Piwnik niewyłączona ze sprawy Widackiego

Piwnik niewyłączona ze sprawy Widackiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura nie wniosła do sądu o wyłączenie sędzi Barbary Piwnik - b. minister sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera - z prowadzenia procesu posła LiD Jana Widackiego, oskarżonego m.in. o nakłanianie świadków do fałszywych zeznań.

Dowiedziała się o tym po środowym tzw. posiedzeniu organizacyjnym Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, który przez kilka godzin badał pod przewodnictwem Piwnik wnioski dowodowe obrony. Na razie nie wiadomo, kiedy sam proces będzie mógł się zacząć - niewykluczone, że nie będzie to możliwe przed wakacjami, m.in. z powodu dużego obciążenia sędzi prowadzonymi sprawami.

Piwnik spytała strony, czy mają zastrzeżenia do składu sądu - ani prokurator, ani obrońcy ich nie mieli, co sędzia poleciła odnotować w protokole.

W lutym "Rzeczpospolita" pisała, że prokuratorzy mogą wnosić o odsunięcie Piwnik. O tym, że tak powinno się stać, mówił wtedy b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, według którego pojawia się tu "problem braku obiektywizmu i podejrzenia stronniczości". Krytycznie o Piwnik wypowiadał się też prezes PiS Jarosław Kaczyński". "Związki tej pani ze światem przestępczym, to jest taka dość powszechna wiedza, przynajmniej w Warszawie, od początku lat 90." - mówił niedawno.

"Nie ma żadnych podstaw do wyłączania sędzi" - podkreśla sam Widacki.

Podczas posiedzenia sądu omawiano też kwestię, czy - zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła - prokurator generalny w terminie 60 dni od ogłoszenia wyników wyborów poinformował Marszałka Sejmu o toczących się przeciw nowym posłom postępowaniach karnych, wszczętych przed ogłoszeniem wyników wyborów. Poseł, przeciw któremu toczy się postępowanie wszczęte przed jego wyborem, może bowiem wystąpić do Izby o zażądanie zawieszenia postępowania do czasu wygaśnięcia jego mandatu.

Sąd nie ma informacji, by Sejm został poinformowany przez prokuraturę o sprawie Widackiego, który został posłem w wyborach 2007 r., już po wysłaniu do sądu aktu oskarżenia przez Prokuraturę Apelacyjną w Białymstoku. Jak powiedział PAP jej rzecznik Janusz Kordulski, w takiej sytuacji nie było mowy o konieczności zawiadamiania marszałka Sejmu. Dodał, że obecnie "gospodarzem" sprawy jest sąd i to on decyduje o jej przebiegu.

Sam Widacki powiedział, że i tak nie będzie chciał korzystać z przepisu o możliwości zawieszenia procesu, bo "jest zainteresowany tym, by sąd go osądził i uniewinnił". Poseł liczy na szybki proces.

Latem 2007 r. białostocka prokuratura oskarżyła Widackiego - znanego adwokata z Krakowa, w przeszłości m.in. wiceszefa MSW i ambasadora Polski na Litwie - o nakłaniania świadków do składania fałszywych zeznań i utrudnianie postępowania karnego, za co grozi do 5 lat więzienia.

Widackiego oskarżono o to, że miał nakłaniać świadka Sławomira R., który odsiaduje karę m.in. za zabójstwo, do nieprawdziwych zeznań, korzystnych dla bronionego przez Widackiego szefa gangu pruszkowskiego Mirosława D., ps. Malizna. Inny zarzut to rzekome naciski na lobbystę Marka Dochnala, by podczas zeznań w sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen, nie oczerniał Jana Kulczyka, którego Widacki był pełnomocnikiem. Trzeci zarzut dotyczy przekazywania grypsów przez Widackiego.

Widacki wiele razy odrzucał zarzuty jako oparte na pomówieniach przestępców. Ostatnio wybrano go na członka komisji śledczej, która ma badać rzekome naciski na służby specjalne za rządów PiS. Przeciw temu wyborowi był klub PiS, który powoływał się na akt oskarżenia Widackiego. PiS zbojkotował głosowanie nad składem komisji, a potem żądał wyłączenia go z komisji.

Adwokaci mówią, że proces będzie ciekawy: prokuratura wnosi o przesłuchanie m.in. posła PiS Zbigniewa Wassermanna, Dochnala, Kulczyka oraz świadka koronnego ze sprawy zabójstwa szefa gangu pruszkowskiego, Andrzeja Kolikowskiego, ps. Pershing.

Niedawno klub LiD zawiadomił o przestępstwie podżegania przez funkcjonariuszy publicznych Sławomira R. do fałszywych zeznań przeciw Widackiemu. Szef LiD Wojciech Olejniczak powołał się na tygodnik "Nie", który pisał, że Sławomir R. "był często odwiedzany" przez zastępcę prokuratora generalnego w rządzie PiS Jerzego Engelkinga.

Akt oskarżenia (wraz z Widackim oskarżono pięć osób, które miały z nim współpracować) trafił najpierw do sądu w Białymstoku; potem uznano, że właściwy będzie sąd w Warszawie. Sąd Najwyższy nie uwzględnił wniosku sędzi Piwnik o wyznaczenie jeszcze innego sądu do prowadzenia sprawy. Sprawa wróciła do warszawskiego sądu z SN w grudniu 2007 r.

ab, pap