Jurek: PiS chce zrobić wrażenie na wyborcach

Jurek: PiS chce zrobić wrażenie na wyborcach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poprawka PiS do projektu ustawy o ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego to robienie wrażenia na wyborcach, że się o coś walczy - uważa przewodniczący Prawicy RP Marek Jurek.

"To nie jest walka o żadne realne fakty traktatowe i prawno- międzynarodowe i pozycję Polski" - podkreślił w piątek Jurek. "To tworzenie zasłony dymnej, wobec rezygnacji PiS z wizji Europy +solidarnych narodów+" - dodał.

Jak podkreślił Jurek, propozycje PiS, aby do ustawy ratyfikacyjnej wpisać, że polska konstytucja jest najwyższym prawem w RP, a Traktat nie daje podstaw do tego, by w ramach UE były podejmowane "jakiekolwiek działania uszczuplające suwerenność" państw członkowskich, to próba poparcia Traktatu z pozycji prawicowych i mówienie o przekonaniach w sytuacji, gdy nie można ich realizować.

W jego opinii, działania te mogą być pożyteczne, gdyby rzeczywiście były one podstawą do odrzucenie Traktatu przez PiS. "Wtedy można powiedzieć, że spełni to jakąś pozytywną funkcję polityczną" - podkreślił.

"To jest zły Traktat" - mówił Jurek. "Zachęcam polityków by zachowali przekonania, które obiecali wyborcom" - dodał. "Przyjąć Traktat jest łatwo, a żyć z nim będziemy na zupełnie innych warunkach niż w których przez kilka lat Polska funkcjonowała w UE" - podkreślił.

Jurek odniósł się też do piątkowego artykułu w "Dzienniku", według którego prezes PiS Jarosław Kaczyński otrzymał ultimatum od środowiska Radia Maryja. To lista warunków, jakie powinna spełnić partia, by nie powstała - jak to określono - "nowa grupa ludzi skupionych wokół idei konserwatywno-narodowej".

Na czele grupy - według gazety - mieliby stanąć politycy dawnego ZChN z Markiem Jurkiem na czele i młode kadry wyedukowane w należącej do o. Tadeusza Rydzyka Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej.

"Ludzie, którzy chcieliby odwrócić uwagę od Traktatu szukają różnego rodzaju sensacji, które mają sugerować, że posłowie i opinia publiczna ma wątpliwości wobec Traktatu ze względu na stanowisko tej, czy innej osobistości" - powiedział Jurek komentując te doniesienia.

Jego zdaniem, sprzeciw wobec przyjęcia Traktatu to realny problem wynikający z przekonań ludzi i obiektywnych kryteriów, a także interesu publicznego, "który jeszcze od kilku lat prawie do ostatniej chwili był definiowany przez wielkie partie polityczne".

Zdaniem Jurka, artykuł "Dziennika" zupełnie odchodzi od realnego charakteru obecnego problemu, czyli - w jego opinii - problemu czy ratyfikować, czy nie ratyfikować Traktat i oceny czy jest on dobry, czy zły. "To jest problem realny, przed którym teraz stoimy" - podkreślił.

Pytany czy widzi możliwość porozumienia Prawicy RP z częścią działaczy PiS przeciwnych traktatowi stwierdził, że ma wielu przyjaciół w PiS. "Wiem, że politycy PiS są w ciężkim ambarasie, dlatego że przede wszystkim wiedzą jak oceniać ten Traktat w oparciu o kryteria i postulaty, które zgłaszali do negocjacji europejskich jeszcze wczoraj, rok temu" - powiedział.

"Mnie interesuje to, żeby zły traktat nie został przyjęty" - zaznaczył.

ab, pap