Po rozmowie w poniedziałek w Waszyngtonie z sekretarz stanu Condoleezzą Rice minister Sikorski sugerował, że porozumienie z USA o umieszczeniu w Polsce tarczy antyrakietowej będzie ewentualnie możliwe do końca lipca.
Odnosząc się do tych rozmów, Klich powiedział, że z relacji Sikorskiego wie, że było to "dobre spotkanie". "Obie strony miały okazję wyłożyć swoje racje (...) minister Sikorski informował o tym, co w czwartek i piątek ustalono w Warszawie" - mówił w radiowej Trójce.
Klich zaznaczył, że w czasie poniedziałkowych rozmów w USA strona polska koncentrowała się na problemie obecności na stałe w naszym kraju rakiet "Patriot". "Bateria rakiet Patriot w Polsce powinna mieć swe stałe miejsce stacjonowania i stąd jako zestaw mobilny może być przenoszona do rozmaitych zadań w różnych częściach świata, ale z Polski wyjeżdża i do niej wraca" - powiedział szef MON.
Zdaniem ministra, Polska musi być chroniona przed wszystkimi rodzajami rakiet, także średniego i krótkiego zasięgu, a tarcza antyrakietowa pozwala na ochronę przed rakietami dalekiego zasięgu. "Gdyby instalacja amerykańska pojawiła się na terenie Polski, musiałoby jej towarzyszyć wzmocnienie artykułu piątego Traktatu Waszyngtońskiego mówiące o tym, że w przypadku zaatakowania Polski przy pomocy rakiet balistycznych, system zostanie wykorzystany do obrony naszego kraju" - zastrzegł.
W TVN24 Klich powiedział, że wprawdzie jedna bateria rakiet "Patriot" nie przesądza o pełnym bezpieczeństwie, ale ich obecność "uruchamia całą linię technologiczną, proces który powinien doprowadzić do 2018 roku do posiadania wystarczającego i szczelnego systemu antyrakietowego chroniącego terytorium Polski".
Minister dodał, że koszt jednej baterii rakiet "Patriot" to około 300 mln dolarów, natomiast w perspektywie 10 lat wartość całego systemu wyniosłaby kilka miliardów złotych.
nd, pap