PiS: złamano obyczaj parlamentarny

PiS: złamano obyczaj parlamentarny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich nie udało się we wtorek zająć wnioskiem o uchylenie immunitetu poselskiego Zbigniewowi Ziobrze (PiS). Na obrady w małej salce stawiło się około 100 posłów PiS; w atmosferze kłótni posłowie zastanawiali się, czy komisja może w ten sposób pracować.

Przewodniczący komisji Jerzy Budnik (PO) poinformował dziennikarzy po krótkiej rozmowie z Ziobrą, że wnioskiem komisja zajmie się na następnym posiedzeniu - pierwszym po wakacjach sejmowych.

Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski powiedział dziennikarzom bezpośrednio po wyjściu z sali, gdzie odbywała się komisja, że jej obrady są nieprzygotowane. Posłowie PiS tłumaczyli, że przyszli na posiedzenie, bo chcą poznać uzasadnienie wniosku o uchylenie immunitetu Ziobrze i wyjaśnienia, jakie przedstawiciele prokuratury mieli przedstawić komisji.

"Każdy poseł ma prawo przyjść na komisję i zabrać głos" - podkreślił Gosiewski.

Budnik zarzucił podczas posiedzenia komisji posłom PiS, że "zabijają prace komisji". Spotkało się to z oburzeniem posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy zażądali przeprosin i wycofania tych słów.

Wiceszef komisji Jarosław Urbaniak (PO) powiedział w trakcie burzliwej dyskusji, że posłowie PiS zachowują się jak posłowie "Samoobrony". Gosiewski uznał za "niedopuszczalne" takie porównanie i opuścił salę.

Budnik podkreślił, że jest "skandalem", że doszło do takiego zamieszania. Powiedział, że "nie wierzy w spontaniczność" tego co się stało. Jak dodał, nikt z posłów PiS wcześniej go nie poinformował o potrzebie, aby obrady komisji odbyły się w większej niż zwykle sali. Komisja regulaminowa liczy 17 członków.

Jak podkreślił, jedyną decyzją jaką można było podjąć w tej sytuacji to przerwać obrady. Budnik zaznaczył, że nie złamał regulaminu Sejmu.

Dodał także, że marszałkowi nie udało się na czas dostarczyć zawiadomienia Ziobrze o tym, że wniosek prokuratury wpłynął do Sejmu i że poseł może zrzec się immunitetu. Jak podkreślił Budnik, sekretariat komisji regulaminowej miał także problem z poinformowaniem Ziobry o terminie posiedzenia komisji.

Podczas późniejszej konferencji prasowej posłowie PiS ocenili, że na posiedzeniu komisji regulaminowej nastąpiło złamanie zwyczajów sejmowych i przepisów regulaminu Sejmu.

Gosiewski wyjaśnił, że w zeszłym tygodniu zwrócił się do przewodniczącego komisji o uzyskanie kopii wniosku prokuratury i na podstawie tej lektury doszedł do wniosku, iż nie ma w nim żadnych podstaw do uchylenia Ziobrze immunitetu.

"Dlatego wielu posłów PiS chciało wziąć udział w posiedzeniu komisji, by móc prokuratorowi zadać pytania" - tłumaczył Gosiewski. Tymczasem, jak zaznaczył, posiedzenie nie zostało przygotowane. "Nie mieliśmy możliwości zadania pytań" - podkreślił Gosiewski.

"Nie chcieliśmy niczego blokować, nie chcieliśmy niczego opóźniać, nie chcieliśmy paraliżować prac komisji. Chcieliśmy zgodnie z regulaminem Sejmu przyjść na to posiedzenie komisji i zadać szereg pytań" - powiedział rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński.

"Pan przewodniczący Budnik, mimo że miał wiedzę taką - bo to nie była żadna tajemnica, że bardzo wielu posłów chce przyjść na tę komisję i zadać pytania - zupełnie nie panował nad tym, nie przygotował odpowiedniej sali" - dodał Kamiński.

Z kolei Arkadiusz Mularczyk (PiS) powiedział, że zadanie publiczne (na posiedzeniu komisji) pytań prokuratorowi zajmującemu się tą sprawą jest konieczne, aby opinia publiczna mogła ocenić, czy są podstawy do uchylenia wniosku Ziobrze. Jego zdaniem, takich podstaw nie ma.

Posłowie PiS w trakcie posiedzenia komisji zapowiedzieli, że będą chcieli aby akta na podstawie których prokuratura zadecydowała o zasadności uchylenie immunitetu Ziobrze były dostępne dla posłów.

Na późniejszej konferencji prasowej wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak podsumował, że PiS "blokował prace komisji" aby opóźnić debatę nad immunitetem Ziobry na "bliżej nieokreśloną przyszłość". "Panie pośle Ziobro, to wstyd, że zasłania się pan armią koleżanek i kolegów" - powiedział. Nazwał zachowanie byłego ministra sprawiedliwości "niepoważnym" i "niemęskim".

Dolniak dodał, że w przeciwieństwie do Ziobry, który - jego zdaniem - tylko deklaruje chęć wyjaśnienia sprawy - poseł PO Krzysztof Grzegorek (PO) zrezygnował z immunitetu poselskiego.

Również posłowie klubu Lewicy zwołali konferencję prasową w sprawie posiedzenia komisji i zaapelowali do Ziobry, by zrzekł się immunitetu. "Jeśli Ziobro ma odwagę, niech powie, że jest gotowy się oddać pod osąd niezawisłego sądu" - apelował Ryszard Kalisz.

Zdaniem Witolda Gintowt-Dziewałtowskiego, który zasiada w komisji regulaminowej, posłowie PiS przybyli na jej posiedzenie z "oczywistą intencją, by uniemożliwić jej posiedzenie, albo doprowadzić do przepytywania wszystkich zainteresowanych w sposób nieskończony".

Kalisz zarzucił Ziobrze, że jako minister sprawiedliwości "łamał zasady demokratycznego państwa prawa". "Socjotechnika, zwykła socjotechnika, powtarzanie w kółko tego samego, codziennie konferencje prasowe z +ziobrotokiem+ nie mogą zmienić obrazu, że przez te ostatnie dwa lata zasady demokratycznego państwa prawnego w obszarze wymiaru sprawiedliwości były łamane" - ocenił polityk Lewicy.

"Koniec! Jak Ziobro ma odwagę i dzisiaj niech powie, że gotowy jest się oddać pod osąd niezależnego, niezawisłego sądu" - apelował. Gintowt-Dziewałtowski przypomniał, że Ziobro wcześniej sam zadeklarował, że zrzeknie się immunitetu.

Komisja regulaminowa na wtorkowym posiedzeniu pozytywnie zaopiniowała oświadczenie posła Krzysztofa Grzegorka, w którym zrzeka się immunitetu.

O uchylenie immunitetu Grzegorkowi wnioskowała radomska prokuratura. Od września 2006 r. prowadzi ona śledztwo dotyczące przyjmowania korzyści majątkowych od firmy Johnson&Johnson i innych firm medycznych przez dyrektorów, ordynatorów i innych pracowników ponad 100 szpitali w Polsce. W latach 2001-2006 osoby te miały przyjmować łapówki w wysokości od 500 zł do 200 tys. zł w zamian za "ustawianie" przetargów na zakup sprzętu medycznego.

Na początku czerwca Grzegorek podał się do dymisji ze stanowiska wiceministra zdrowia. On sam twierdzi, że jest niewinny. Prezydium klubu PO zawiesiło go w prawach członka klubu.

O uchylenie immunitetu Ziobrze wnioskowała płocka prokuratura; chodzi o śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego poprzez rozpowszechnianie informacji z innego postępowania prokuratorskiego.

Sprawa związana jest z postępowaniem dotyczącym mafii paliwowej. Informacje z tego śledztwa zreferował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu krakowski prokurator Wojciech Miłoszewski (do sądu dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym skierowano wniosek o uchylenie mu immunitetu prokuratorskiego), a w całej sprawie pośredniczył ówczesny minister sprawiedliwości, prokurator generalny, Zbigniew Ziobro.

ab, pap