Skazani ws. "Wujka" rozpoczną odbywanie kary

Skazani ws. "Wujka" rozpoczną odbywanie kary

Dodano:   /  Zmieniono: 
11 byłych zomowców, skazanych w sprawie pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku stanu wojennego, ma jeszcze w poniedziałek stawić się w zakładach karnych do odbycia kilkuletnich wyroków pozbawienia wolności.

Jeden ze skazanych zmarł na dzień przed wyznaczonym terminem stawienia się w  więzieniu; jego ciało znaleziono w niedzielę w mieszkaniu w Sosnowcu. Sekcja zwłok ma dać odpowiedź na pytanie, co było przyczyną zgonu.

"O tym, że mężczyzna nie daje oznak życia, powiadomiła pogotowie ratunkowe zamieszkująca z nim kobieta. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon. Na  ciele mężczyzny nie stwierdzono żadnych widocznych obrażeń" - powiedziała rzeczniczka sosnowieckiej policji Hanna Michta. Sprawę wyjaśnia sosnowiecka prokuratura.

Rzeczniczka Sądu Okręgowego Katowicach Hanna Szydziak powiedziała, że na poniedziałek sąd wezwał do odbycia kary 12 spośród skazanych. Trzynasty z nich został wezwany na 22 września. Czternasty - b. dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald Cieślak - jest pozbawiony wolności od maja ubiegłego roku. Wtedy katowicki sąd okręgowy nakazał jego aresztowanie.

"Jednostki penitencjarne mają wkrótce potwierdzić, czy wezwani na dzisiaj skazani faktycznie się w nich stawili" - powiedziała sędzia Szydziak.

W zakładach karnych mają się stawić także ci spośród skazanych, którzy domagają się odroczenia wykonania kary. Sześć takich wniosków wpłynęło do  katowickiego sądu. W sprawie dwóch skazanych, uskarżających się na zły stan zdrowia, sąd ostatnio zdecydował o powołaniu biegłych lekarzy. Wnioski o  odroczenie wykonania kary trzech innych skazanych sąd ma rozpoznać 1  października, kolejnego - w najbliższą środę.

Sędzia Szydziak wyjaśniła, że wnioski te będą rozpoznawane już po stawieniu się skazanych w zakładach karnych. Jeśli teoretycznie któryś wniosek zostałby uwzględniony i decyzja w tej sprawie się uprawomocni, zostaną zwolnieni z  więzienia.

24 czerwca Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał na 6 lat więzienia b. dowódcę plutonu specjalnego ZOMO Romualda Cieślaka; kary od 3,5 do 4 lat pozbawienia wolności wymierzył 13 jego podwładnym. Sprawę innego b. zomowca umorzono, kolejny będzie miał ponowny proces. Sąd apelacyjny uniewinnił byłego wiceszefa Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach.

Czerwcowy wyrok w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń na początku stanu wojennego to pierwsze prawomocne orzeczenie w 15-letniej historii rozpatrywania tej sprawy przez katowickie sądy. Cieślak został skazany na 6 lat więzienia (zamiast 11 lat, na które skazał go sąd pierwszej instancji), dwaj jego podwładni na 4 lata, a 11 innych - na 3,5 roku więzienia.

Cieślak został aresztowany po skazującym wyroku sądu okręgowego w maju ubiegłego roku. Na poczet kary sąd apelacyjny zaliczył mu także okres wcześniejszego aresztowania - od kwietnia 1992 do sierpnia 1993 r. W sumie Cieślak przebywał w areszcie blisko 2,5 roku. To oznacza, że wkrótce będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.

Spośród oskarżonych w areszcie przebywał także, przez 13 miesięcy, były wiceszef Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach, który został prawomocnie uniewinniony. Sprawę innego b. zomowca umorzono, kolejny będzie miał ponowny proces.

Obie śląskie kopalnie zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego, zawieszeniu działalności "Solidarności" i internowaniu tysięcy osób. W czasie odblokowywania "Wujka" 16 grudnia 1981 r. od kul zginęło dziewięciu górników, 21 innych doznało ran postrzałowych. Dzień wcześniej, w czasie pacyfikacji "Manifestu Lipcowego", postrzelonych zostało czterech górników.

ND, PAP