Wałęsa: będą pozwy

Wałęsa: będą pozwy

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. K.Michula/Wprost
"Złożę pozew przeciwko wszystkim, którzy bzdury rozpowszechniają. A dla tych na państwowych posadach będzie szczególnie wysoka gaża" - powiedział b. prezydent Lech Wałęsa. Zapowiedział, że jego prawnicy sformułują pozwy tak, by kary dotknęły indywidualne osoby, a nie podatnika.

 

 Dodał, że nie chce, aby to podatnik płacił za błędy czy "kłamstwa" pewnych osób, lecz konkretni ludzie, którzy "łamią prawo". Zapowiedział m.in. pozwanie do sądu prezesa TVP Andrzej Urbańskiego, prezesa IPN Janusza Kurtykę oraz autorów filmu "TW Bolek". Dodał, że "wszystkich postawi pod sąd" i będzie się domagał dużych pieniędzy, "maksymalnie dużych".

Chodzi o książkę dwóch historyków IPN Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", która ma sie ukazać w poniedziałek i wyemitowany w środę przez TVP film "TW Bolek". Wałęsa przyznał, że filmu nie oglądał, ale - jak dodał - słyszał o nim dużo.

B. prezydent przyznał, że prezes TVP zapraszał go do programu, który został wyemitowany po filmie "TW Bolek". Dodał, że nie przyjął zaproszenia, bo miał bardzo pracowity dzień. "Po drugie, to ja miałbym być na swoim paszkwilu? No bądźmy poważni. Nie było mojej zgody na ten paszkwil. On (Urbański) chciał, żebym swoją obecnością autoryzował ten paszkwil" - mówił Wałęsa.

Główną część filmu "TW Bolek" stanowi opowieść Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka - autorów książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" o przygotowaniach do jej powstania. Historycy IPN-u wspominają obszerną kwerendę, która poprzedziła napisanie książki, co ich zdaniem jest rękojmią prawdziwości jej głównej tezy mówiącej, że Lecha Wałęsa w latach 1970-76 był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek".

Tezę tę potwierdzają w filmie także kolega Wałęsy ze Stoczni Gdańskiej Józef Szyler oraz funkcjonariusz SB współprowadzący teczkę "Bolka", Janusz Stachowiak. Szyler, uczestnik protestów z lat 1970-71 wspomina m.in., że w tamtym okresie był autorem pomysłu zorganizowania specjalnej grupy robotników, która walczyłaby o realizację postulatów strajkujących. "Ja tylko jemu (Wałęsie) powiedziałem o tamtej specjalnej grupie" - mówił Szyler. Jak dodał, dla niego jest to potwierdzeniem, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB, ponieważ informacja o specjalnej grupie znalazła się w doniesieniach TW "Bolka".

Cenckiewicz i Gontarczyk w swej książce szeroko opisują m.in. sprawę otrzymania przez Wałęse z UOP, mocą decyzji ówczesnego szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, zgromadzonej na jego temat dokumentacji SB, która wróciła do UOP po kilku miesiącach zdekompletowana. Zniknęły najważniejsze dokumenty świadczące, że urzędujący prezydent był "Bolkiem" - piszą autorzy.

We wrześniu 1996 r. szef MSW z SLD Zbigniew Siemiątkowski napisał w notatce dla prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że do UOP nie wróciły m.in. "notatki i doniesienia agenturalne od Wałęsy", "jego dokumenty rejestracyjne" i "pokwitowania Lecha Wałęsy na odbiór wynagrodzenia za działalność agenturalną". Choć poproszono wtedy byłego prezydenta, aby zwrócił brakujące materiały, nigdy nie odpowiedział.

"Problem w tym, że odbierając (dokumenty na temat TW Bolka - PAP) nie sprawdziłem ich. Ktoś założył, że biorąc je nie będą sprawdzał". "Ja biorąc nie patrzyłem co brałem i nie patrzyłem co oddawałem" - podkreślił Wałęsa.

Przyznał, że biorąc teczkę TW Bolka chciał się zapoznać z tymi dokumentami, bo słyszał różne bzdury i chciał wiedzieć czy się potwierdzają. "Po drugie - nie chciałem tego mówić, ale trudno - wiedziałem, że miałem nad moim łóżkiem kamerę. Chciałem wiedzieć czy ja z żoną nie jesteśmy źle ujęci. Chciałem sprawdzić czy coś tam jest" - mówił b. prezydent.

Dodał, że po sprawdzeniu tego wszystkiego dokumenty oddał. "Pomyślcie jaki miałem interes w tym, żeby usuwać te papiery, skoro wiedziałem, że oni mają spis tych dokumentów? Jaki był sens usuwać te papiery? Gdyby tam było moje zobowiązanie do współpracy, gdyby tam był jakikolwiek mój podpis... Ale tam niczego takiego nie było" - oświadczył Wałęsa. Dodał, że "oni" liczą na naiwność dziennikarzy i społeczeństwa.

nd, pap