Palikot maluje bez zezwolenia

Palikot maluje bez zezwolenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poseł Janusz Palikot (PO) rozpoczął w czwartek malowanie elewacji swojego zabytkowego domu na Starym Mieście w Lublinie. Robi to bez wymaganych prawem zezwoleń, które uważa za absurdalne.

"Mało jest takich przykładów, o których można powiedzieć, że idiotyzm przepisów osiągnął dno. Tak jest w tym przypadku" - powiedział Palikot na konferencji prasowej w Lublinie.

Podkreślił, że jego akcja nie jest wymierzona przeciwko urzędnikom, lecz przeciw przepisom. Jak poinformował, kierowana przez niego sejmowa komisja Przyjazne Państwo przygotowała projekt zmian dotyczący prawa budowlanego, upraszczający te przepisy; prace nad tym projektem mają zacząć się we wrześniu.

"Robię to po to, aby pozyskać zwolenników wśród obywateli i poparcie tego parlamencie" - powiedział.

Palikot zaznaczył, że przystąpił jedynie do pomalowania elewacji swojego domu na taki sam kolor, jaki był dotychczas, zgodny z pozwoleniem na budowę, które było wydane w 2003 r. podczas remontu budynku. Robi to - jak dodał - ponieważ remont został wtedy źle wykonany, wystąpiły pęknięcia i przebarwienia elewacji.

Poseł przedstawił dziennikarzom niezbędne wymogi stawiane przez Prawo budowlane, aby malowanie było legalne. Należy posiadać - mówił - m.in. pozwolenie od konserwatora zabytków, szczegółowy plan kartograficzny, zezwolenie na zajęcie pasa drogowego, projekt architektoniczno-budowlany, pozwolenie na budowę. Po złożeniu tych dokumentów urząd ma 65 dni na ustosunkowanie się. Dopiero po uzyskaniu zgody można malować.

"Jest kilkanaście etapów uzyskiwania tych zezwoleń. Projekt budowlany, który jest, liczy około 250 stron, ale trzeba złożyć nowy. Jak się zorientowałem jego minimalna cena to 28 tys. zł" - mówił Palikot.

Dodał, że część dokumentów uzyskał, ale zrezygnował ze zbierania wszystkich. "Kara, która mi grozi jest znacznie niższa niż koszt wykonania tego projektu. Mnie, jako człowiekowi, któremu się nie pomieszało w głowie dużo bardziej opłaca się zapłacić tę karę, niż zapłacić za jeszcze jeden projekt, który już mam" - powiedział.

Palikot przyznał, że świadomie łamie prawo, choć nie jest do końca tego pewien, bo przepisy są skomplikowane i niejasne. "Chodzi o to, żebyśmy takich idiotycznych przepisów Polsce nie mieli. Jakieś 20 tys. zł zaoszczędzam na złamaniu prawa, to mi się bardzo opłaca" - zaznaczył.

Po konferencji Palikot wszedł na ustawione przy jego domu rusztowanie i wziął się za malowanie. Był ubrany w strój ochronny z wypisanym hasłem "Obywatelu nie daj się obłupić".

Przepisy, o których mówił Palikot dotyczą obiektów zabytkowych. Dom należący formalnie do spółki Palikota "Kresy" jest jednym z najcenniejszych zabytków na lubelskim Starym Mieście. Na przełomie XIII i XIV w. był bramą w murach obronnych. Wielokrotnie przebudowywany, przed wojną służył jako kamienica czynszowa. Palikot dostał nagrodę konserwatora za jego odrestaurowanie.

pap, em