Zapłakana Aneta Krawczyk w procesie Leppera

Zapłakana Aneta Krawczyk w procesie Leppera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ponad cztery godziny zeznawała oskarżycielka posiłkowa i główny świadek w "seksaferze" Aneta Krawczyk w procesie lidera Samoobrony Andrzeja Leppera i b. wiceszefa tej partii Stanisława Łyżwińskiego.

Proces toczy się przed piotrkowskim sądem okręgowym za zamkniętymi drzwiami. Łyżwiński, który od sierpnia ub. roku przebywa w areszcie, oskarżony jest m.in. o gwałt, a obaj b. posłowie - o żądanie i przyjmowanie "korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek tej partii, w tym Krawczyk. Lepperowi grozi kara do 8, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia.

Zeznaniom Anety Krawczyk przysłuchiwał się jedynie Łyżwiński. Lepper, który odpowiada z wolnej stopy, zaledwie po 40 minutach, jeszcze przed zeznaniami świadka, opuścił sąd. Nie chciał powiedzieć, jaki był tego powód, zasłaniając się tajnością procesu; mówił, że nic się nie stało i "po prostu wyszedł, bo nie musi uczestniczyć w rozprawie". Jeden z jego obrońców mec. Wiesław Żurawski powiedział, by "nie szukać sensacji w zwykłym wyjściu z sali".

Krawczyk stawiła się na rozprawę ze swoim pełnomocnikiem. Przed rozprawą mówiła, że nie boi się spojrzeć Lepperowi w oczy. Wychodząc jednak z sali na przerwę kobieta była roztrzęsiona i widać było, że płakała. Twarz zakrywały jej duże, ciemne okulary. Po rozprawie Krawczyk nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, twierdząc, że jest zmęczona.

Jej pełnomocnik Agata Kalińska-Moc przyznała, że jej klientka bardzo przeżywa emocjonalnie te zeznania. "Przeżywa bardzo, kolejny (raz), ale już po raz ostatni musi opisywać przebieg spotkań. Jest to bardzo bolesne, na pewno stresujące. Ale w pełni świadomie pani Aneta to podjęła i dalej to robi" - powiedziała Kalińska-Moc.

Dodała, że jej klientka nie będzie niczego komentować, bo proces jest utajniony i nie skończyła jeszcze składać zeznań. Ma je kontynuować we wtorek na kolejnej rozprawie.

Jeden z obrońców Leppera, mec. Robert Dzięciołowicz ujawnił, że prokurator wnioskował, aby Krawczyk zeznawała pod nieobecność oskarżonych. Sąd - po sprzeciwie obrony - oddalił jednak ten wniosek. Dzięciołowicz dodał, że świadek zeznaje, odpowiadając na pytania sądu. Obrońca ma co do takiej formy zeznań wątpliwości. "Niewykluczone, że obrona wyrazi to w formie oświadczenia do protokołu" - zaznaczył.

Komentując wniosek prokuratora, Kalińska-Moc podkreśliła, że inaczej się składa zeznania w obecności swojego pełnomocnika i prokuratora, a inaczej gdy w sali sądowej są oskarżeni.

Zeznaniom Krawczyk przysłuchiwała się biegła psycholog, która - według obrony - ma ocenić wiarygodność jej zeznań.

Lider Samoobrony przed rozprawą niechętnie rozmawiał z mediami; widać było, że jest zdenerwowany. Pytany, czy jest zestresowany, odparł: "a jaki stres ma być?". Podkreślił, że proces jest tajny i nic więcej nie powie. Na pytanie, czy nie boi się, że Aneta Krawczyk może ujawnić nowe szczegóły, Lepper ironizował, "tak się boję, że aż się trzęsę, no całą noc nie spałem".

W sądzie wraz z Krawczyk pojawiła się Anna Czerwińska z Fundacji Feminoteka z wpiętym w ubranie znaczkiem "wierzę Anecie Krawczyk". Podkreśliła, że bardzo trudne dla Krawczyk jest to, że teraz musi raz jeszcze o tym wszystkim, co przeszła, opowiedzieć patrząc na sprawców. Dlatego przyszła do sądu wesprzeć ją, żeby mogła zobaczyć twarz osoby, której ufa i jest jej przyjazna.

"Krawczyk dla wielu kobiet jest symbolem silnej, odważnej kobiety, która zdecydowała się mówić o trudnych sprawach" - podkreśliła Czerwińska. Dodała, że po "seksaferze" dzięki temu, że Krawczyk zdecydowała się o wszystkim opowiedzieć, wiele spraw o molestowanie zostało ujawnionych. Jako przykład podała olsztyńską "seksaferę".

W sądzie po raz kolejny zjawił się partyjny kolega Leppera, Janusz Maksymiuk i żona Łyżwińskiego - Wanda. Ta ostatnia przyznała, że nie była zdenerwowana, kiedy zobaczyła Krawczyk, ponieważ znała ją wcześniej, kiedy przyjeżdżała do Sejmu.

Sąd utajnił proces na wniosek prokuratury i pełnomocnik Krawczyk ze względu na ważny interes prywatny pięciorga pokrzywdzonych. Podczas poprzedniej rozprawy Lepper i Łyżwiński nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Lepper przyznał, że przyjęli taką taktykę i mają zamiar składać wyjaśnienia na dalszym etapie procesu; prawdopodobnie po zeznaniach pokrzywdzonych.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera.

W procesie ma zostać przesłuchanych ok. 240 świadków.

pap, ss, ab