Jaś nie wróci na razie do matki

Jaś nie wróci na razie do matki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił w środę postanowienie tutejszego sądu rejonowego skutkujące oddaniem chorego na mukowiscydozę chłopczyka - nazywanego przez media Jasiem - jego matce, obywatelce Białorusi.

"Sąd Okręgowy skierował sprawę do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy w Lublinie" - powiedziała rzeczniczka Sądu Okręgowego Barbara du Chateau. Decyzja zapadła na posiedzeniu niejawnym.

W kwietniu lubelski sąd rejonowy uchylił swoje wcześniejsze postanowienie o umieszczeniu Jasia tymczasowo w rodzinie zastępczej. Konsekwencją takiej decyzji było oddanie dziecka jego matce Madinie I. Sąd wziął pod uwagę złożone przez nią oświadczenie o cofnięciu jej wcześniejszej zgody na adopcję dziecka.

Zażalenie na to postanowienie sądu złożyła prokuratura. Prokurator podnosił, że kobieta nie ma stałej pracy, stałego miejsca zamieszkania; ma jeszcze troje innych dzieci, których ojcowie nie uczestniczą w ich wychowaniu i utrzymaniu. Konieczność zapewnienia dziecku całodobowej opieki uniemożliwi kobiecie zarobkowanie.

Według prokuratora sąd wydał decyzję przedwcześnie i to stanowisko podzielił sąd okręgowy. Jak powiedziała du Chateau, sąd rejonowy nie ustalił, czy matka potrafi opiekować się tak chorym dzieckiem i czy może zapewnić mu odpowiednie warunki bytowe. Ponadto nie sprawdził, czy cofnięcie przez matkę zgody na adopcję dziecka jest skuteczne.

Jak tłumaczyła du Chateau, przepisy mówią, że jeżeli po złożeniu przez matkę zgody na adopcję dziecka (co Białorusinka zrobiła we wrześniu ub. roku) wszczęte zostanie jakieś postępowanie w sprawie przysposobienia tego dziecka, to cofnięcie tej zgody przez matkę nie może być skuteczne.

Sąd ustalił, że w lutym b.r. wniosek o przysposobienie chłopca złożyło małżeństwo z okolic Gdańska, a inne małżeństwo z Gdyni - wniosek o ustanowienie ich rodziną zastępczą dla chłopca. "Sąd rejonowy musi sprawdzić czy te postępowania w Gdańsku i w Gdyni zostały wszczęte" - powiedziała du Chateau.

Rzeczniczka dodała, że sprawa opieki nad chłopcem musi być rozpoznana od początku z udziałem wszystkich stron, także rodziców dziecka.

Chłopczyk urodził się na początku kwietnia ub. roku w Lublinie. Jego matka zrzekła się go tuż po jego urodzeniu i zgodziła się na jego adopcję. Dziecko zostało tymczasowo umieszczone w rodzinie zastępczej w Gdyni. Początkowo miało być przekazane na Białoruś, zgodnie z międzynarodową umową. Kiedy w marcu biologiczny ojciec chłopca, Polak z Lubelszczyzny, uznał go formalnie przed urzędnikiem stanu cywilnego za swojego syna, dziecko otrzymało polskie obywatelstwo (ma też białoruskie). Wówczas decyzja sądu o przekazaniu go na Białoruś została wstrzymana. W środę sąd okręgowy ostatecznie tę decyzję uchylił i unieważnił postępowanie.

Matka Jasia stara się o zalegalizowanie swojego pobytu w Polsce, gdzie przebywa kilkanaście lat. W Lublinie, oprócz Jasia, urodziło się dwoje jej dzieci. Chodzą do lubelskich szkół, znają tylko język polski. Kobieta nie chce wracać na Białoruś w obawie przed szykanami.

Biologiczny ojciec Jasia zapowiadał w marcu, że zamierza zrzec się praw rodzicielskich, gdyż nie stać go na utrzymanie i leczenie tak chorego dziecka.

pap, ss