Więzienia CIA przykrywka dla innej operacji?

Więzienia CIA przykrywka dla innej operacji?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aura tajemnicy wokół rzekomej operacji CIA w ośrodku polskiego wywiadu w Kiejkutach mogła być pozorna, by "zrobić przykrywkę dla prawdziwej operacji, która odbywała się zupełnie gdzie indziej" - mówi w "Gazecie Wyborczej" wiceszef UOP i ABW w latach 1998-2004 płk Mieczysław Tarnowski.

Według niego, w Kiejkutach nie mogło być tajnego więzienia CIA, bo jest to miejsce rozpoznane jako szkoła wywiadu i nieustannie monitorowane przez obce służby.

"Standardowo satelita szpiegowski robi tam co 15 godzin zdjęcie. Tak szczegółowe, że widać na nim, jakiej rasy jest pies przy budzie. Podejrzewam, że w latach 2002-05, w których współpraca polskich i amerykańskich służb specjalnych była szczególnie intensywna, takie zdjęcia robiono co kilka godzin. Już z tego jednego powodu profesjonalista zawahałby się nad ulokowaniem tam takiego ośrodka" - wyjaśnia.

Tarnowski ma także inny argument. Jego zdaniem, gdyby więźniowie CIA byli przewożeni z lotniska w Szymanach do Kiejkut, to wio zące ich samochody musiałyby wjechać na publiczną drogę. Wówczas, by zapewnić bezpieczny przejazd konwoju musiałby poszerzyć się krąg osób mających dostęp do tajemnicy.

Były wiceszef UOP i ABW mówi w rozmowie z "GW", że w Polsce są - według jego wiedzy - co najmniej dwa takie obiekty, nie tak znane jak Kiejkuty, gdzie można by spokojnie przeprowadzić podobną operację.

ab, pap