Zarzuty ws. korupcji w MF

Zarzuty ws. korupcji w MF

Dodano:   /  Zmieniono: 
Łącznie 46 zarzutów usłyszało siedmiu oskarżonych w procesie w sprawie afery korupcyjnej w Ministerstwie Finansów, który rozpoczął się w piątek przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście.

Sąd zdecydował o uchyleniu aresztu - za poręczeniem majątkowym - wobec czterech oskarżonych. Od blisko dwóch lat przebywali oni w areszcie. Pozostałych trzech oskarżonych odpowiadało na piątkowej rozprawie z wolnej stopy.

Na ławie oskarżonych zasiada siedem osób, w tym troje byłych pracowników ministerstwa - Sławomir M. (b. szef departamentu podatków bezpośrednich), Andrzej Ż. (też był dyrektorem tego departamentu) i Elżbieta Z. (b. naczelnik wydziału w resorcie). Pozostali to: lobbysta Tomasz J., pracownik urzędu skarbowego Jerzy W. oraz małżeństwo biznesmenów Zdzisław i Halina B. Grozi im do 12 lat więzienia.

Prokuratura zarzuca im przede wszystkim korupcję m.in. przy załatwianiu rozstrzygnięć spraw podatkowych. W tym kontekście akt oskarżenia wymienia m.in. biznesmena i b. senatora Henryka Stokłosę.

Najpoważniejsze zarzuty usłyszał Sławomir M. z resortu finansów. Dotyczą one przyjęcia łącznie ok. 200 tys. zł. Inny z pracowników ministerstwa Andrzej Ż. miał - według prokuratury - przyjąć kilkadziesiąt tys. zł, a także doprowadzić do niezgodnego z przepisami rozstrzygnięcia egzaminu na doradców podatkowych odnośnie dwóch osób. Ż. miał ujawnić im pytania egzaminacyjne.

Natomiast Jerzy W., według prokuratury, jako łapówkę miał okazyjnie nabyć pochodzący z kradzieży samochód marki Volvo.

Wśród zarzutów jest też przyjmowanie drobnych kwot, słodyczy, wędlin, a nawet trzech wędzonych węgorzy.

W piątek sąd, który orzeka w sprawie w jednoosobowym składzie, zadecydował o uchyleniu aresztu, jeśli oskarżeni wpłacą poręczenia majątkowe: w wysokości po 150 tys. zł dla dwóch pracowników resortu finansów - Sławomira M. i Andrzeja Ż. oraz 70 tys. zł dla pracownika urzędu skarbowego Jerzego W. i 200 tys. zł dla lobbysty Tomasza J. Mają one zostać wpłacone do 21 marca.

W przypadku uchylenia aresztu wobec oskarżonych ma być zastosowany dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.

Jak uzasadniała sędzia Olga Łasecka-Korkuć, "zebrany materiał dowodowy uprawdopodabnia, że oskarżeni dopuścili się zarzucanych czynów", ale ze względu na długi - trwający 22 miesiące - okres aresztowania i fakt, że proces został rozpoczęty możliwe jest uchylenie aresztu za poręczeniem.

"Gdyby któryś z oskarżonych utrudniał postępowanie, sąd może wrócić do stosowania aresztu" - dodała.

Zadowoleni z rozstrzygnięcia byli obrońcy oskarżonych. "Dzisiejsza decyzja sądu daje nam satysfakcję jako obrońcom. Poręczenia będą wnoszone w najbliższych godzinach. Jak dobrze pójdzie, oskarżeni wyjdą z aresztu w poniedziałek po południu" - powiedział dziennikarzom jeden z obrońców, mec. Mirosław Kaliski.

Sami oskarżeni dołączając się do wniosku obrońców o uchylenie aresztów, mówili, że nie będą utrudniać postępowania. "Sam jestem osobą pomówioną i pokrzywdzoną w tej sprawie" - powiedział Tomasz J. Natomiast Sławomir M. zaznaczył, że część zarzutów została mu postawiona na podstawie jego własnych wyjaśnień.

Wniesienie zażalenia na postanowienie sądu zapowiedziała prokuratura. Wcześniej prokurator Robert Kiełek argumentował, że areszt powinien być utrzymany, gdyż m.in. w sprawie "musi być brana pod uwagę surowa kara", a ponadto oskarżeni nie złożyli jeszcze wyjaśnień przed sądem.

Proces będzie kontynuowany 7 kwietnia. Wówczas prokuratura ma przedstawić uzasadnienie do odczytanych w piątek zarzutów.

Do głośnych zatrzymań urzędników - wyprowadzanych z siedziby resortu w kajdankach - doszło w maju 2006 r. Według wypowiedzi ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, skorumpowani urzędnicy resortu mieli w latach 1994-2004 za łapówki załatwiać zwolnienia podatkowe dla firm.

Ziobro mówił wówczas, że zatrzymani mieli utworzyć w resorcie tzw. przestępczy układ i za łapówki załatwiali zwolnienia podatkowe dla firm. Zdaniem Ziobry, "układ" działał na styku biznesu, urzędników i przestępców.

Ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek mówił, że ujawnienie "układu" było możliwe dzięki zatrzymaniu w grudniu 2005 r. grupy przestępczej Janusza G., ps. Graf (ma oddzielny proces za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą). W styczniu 2006 r. sprawę przekazano Centralnemu Biuru Śledczemu, dzięki czemu doszło do rozpracowania urzędników ministerstwa.

Do odrębnego postępowania wyłączono sprawę b. senatora Henryka Stokłosy, podejrzanego o korumpowanie sędziego i urzędników skarbowych w tej samej aferze. Stokłosę, który był poszukiwany międzynarodowym listem gończym, w grudniu 2007 r. zatrzymano w Niemczech i wydano Polsce. Grozi mu do 10 lat więzienia. Przebywa w areszcie. Niektórzy z podsądnych mają zarzuty związane ze sprawą Stokłosy.

Trwa już kilka "odpryskowych" procesów afery. W jednym z nich biznesmen Paweł M. odpowiada za przekazanie Elżbiecie Z. 100 tys. zł w zamian za umorzenie zaległości finansowych swej firmy. Rolę pośredników miała odegrać kancelaria doradztwa podatkowego "Vis Lex" Tomasza J. (trwa odrębne śledztwo w sprawie wręczenia przez pracowników kancelarii korzyści majątkowych pracownikom Izby Skarbowej i Ministerstwa Finansów).

ab, ss, pap