"Prezydent nie będzie siedział cicho i przybijał pieczątek"

"Prezydent nie będzie siedział cicho i przybijał pieczątek"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński powiedział w środę, że premier Donald Tusk kolejny raz wypowiada sformułowania, które "świadczą o nieznajomości przepisów prawa i konstytucji".

Kamiński odniósł się w ten sposób do słów premiera, który wcześniej w środę - powołując się na opinie konstytucjonalistów - ocenił, że Kancelaria Prezydenta i prezydent nie powinni i nie mają prawa wzywać ministrów.

"Po raz kolejny pan Donald Tusk wypowiada sformułowania, które - mówiąc delikatnie i czynię to z przykrością - świadczą o nieznajomości przepisów prawa i konstytucji RP" - powiedział Kamiński na konferencji prasowej w Pałacu Prezydenckim.

Pytany o tę wypowiedź Kamińskiego minister w Kancelarii Premiera Rafał Grupiński uznał za "niestosowne i niewłaściwe" wypowiadanie się prezydenckiego ministra w ten sposób o premierze. Szerzej sprawy komentować jednak nie chciał. Rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka powiedziała PAP, że nie będzie komentować słów Kamińskiego.

Kamiński powiedział także, że "do tej chwili nikt w całej praktyce konstytucyjnej (...) nie kwestionował prawa do zapraszania ministrów" przez głowę państwa. Według niego, sformułowanie "wzywanie ministrów" jest poruszaniem się "na poziomie języka manipulacji rzeczywistością", bo prezydent ministrów na spotkania "zaprasza".

Według Kamińskiego, premier nie musi wydawać zgody ministrom swojego rządu na spotkania z prezydentem. Dodał, że takie kwestie określają przepisy konstytucji. "Stwierdzenie Donalda Tuska, że mamy do czynienia z jakąś sytuacją nie znajdującą potwierdzenia w przepisach prawa (jeśli chodzi o spotkania prezydenta z ministrami), jest twierdzeniem nieprawdziwym" - oświadczył prezydencki minister.

Jak zaznaczył, konstytucja stanowi np. o zwierzchnictwie prezydenta nad siłami zbrojnymi. "Jak Tusk wyobraża sobie realizację jasno zarysowanego przepisu konstytucji o zwierzchnictwie prezydenta nad siłami zbrojnymi poprzez szefa MON w sytuacji, gdy Tusk wydaje się kwestionować prawo prezydenta do spotykania się z ministrem obrony narodowej" - podkreślił Kamiński.

W jego ocenie jednak to otoczenie premiera skłania go do "nieroztropnych" wypowiedzi na tematy prawne. Jak stwierdził Kamiński, Tusk kwestionuje prawa prezydenta, które wynikają "wprost z przepisów konkretnych ustaw". Prezydencki minister mówił, że ma wrażenie, iż wynika to ze złej woli doradców premiera, którzy usiłują go angażować w konflikt z prezydentem.

Kamiński oświadczył jednocześnie, że ze strony prezydenta "jest wykazywana maksymalnie dobra wola" w sprawie kontaktów z rządem Tuska.

Lech Kaczyński wykazuje dobrą wolę, ale - podkreślił Kamiński - prezydent zgodnie z konstytucją nie jest "typem notariusza". "Próba określenia roli prezydenta jako notariusza, jako tego, jak chciałby pan premier, który ma +siedzieć cicho+ i przybijać pieczątki (...) jest sprzeczna z prawem" - powiedział prezydencki minister.

Dopytywany jak technicznie wyobraża sobie kontakt między prezydentem i premierem powiedział, że w dzisiejszych czasach nie jest to problem. "My jesteśmy gotowi na tę współpracę. Tej współpracy wymaga od obu stron po prostu konstytucja RP" - podkreślił.

"Prezydent jest gotów się spotykać. Prezydent do tej pory spotkał się tylko dwa razy z ministrem obrony i dwa razy z ministrem spraw zagranicznych i ma nadzieję, że ta współpraca będzie dobra" - zaznaczył Kamiński.

"Będę cały czas do dyspozycji prezydenta w sprawach, które wymagają naszej współpracy" - zadeklarował z kolei w środę Tusk. Dodał, że wydał dyspozycję ministrom obrony narodowej oraz spraw zagranicznych, aby "informowali i byli do dyspozycji prezydenta, zawsze wtedy, kiedy tego oczekuje".

Kamiński odnosząc się do poniedziałkowego spotkania szefa MSZ Radosława Sikorskiego z Lechem Kaczyńskim podkreślił, że nikt z Kancelarii Prezydenta nie wymagał od ministra "nagłego wybiegnięcia z narady" w Brukseli.

"Ja raczej, gdybym był dziennikarzem, to bym zadawał pytanie dlaczego Radek Sikorski nagle wybiegł z narady w Brukseli, w sytuacji, w której mógł spokojnie przylecieć samolotem o 19.10 i spotkać się z prezydentem" - powiedział Kamiński.

Jak zaznaczył, spotkanie prezydenta z Sikorskim z uwagi na strategiczne relacje Polski z Ukrainą musiało odbyć się przed wtorkową wizytą szefa MSZ w Kijowie, a nie po powrocie. Przytoczył też w tym kontekście niedawny komentarz prof. Bohdana Osadczuka w "Rzeczpospolitej", który napisał, że za Tuska sprawy Ukrainy przestały być dla rządu RP "na pierwszym planie" i są "zrujnowane".

"W fakcie, że prezydent prosi o możliwość rozmowy ministra SZ czy obrony nie można się doszukiwać niczego nagannego, bo to wbrew temu, co twierdzi premier, wynika z przepisów konstytucji" - powiedział Kamiński.

Prezydencki minister powiedział, że podaruje Tuskowi książkę prof. Pawła Sarneckiego zatytułowaną "Prezydent RP. Komentarz do przepisów" z 2000 roku.

pap, ss