Wyrok w sprawie kardiochirurga - 23 września

Wyrok w sprawie kardiochirurga - 23 września

Dodano:   /  Zmieniono: 
23 września Sąd Okręgowy w Białymstoku ma ogłosić wyrok w procesie apelacyjnym kardiochirurga Tomasza Hirnlego, oskarżonego i skazanego w pierwszej instancji za przyjęcie 5 tys. zł łapówki. Jego obrońcy chcą uniewinnienia, prokurator - utrzymania wyroku.

W grudniu 2007 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał docenta Hirnlego na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Dodatkową karą jest roczny zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w placówkach służby zdrowia.

We wtorek przed białostockim sądem okręgowym zakończyło się postępowanie odwoławcze, ale sąd ze względu na zawiłość sprawy, zdecydował o odroczeniu publikacji wyroku.

Obaj obrońcy lekarza wnieśli o uniewinnienie ich klienta, argumentując to przede wszystkim brakiem - w ich ocenie - dowodów, że zamierzał on przyjąć łapówkę i się jej domagał. Mec. Antoni Piceluk przekonywał, że miał miejsce "spisek policjantów i przestępców", który miał doprowadzić do zatrzymania i skazania Tomasza Hirnlego.

Jak mówił, materiał dowodowy przeciwko jego klientowi został zebrany "bezprawnie, a wręcz w sposób przestępczy". Mówił nawet o naruszeniu godności człowieka, a o lekarzu, który zainspirował działania wobec Hirnlego, że był to podwładny "chory z nienawiści".

Chodziło mu o okoliczności przygotowania i przeprowadzenia policyjnej prowokacji, w wyniku której lekarz został zatrzymany w czerwcu 2005 roku. Wówczas to kobieta, współpracująca z policją, odgrywająca rolę córki pacjenta, zostawiła na biurku lekarza kopertę z pieniędzmi. Całe zdarzenie było nagrywane, bo miała przy sobie kamerę. Po jej wyjściu do gabinetu weszli policjanci. Kopertę z pieniędzmi znaleźli w szufladzie biurka.

W związku z podejrzeniami, że akcja nie odbyła się zgodnie z prawem, śledztwo jej dotyczące prowadziła krakowska prokuratura. Zakończyło się oskarżeniem siedmiu osób, w tym trzech białostockich policjantów, zajmujących się zwalczaniem korupcji, a także lekarza, uważanego za inspiratora działań wobec Tomasza Hirnlego.

Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Białymstoku. Z powodów formalnych, mimo dwóch prób, proces się jeszcze nie zaczął. Materiał dowodowy z tej sprawy sąd odwoławczy włączył do dowodów w procesie docenta Hirnlego.

Prokuratura uważa wyrok wobec kardiochirurga za sprawiedliwy i chce jego utrzymania. Choć przyznaje, że były nieprawidłowości w samej akcji, to uważa, że sąd pierwszej instancji w sposób właściwy wziął to pod uwagę i dowody z prowokacji skonfrontował z innym materiałem dowodowym.

Samego oskarżonego nie było we wtorek w sądzie. W całym procesie do zarzutów się nie przyznał i zapewniał, że nie wiedział, co było w kopercie i że łapówki się nie domagał. "Czuję się głęboko skrzywdzony, zrobiono ze mnie rzekomego łapownika" - napisał w swej apelacji, którą odczytano w czerwcu podczas pierwszej rozprawy odwoławczej. Napisał też o dylemacie między koniecznością przeprowadzenia operacji, na którą czekała już poważnie chora 47- letnia pacjentka, a zajęciem się kopertą z łapówką "jako w tej skali rzeczą mało ważną". "Do wyboru - błąd w sztuce albo łapówka" - napisał Hirnle.

ab, pap