Zrzutka na zabawkę polityków

Zrzutka na zabawkę polityków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po 7 latach w opozycji i ponad 100 dniach rządzenia PO w końcu ujawniła swój pomysł na finansowanie mediów publicznych i zarazem ich „odpolitycznienie”.
Pomysł jest wątpliwy z prostej przyczyny: prowadzi do utrzymania TVP (i Polskiego Radia) w obecnej formie. Tyle że łożyć na nie będzie już nie ułamek posiadaczy telewizorów i radioodbiorników (a odsetek ten stale spada), ale zmuszeni do tego zostaną wszyscy podatnicy, bo kasa do publicznych mediów ma popłynąć de facto z budżetu (czyli z naszych podatków): od różnych ministrów do Funduszu Misji Publicznej i stamtąd do TVP i PR.

Na początek ustalmy kilka rzeczy:
1) Abonamentu nie płaci dziś około 60 proc. zobowiązanych do tego Polaków, co jest chyba światowym rekordem w dziedzinie obywatelskiego nieposłuszeństwa. I najbardziej obiektywną oceną jakości mediów publicznych.
2) Media publiczne i powiązane z nimi biurokratyczne twory (KRRiTV) są zabawką polityków, źródłem dodatkowych dochodów dla ich rodzin i „znajomych królika", przechowalnią „zasłużonych twórców” oraz niewydolnymi organizacyjnie kombinatami rodem z PRL.
3) „Misyjne" programy Polacy oglądają sobie na Discovery, Viasat History czy National Geographic, a gdy chcą się pokatować polityczną bieżączką – na przykład w TVN 24. Nie dlatego, że nie podobają im się logo albo prezes TVP, tylko dlatego, że jakość podobnych produkcji w mediach publicznych jest żenująca.
4) Bezczelnym kłamstwem jest argument, jakoby media publiczne w sferze polityki, kultury czy sztuki gwarantowały – w przeciwieństwie do tych złych, komercyjnych – większy obiektywizm i prezentację szerszego spektrum poglądów. O ile w komercyjnych stacjach przynajmniej od czasu do czasu można zobaczyć i posłuchać ludzi spoza mainstreamu, to w wypadku TVP trudno oprzeć się wrażeniu, że na określone osoby jest tam „zapis" (vide: afera z niewpuszczeniem do programu „Forum” Korwina-Mikkego).

Który z tych problemów rozwiązuje propozycja PO? Według mnie, żaden. Obecny stan, w którym obywatele gremialnie nie płacą abonamentu ma przynajmniej tę zaletę, że gdybyśmy doszli do 100 proc. niepłacących, to media publiczne trafiłby szlag i zamiast naprawiać bubel można by zbudować coś sensowniejszego od podstaw. A tak, jak rozumiem, teraz w łańcuszku darmozjadów pojawią się jeszcze ministrowie rządu, którzy będą wydzielali kasę na ten czy ów program Funduszowi Misji Publicznej (urzędnicy zajmujący się produkcją telewizyjną to już horror), a nad tym rozdzielaniem przez nich naszych pieniędzy z podatków będzie jeszcze czuwała niezatapialna KRRiTV.

Jak z tego wybrnąć? Jeśli już koniecznie musimy łożyć na „misyjne" media publiczne (ja nie muszę, ale mogę być w mniejszości), to róbmy to tak, jak w USA. Tam działa na przykład Public Broadcasting Service (PBS), prywatna telewizja non-profit, która otrzymuje dotację z budżetu federalnego (a dokładniej od rządowej Corporation for Public Broadcasting) i za nią oraz za własne środki kupuje „misyjne” programy (dokumentalne, edukacyjne itp.) dla setek małych telewizji, które zrzesza. Są to na ogół małe stacje należące do samorządów, lokalnych społeczności, uniwersytetów. Część dochodów z emitowanych u siebie reklam przeznaczają one na zakup programów od swojej „centrali” (czyli PBS). Same też trochę produkują i sprzedają PBS, która potem dystrybuuje je w całej swojej sieci – w skali ogólnokrajowej.

Krótko mówiąc, w USA:
- decydowaniem o tym, co i jak wyprodukować, zajmują się nie politycy, ale ludzie z branży telewizyjnej,
-  efekt w postaci dotarcia „misyjnych" programów do „ludu” zostaje osiągnięty, a przy okazji wspiera się lokalne społeczności i oddolnie tworzone media,
- w tym wszystkim w miarę sporo jest elementów rynkowych, a kieszeń podatnika nie jest nadmiernie drenowana,
- model ten wyklucza powstanie telewizyjnego hegemona, który rządziłby rynkiem, jedną ręką kasując największy kawałek tortu reklamowego, a drugą wyciągając po publiczne środki, czyli konkurując otwarcie z telewizjami komercyjnymi, ale na uprzywilejowanych zasadach (PBS pod względem liczby widzów jest w USA na 7-8 miejscu). 

Z całego pomysłu PO tylko ów Funduszu Misji Publicznej ma więc jakiś sens, ale cała reszta konstrukcji (kto będzie nim zarządzał, po jakiej drodze będą płynęły pieniądze itd.) przy braku widoków na jakąkolwiek sensowną restrukturyzację TVP to po prostu nowe opakowanie dla starego gniota.