Polska nie będzie musiała oddać Szczecina Niemcom

Polska nie będzie musiała oddać Szczecina Niemcom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Projekt ustawy o zadośćuczynieniu za mienie utracone po wojnie nie zobowiązuje Polski do zwrotu Szczecina Niemcom - powiedział rzecznik MSP Maciej Wewiór, komentując doniesienia "Naszego Dziennika". Gazeta napisała, że projekt ten umożliwi Niemcom wysuwanie roszczeń względem należących do Polski terytoriów, położonych na zachód od Odry.

"Autor dokumentu - polskie ministerstwo skarbu - powołał się w treści na  Umowę Poczdamską z 2 sierpnia 1945 roku. Zgodnie z nią do Polski zalicza się tereny leżące na wschód od Odry (aż do jej ujścia), tymczasem Szczecin leży na  zachód od tej rzeki. Czyli stosując tę wykładnię, Polska albo musi oddać Szczecin, albo wypłacić Niemcom odszkodowania" - czytamy w "Naszym Dzienniku".

"Projekt dotyczy osób, które w momencie utraty mienia były obywatelami polskimi lub ich prawnych spadkobierców, bez rozróżniania na posiadany obecnie paszport czy narodowość" - podkreślił Wewiór.

"Mogą to być osoby jakiejkolwiek narodowości; ważne jest, aby były obywatelami polskimi w momencie utraty ziemi. Wtedy oni lub ich prawni spadkobiercy - w świetle prawa polskiego - będą mogli skorzystać z zapisów przyszłej ustawy" - dodał rzecznik MSP.

Obecnie projekt o zadośćuczynieniu za mienie utracone po wojnie znajduje się w konsultacjach międzyresortowych. Według rzecznika MSP, powinien on trafić pod  obrady rządu w październiku; Sejm ma się nim zająć w listopadzie. Projekt ma dotyczyć lat 1944-1962. Zadośćuczynienie obejmie obywateli polskich, których mienie zostało znacjonalizowane, oraz spadkobierców na prawie polskim. Polacy, którzy utracili obywatelstwo, ponieważ kolaborowali z  hitlerowcami, nie mogą liczyć na zwrot majątku.

Co najmniej 20 mld zł ma być przeznaczone na ten cel m.in. z Funduszu Reprywatyzacyjnego. Kwota ta może być wyższa. Decyzja w tej sprawie należy do  Rady Ministrów. Dodatkowo rząd ma dołożyć pieniądze z budżetu.

Nabór wniosków od poszkodowanych ma się rozpocząć po 12 miesiącach od wejścia w życie ustawy. Ocena tych wniosków ma potrwać rok. "Po roku powstanie zbiór roszczeń. Wówczas powinniśmy już wiedzieć, o ilu osobach mówimy i o jakich kwotach. Dopiero na podstawie takich informacji podzielimy pieniądze" - wyjaśnił Wewiór.

"Poszkodowanym nie zamykamy drogi sądowej. Będą mogli oni wybrać, czy  dochodzą swoich roszczeń w drodze ustawy, czy w postępowaniu sądowym" - dodał.

ND, PAP