Kotecka vs. Słapek: świadkowie mówią o naciskach

Kotecka vs. Słapek: świadkowie mówią o naciskach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwoje dziennikarzy TVP zeznało, że b. reporter "Wiadomości" Łukasz Słapek mówił im, iż wiceszefowa Agencji Informacji TVP Patrycja Kotecka proponowała mu przygotowanie materiału uderzającego w polityków PO.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchiwał kolejnych świadków w procesie o ochronę dóbr osobistych, jaki Kotecka wytoczyła Słapkowi.

W listopadzie 2007 r. "Dziennik", opierając się na relacji Słapka napisał w artykule pt. "Korupcja w TVP", że Kotecka wywierała naciski na reporterów, by przygotowywali materiały kompromitujące PO. Według Słapka, "były momenty, kiedy dochodziło do sytuacji bliskich korupcji" - Kotecka sugerowała, że dobrze mu zapłaci za ten reportaż. Nieprzyjęcie jej oferty miało być powodem jego zwolnienia z "Wiadomości".

Kotecka zaprzeczyła i wytoczyła Słapkowi proces, żądając od niego przeprosin i 50 tys. zł zadośćuczynienia. Według niej, przyczyną rozstania ze Słapkiem była jego "konfliktowość, ale przede wszystkim wątpliwości co do rzetelności dziennikarskiej". Wersję Słapka potwierdzali potem inni b. dziennikarze TVP.

Zeznając jako świadek pozwanego Małgorzata Walczak, asystent z "Wiadomości" (m.in. współpracowała ze Słapkiem), powiedziała, że już po zwolnieniu mówił jej, iż miał propozycję zrobienia materiału uderzającego w polityków PO. Dodała, że w "wypowiedziach korytarzowych" inni dziennikarze mówili o naciskach, by zamieszczać w materiałach czyjeś wypowiedzi, a usuwać innych. Według Walczak, Kotecka np. poleciła usunąć z materiału Słapka premiera Jarosława Kaczyńskiego, gdy śpiewa hymn.

Inny świadek pozwanego, asystent z "Wiadomości" Mateusz Czok zeznał, że Słapek mówił mu, iż krótko przed kampanią wyborczą w 2007 r. dostał od Koteckiej propozycję zrobienia "tendencyjnego materiału" o politykach PO. "Odmówił i został za to zwolniony" - dodał. Zeznał, że był wiele razy świadkiem, jak Kotecka "próbowała wpływać na treść materiałów". Koleżanka ujawniła mu np., iż Kotecka mówiła jej, że "za dobrze zrobiony materiał korzystny dla PiS będzie płacić znacznie lepiej".

Czok powiedział sądowi, że od czasu, gdy w TVP dowiedziano się, że ma zeznawać jako świadek Słapka, wyceny jego materiałów spadły o 1/3, a Kotecka dzwoniła do jego szefów, sugerując by dowiedzieli się, co będzie zeznawał i by "wpłynąć na mnie w jakiś sposób". "Czy to powódka decyduje o pana honorariach?" - dopytywał go pełnomocnik Koteckiej mec. Maciej Ślusarek. "Myślę, że mogła na to wpływać, ale dowodów nie mam" - odparł świadek.

Sąd pytał strony, czy możliwa byłaby ugoda. "Jeśli pozwany przeprosi za słowa o czynie korupcyjnym, propozycja ugody byłaby rozważana" - odparł mec. Ślusarek. "Pozwany podtrzymuje swe słowa" - odparła pełnomocnik Słapka, mec. Barbara Kondracka. Wnosi ona o oddalenie pozwu, dowodząc, że słowa jej klienta były prawdziwe, a nie może on brać odpowiedzialności za to, co z jego wypowiedzią zrobił "Dziennik" (w oddzielnym procesie "Dziennik" został pozwany przez Kotecką oraz TVP).

Proces odroczono do 11 lipca, kiedy mają zeznawać kolejni świadkowie.

"Przyszłam tutaj, żeby walczyć o swoje dobre imię, ponieważ na mój temat powiedziano bardzo dużo kłamstw" - powiedziała w sądzie Kotecka PAP. Dodała, że odnosi wrażenie, że nie chodzi o nią, ale "jest to atak na telewizję publiczną, która jest teraz w ogniu walki politycznej". Oświadczyła, że sama ponadto jest atakowana także "z przyczyn pozamerytorycznych".

Ustosunkowując się do zeznań świadków, Kotecka dodała, że każdy redaktor naczelny na całym świecie wpływa na treść materiałów, bo ponosi za nie odpowiedzialność. "Mam w zakresie obowiązków nadzór merytoryczny nad programami informacyjnymi" - podkreśliła. Dodała, że wszędzie w mediach zdarzają się sytuacje, że jakiś materiał lub jego część nie ukazuje się, jeśli ma jakieś "rażące błędy formalne".

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga ogłosiła w poniedziałek, że wcale nie bada, czy wszcząć śledztwo w sprawie dysponowania służbowym laptopem b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przez Kotecką. Rzeczniczka tej prokuratury Renata Mazur przyznała PAP, że taka informacja na stronie internetowej Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, "to nasz błąd".

Prokuratura ta wszczęła zaś śledztwo by wyjaśnić czy Centralne Biuro Antykorupcyjne - wbrew ustawowemu zakazowi - werbowało dziennikarzy i kontaktowało się z Kotecką, która miała według mediów przekazać CBA informacje o "możliwej korupcji na styku TVP -  zewnętrzne firmy produkujące programy".

Media ujawniły, że w tym laptopie były scenariusze programów Koteckiej z TVP. Sam Ziobro przyznał, że udostępniał laptop m.in. Koteckiej. Niedawno poseł PiS Jacek Kurski powiedział, że "nie widzi nic złego w tym, że narzeczeni pożyczają sobie laptop". Potem wyjaśniał, że "użył skrótu myślowego" i błędnie dopowiedział sobie, że Ziobro i Kotecka "to narzeczeństwo".

pap, ss