Ćwiąkalski: nie wykluczam, że był "kret"

Ćwiąkalski: nie wykluczam, że był "kret"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Z. Furman/Wprost 
Nie wykluczam "kreta" - osoby współpracującej z przestępcami - w śledztwie w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika - powiedział w czwartek minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.

Z kolei wicepremier Grzegorz Schetyna poinformował, że jeszcze w czwartek będzie informacja w tej sprawie.

Ćwiąkalski odniósł się do wypowiedzi b. szefa MSWiA Ryszarda Kalisza, który powiedział we wtorek, że w grupie policjantów z CBŚ, rozpracowującej sprawę porwania i zabójstwa Olewnika, był tzw. kret.

Zdaniem ministra Ćwiąkalskiego istnienie informatora przestępców jest możliwe. "Kreta nie wykluczam. Są powody, żeby twierdzić, że jednak te informacje w dziwny sposób przeciekały plus zakładano, czy przyjmowano bardzo dziwne tezy, które lansowano; samoporwanie, które bardzo długo tam funkcjonowało" - powiedział w czwartek minister sprawiedliwości w radiowej Trójce.

Jak podkreślił Ćwiąkalski, informacje "które nie powinny się znaleźć u porywaczy, do nich trafiały". "Były jakieś takie niejasne przecieki, no wręcz przypuszczano, że to rodzina współpracuje z porywaczami" - dodał.

Ćwiąkalski zaznaczył, że należy przeprowadzić "rzetelne, uczciwe śledztwo, tak jak ono powinno wyglądać już wtedy kiedy porwano Krzysztofa Olewnika" i jednocześnie zastanowić się dlaczego rodzinę "zwodzono tak długo, oszukiwano, okłamywano". W jego opinii "rola policji w pierwszej fazie postępowania też jest tutaj dość niewyraźna".

"Ja intuicyjnie czuję, że tam jeszcze jakieś drugie dno jest w tej sprawie. Jakiś taki był układ miejscowy między politykami, biznesmenami, policją. No jakiś taki dla mnie bardzo niejasny" - zaznaczył minister sprawiedliwości.

Na pytanie, czy prowadzone będzie śledztwo w sprawie zamordowania i porwania Olewnika, czy w sprawie nieprawidłowości w policji podczas prowadzenia tej sprawy, minister odpowiedział: "I jedno, i drugie".

Według ministra Ćwiakalskiego, rodzina Olewników szukała pomocy "wszędzie, gdzie się dało"; u jasnowidzów i prywatnych detektywów. "Płaciła ta rodzina po dwieście tysięcy, po kilkadziesiąt tysięcy, po dziesięć tysięcy" - podkreślił.

Bliscy Krzysztofa Olewnika zwrócili się o pomoc m.in. do detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, któremu, jak powiedział Ćwiąkalski, zapłacili około miliona złotych. "Problem polegał na tym, że rodzina głęboko mu zawierzyła, no niestety, zawiodła się na jego działaniach" - powiedział.

Z kolei wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna powiedział we wtorek w Radiu ZET, że trzech funkcjonariuszy, którzy prowadzili sprawę Olewnika, nie pracuje już w policji. "Nie ma oczywiście miejsca dla policjantów czy prokuratorów, kogokolwiek, kto mataczył, czy nie chciał wyjaśnić tej sprawy (...). Trzech oficerów, którzy prowadzili to postępowanie przez te wszystkie lata, nie ma już ich w policji, żadnego z nich" - poinformował Schetyna.

"Uważam, że ten zespół powołany przez ministra Ćwiąkalskiego w Prokuraturze Krajowej, który sprawę nadzoruje i monitoruje, będzie miał w perspektywie najbliższych tygodni pełną wiedzę" - powiedział wicepremier. "Uważam też, że kluczem jest, że w te sprawy zaangażuje się prokurator (Piotr) Jasiński z Olsztyna, którego praca jednak doprowadziła, obok pracy policjantów - to trzeba przyznać, do późnego, ale jednak wyjaśnienia tej kwestii" - dodał Schetyna.

Prokuratura Krajowa objęła w poniedziałek nadzorem śledztwo dotyczące niedopełnienia obowiązków przez organy ścigania w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Prowadzi je od czerwca 2007 r. olsztyńska prokuratura; ma ono wyjaśnić, czy prawidłowo prowadzono śledztwo dotyczące porwania i zabójstwa Olewnika.

Odnosząc się do sprzecznych informacji, według których jeden z policjantów zaangażowanych w sprawę Olewnika był albo informatorem przestępców, albo pomagał rodzinie porwanego, Schetyna poinformował, że jeszcze w czwartek jest umówiony na spotkanie w tej kwestii. "Ta sprawa jest zbyt bulwersująca, żeby jej nie wyjaśnić. Ja jestem przekonany, że jeszcze dzisiaj będziemy mieli informację w tej sprawie" - powiedział Schetyna.

"To nie jest tak, że wszyscy policjanci, którzy pracowali przy tej sprawie są winni zaniechań czy zaniedbań, bo to na końcu policja dotarła czy zbudowała, odnalazła tę historię" - podkreślił Schetyna.

"Ta sprawa (...) nie składa się z pojedynczych zaniechań czy przewin. Ona jest problemem systemowym, bo jak może być, że tak długo stawiano fałszywą tezę, tak długo jej broniono, wbrew logice przecież i to nie tylko na szczeblu jednego wydziału mazowieckiej komendy wojewódzkiej, ale także przecież w prokuraturze" - podsumował Schetyna.

Zdaniem prokuratora krajowego Marka Staszaka "stworzono w tej chwili warunki, aby ta sprawa toczyła się wartko". Jak powiedział w czwartek w radiu TOK FM, jest już szczegółowy plan śledztwa w tej sprawie - dodał.

Te warunki to, zdaniem Staszaka, zwiększenie liczby osób zajmujących się sprawą, a także powrót do śledztwa Piotra Jasińskiego, który będzie dodatkowym prokuratorem, a także "zapewnienie ze strony Centralnego Biura Śledczego czy komendanta głównego policji, że prokuratorzy będą mogli otrzymać takie wsparcie, jakie będą uważali za stosowne od policji" - zaznaczył.

Do porwania Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina pod Płockiem (Mazowieckie) doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 roku okup przekazano porywaczom, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Proces w tej sprawie, której akta liczą 112 tomów, toczył się od października 2007 roku.

31 marca Sąd Okręgowy w Płocku skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.

Kilka dni później - czwartego kwietnia - Kościuk popełnił samobójstwo. Powiesił się na prześcieradle w celi aresztu w Płocku. Śledztwo w tej sprawie wszczęła tamtejsza prokuratura rejonowa.

W czerwcu 2007 r. samobójstwo popełnił też Wojciech F. (szef gangu, który porwał Olewnika), któremu śledczy zamierzali przypisać tzw. sprawstwo kierownicze. W jego organizmie znaleziono alkohol i śladowe ilości amfetaminy.

pap, ss