"Historię WZZ trzeba napisać od nowa"

"Historię WZZ trzeba napisać od nowa"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wprost
O nową wersję historii Wolnych Związków Zawodowych i rewolucję moralną apelował Jarosław Kaczyński podczas konferencji z okazji 30. rocznicy powstania Wolnych Związków Zawodowych (WZZ) w Sejmie pod patronatem prezydenta. Jego zdaniem dotąd fałszowano historię WZZ. Na konferencję nie zaproszono wielu współzałożycieli związków, m.in. Wałęsy.
Oprócz Lecha Wałęsy, na konferencję nie zostali zaproszeni także inni współtwórcy WZZ, m.in. Bogdan Borusewicz, Bogdan Lis, Jan Lityński i Jerzy Borowczak. Organizatorem konferencji jest Anna Walentynowicz, a pomocą w organizacji sali w Sejmie na potrzeby konferencji służyli politycy PiS. W spotkaniu uczestniczy m.in. szef PiS Jarosław Kaczyński.

Do Sejmu nie przyjechał prezydent Lech Kaczyński, choć w programie konferencji rozsyłanym dziennikarzom zapowiedziano, że otworzy obrady. Doradca prezydenta, były premier Jan Olszewski poinformował, że prezydent nie mógł przybyć z powodu licznych obowiązków. Olszewski podkreślił, otwierając zgromadzenie, że prezydent "z wielkim żalem" przyjął fakt, iż nie może na spotkanie przyjechać. Olszewski przekazał uczestnikom konferencji "bardzo serdeczne gratulacje z powodu tego zgromadzenia i życzenia pomyślnych, owocnych obrad".

Zaznaczył, że konferencja jest dla Lecha Kaczyńskiego bardzo ważna, ponieważ sam wspierał WZZ, a ponadto stawia sobie za cel przywracanie pamięci publicznej "faktów, wydarzenia i ludzi, którzy w tamtym czasie odegrali bardzo ważną, istotną rolę", a którzy w ciągu ostatnich kilkunastu lat zostali odsunięci z życia publicznego.

Konferencję odbywającą się w Sali Kolumnowej Sejmu prowadził Antoni Macierewicz.

Walentynowicz: piszmy swoją historię
Anna Walentynowicz, która miała nakreślić historię WZZ, przypomniała słowa marszałka Józefa Piłsudskiego: "piszcie swoją historię sami, bo inaczej napiszą inni i napiszą źle". Według jej wersji WZZ założyli Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski i Antoni Sokołowski, a współpracował z nimi Lech Kaczyński, który udzielał porad prawnych, przez co miał problemy z pracą doktorską. Związkowców spotykały represje: pobicia, zastraszanie, areszty, zwolnienia z pracy. 

Jak podkreślała Walentynowicz, wkrótce okazało się, że wśród związkowców są agenci bezpieki; jednego z nich ujawniono. "Nie przypuszczaliśmy jednak, że ujawniając jednego agenta, zostawiamy pole do działania innemu agentowi, którym po latach okazał się TW +Bolek+, przysłany nam przez SB.

Jej zdaniem strajk w jej obronie rozpoczął się bez udziału Wałęsy, bo nie zgłosił się on o wyznaczonej porze w Stoczni Gdańskiej, mimo że WZZ powierzyły mu jego zorganizowanie. Młodzi robotnicy, aby nie zaprzepaścić przygotowań do strajku przystępują do jego zorganizowania - mówiła. Oświadczyła, iż działalność WZZ utrudniał także Bogdan Borusewicz, przedstawiciel Komitetu Obrony Robotników, "który miał za zadanie nie dopuścić do powstania Wolnych Związków Zawodowych, a potem wielu z nas oskarżał o agenturalność".

J. Kaczyński: to walka o prawdę
Spotkaliśmy się, by zabiegać o prawdę i prawo do niej; by bronić polskiej demokracji i wolności - mówił do uczestników konferencji prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, ta konferencja była kwestionowana w "zdumiewający sposób", bo chciano "poprzez propagandę" narzucić wizję życia społecznego, w której ma być radykalnie rozszerzona "sfera działań niedozwolonych, a "system autorytetów forsowanych przez główny nurt mediów"ma kształtować świadomość społeczeństwa. Zdaniem byłego premiera, niszczący prawdę "system autorytetów" został stworzony po to, by po 1989 r. zastąpić nim wielki ruch społeczny, jakim była "Solidarność". "

Oklaskami przyjęto słowa Jarosława Kaczyńskiego, że traktuje zaproszenie na konferencję jako wielki zaszczyt.

Zanim prezes PiS zabrał głos prowadzący spotkanie Antoni Macierewicz zapowiedział go jak gdyby był jednym z twórców WZZ. Szef PiS dziękował mu "za miłe" słowa i prostował że był działaczem opozycji, "ale akurat nie na tym odcinku". Prezes PiS ani nie był bowiem ani współzałożycielem WZZ, ani do nich nigdy nie należał.

Działał natomiast w biurze interwencyjnym KOR-u, które - jak przypomniał - wspierało redakcję "Robotnika". "Nie da się do końca wyjaśnić dziejów ruchu o którym dzisiaj mówimy bez wspomnienia o tym piśmie, bez wspomnienia o ludziach, którzy go wydawali takich choćby jak Henryk Wujec, Ludwika Wujcowa, jak Dariusz Kupiecki" - powiedział.

IV RP naprawi błąd marginalizacji
"Trzeba powiedzieć, że ci, którym tą niepodległość, to zwycięstwo zawdzięczamy, polscy robotnicy, zwłaszcza załogi wielkich zakładów pracy, że oni ponieśli także największe koszty, straszliwe koszty tego, co się nazywa transformacją ustrojową, przeprowadzoną w Polsce po roku 1989" - podkreślał Olszewski. Ludzie walczący z komunistycznym reżimem są marginalizowani, często wraz z rodzinami doświadczają biedy; społeczeństwo ma wobec nich dług. Idea i program Polski Solidarnej jest próbą naprawy błędu marginalizacji po 1989 r. tych, którym zawdzięczamy niepodległość - powiedział b. premier Jan Olszewski. Trzeba ją teraz wypełnić konkretami.

Macierewicz: zwyciężyć możemy tylko z PiS
Na koniec Antoni Macierewicz zaapelował o organizopwanie się wokół PiS. Jego zdaniem, całemu dorobkowi "ruchu oporu" i "Solidarności" grozi dziś zagłada, bo obecnie w Polsce próbuje się ubezwłasnowolnić społeczeństwo przez "liberalizm i agresywny ateizm".

"Sam przekaz ideowy nie obroni przed nędzą, wyprzedażą majątku narodowego, bezprawiem w sądach, panoszeniem się postubeckiej oligarchii, nachalnej propagandzie cywilizacji śmierci. Tej sile przeciwstawić można tylko siłę organizacji najszerszych warstw narodu" - przekonywał polityk PiS. Zapewniał, że zwycięstwo przyniesie zorganizowanie się wokół ruchu patriotycznego przy Prawie i Sprawiedliwości.

Według Macierewicza, "Solidarność" po 1989 roku dała parasol do uwłaszczenia komunistycznej nomenklatury. Etos "Solidarności" przetrwał natomiast w działaniach i instytucjach skupionych wokół Radia Maryja i PiS.

Jego zdaniem, taki system gospodarczy "nie jest przypadkiem". Według niego, wyrósł on z kwestionowania dążenia do niepodległości i Wolnych Związków Zawodowych. Wcześniej o takie działania oskarżał KOR-owską "lewicę laicką" z Adamem Michnikiem i Jackiem Kuroniem na czele.

Wielcy nieobecni
Dobór uczestników konferencji - zorganizowanej w Sali Kolumnowej Sejmu prz pomocy polityków PiS - a także patronat prezydenta, wywołał kontrowersje wśród polityków.
W niedzielnym programie radia Zet prezydencki minister Michał Kamiński podkreślał, że organizatorzy konferencji w 30. rocznicę powołania WZZ mają prawo zapraszać takich gości, jakich chcą. "Ci ludzie którzy tworzyli wolne związki zawodowe, ci ludzie, którzy byli bohaterami tamtych czasów i to takimi jak pani Anna Walentynowicz, niekwestionowanymi, także przeżyło bardzo ciężkie chwile od swoich późniejszych kolegów, którzy rządzili" - zaznaczył.

Z kolei szef klubu PO Zbigniew Chlebowski oceniał, że patronat nad tą imprezą to "poważny błąd" prezydenta. Zdaniem Chlebowskiego, jeżeli prezydent objął patronat nad konferencją, powinien "zażądać, obecności lub przynajmniej zaproszenia tych, którzy rzeczywiście tworzyli wolne związki zawodowe w Polsce". "To jest tak, jakby pewna grupa ludzi w Polsce chciała pisać historię Wolnych Związków od nowa, po swojemu" - dodał Chlebowski.

Ukonstytuowane wiosną 1978 r. WZZ przyczyniły się do powstania dwa lata później "Solidarności". Antykomunistyczną organizację współtworzyli m.in. Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Bogdan Borusewicz, Anna Walentynowicz, Lech Wałęsa, Krzysztof Wyszkowski i Andrzej Bulc. Działalność Wolnych Związków Zawodowych koncentrowała się głównie wokół obrony praw pracowniczych i związkowych, organizacji obchodów rocznicowych Grudnia '70 i wydawania niezależnej prasy.

pap, em