagraniem od pana prezydenta i dwa dni później czytam w gazetach fragmenty tego stenogramu. Uważam, że tak się nie robi, (...) nie podniosłem w tej sprawie żadnego krzyku, ale uznałem za stosowne opublikować całość, żeby nie było możliwości interpretacji" - mówił Tusk.
Kancelaria Premiera opublikowała w sobotę wieczorem zapis dźwiękowy i stenogramy z posiedzenia Rady Gabinetowej z 14 stycznia poświęconej służbie zdrowia. Prezydent oświadczył, że przykro mu z tego powodu. Wcześniej fragmenty stenogramów opublikował "Dziennik".
pap, ss