Co się zmieniło od czasu, gdy Kaczyńscy bronili traktatu?

Co się zmieniło od czasu, gdy Kaczyńscy bronili traktatu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co takiego się zmieniło od czasu, kiedy prezes PiS Jarosław Kaczyński i prezydent Lech Kaczyński z "niekłamanym entuzjazmem" bronili zapisów Traktatu Lizbońskiego - pytał w środę w Sejmie premier Donald Tusk w debacie nad projektem ustawy o ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.

Szef rządu zabrał głos, na swoje życzenie, zaraz po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego w imieniu klubu PiS.

PiS zapowiedziało, że zgłosi w formie poprawki własny projekt ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację Traktatu z Lizbony. W projekcie zapisano m.in., że polska konstytucja jest najwyższym prawem w RP, a Traktat nie daje podstaw do tego, by w ramach UE były podejmowane "jakiekolwiek działania uszczuplające suwerenność" państw członkowskich.

Tusk przytoczył słowa Jarosława Kaczyńskiego, który po zakończeniu negocjacji w sprawie Traktatu, jako premier, miał powiedzieć w "Dzienniku": "uzyskaliśmy wszystko, co zamierzaliśmy uzyskać".

Zdaniem szefa rządu, w swoim środowym wystąpieniu w Sejmie Jarosław Kaczyński przez większość czasu pokazał się jako "polityk o naturze owieczki".

"To były naprawdę słowa, które sprawiały wrażenie, że ten pozytywny obraz, optymizm, dobre emocje, jakie Polaków ogarniają także w związku z Traktatem Lizbońskim, one także wpłynęły na postawę bardziej sceptycznych, niechętnych czy pesymistycznych polityków. Ale że zacytuję klasyka: +spod owczej maski wyszły wilcze zęby+" - powiedział Tusk, nawiązując do słów Jarosława Kaczyńskiego, który w kampanii wyborczej mówił o "wilczych zębach" Tuska.

Jak zaznaczył, nie spodziewał się, że mimo wysiłku jaki bracia Kaczyńscy włożyli w negocjacje w sprawie Traktatu Lizbońskiego, ich efekt wzbudzi takie lęki u samych autorów.

Premier zwrócił uwagę, że jedynie 5 proc. Polaków jest "niechętnych i sceptycznych wobec naszej obecności w UE", a ponad 70 proc. uważa to za jednoznacznie korzystne. Toteż - jak powiedział - jeśli słyszy, że trzeba uzupełnić ustawę upoważniającą prezydenta do ratyfikacji traktatu o preambułę, aby uniknąć jakiegoś domniemanego konfliktu, to - zdaniem Tuska - "jest to próba uniknięcia konfliktu wewnątrz jednego konkretnego klubu parlamentarnego". "To jest problem" - dodał premier.

"Nie pierwszy raz jesteśmy świadkami sytuacji, żeby wewnętrzne problemy jednej partii leczyć metodami, które mogą szkodzić naszej ojczyźnie i to jest rzecz niedopuszczalna" - podkreślił.

Według premiera, PiS proponuje preambułę do parlamentarnego dokumentu "po to, aby znalazło się tam zdanie: +dotyczy to w szczególności decyzji o przystąpieniu RP do UE i kształcie jej członkostwa w tej organizacji międzynarodowej, a także o ewentualnym wystąpieniu z niej+". "Może to jest klucz do sprawy" - zastanawiał się Tusk.

"Dlaczego dzisiaj - kiedy chcemy podjąć decyzję, która umożliwi prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu ratyfikację traktatu, który sam wynegocjował - ma w dokumencie znaleźć się zdanie, które podkreśla możliwość wystąpienia Polski z UE" - pytał premier posłów PiS.

"Polska nie jest i nigdy nie będzie województwem w UE i nikomu nie pozwolimy wyprowadzić Polski z UE" - oświadczył szef rządu.

Odpowiedział w ten sposób Jarosławowi Kaczyńskiemu, który w środę przywołał słowa - jak mówił - zwolennika PO, uczestnika "badania focusowego" o tym, że "teraz Polska to jest już po prostu województwo w UE".

Tusk podkreślał, że Traktat z Lizbony "to jest sukces PO, PiS, PSL i LiD". "Czemu chcecie to zepsuć w dniu, kiedy możemy pokazać, że to Polska ma sukces? Kiedy stałem koło prezydenta w Lizbonie wiedziałem, że ja nie jestem z PO, a Lech Kaczyński nie jest z PiS i obaj z wielką dumą ten dokument sygnowaliśmy" - dodał Tusk.

pap, ss