25 lat Nobla dla Wałęsy: bohaterowie nie mają łatwo

25 lat Nobla dla Wałęsy: bohaterowie nie mają łatwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
O najważniejszych momentach z działalności Lecha Wałęsy, nadziei dla Polaków jaką przyniosła informacja o przyznaniu mu Pokojowej Nagrody Nobla i odesłaniu do historii komunizmu mówiono podczas uroczystości z okazji 25 rocznicy przyznania Wałęsie pokojowego Nobla.

"Lech Wałęsa zuch, starczy na tych dwóch", "Tutaj stoi Lech, starczy i na trzech" - mówił podczas uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

Arcybiskup Tadeusz Gocłowski dziękował Wałęsie za to, co zrobił dla Polski i  Europy. "Bohaterowie czasów przełomów nie mają łatwo, nie masz łatwo panie prezydencie, proszę więc rozumieć ludzką psychikę, jej zagmatwane meandry, polityczne zawirowania, koniunkturalne układy" - powiedział.

A były przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi, obecnie opozycjonista prof. Stanisław Szuszkiewicz wyraził nadzieję, że Białoruś będzie miała swojego Lecha Wałęsę.

W spotkaniu z byłym prezydentem wzięło udział wielu przedstawicieli świata kultury, nauki, polityki, kościoła i biznesu. Wchodzącemu do sali, gdzie odbywała się uroczystość Wałęsie goście odśpiewali "Sto lat!". Okazją były też jego 65 urodziny.

Wałęsa, zabierając głos na zakończenie spotkania, powiedział: Możemy się cieszyć, że naszemu pokoleniu udała się rzecz nieprawdopodobna; nikt nie wierzył - ze mną włącznie - że w ogóle jest możliwe, by odesłać do historii ustrój tak krwiożerczy i okropny, jakim był komunizm. "Cieszmy się, że to się skończyło, a  zastanawiajmy się, jak te możliwości można dobrze wykorzystać" - powiedział Wałęsa.

W jego mowie oraz wygłoszonych laudacjach nie zabrakło odwołań do  wypowiadanych przez oponentów b.prezydenta tez oraz książki, w której napisano o  jego domniemanej współpracy z SB.

"To, że zwyciężyliśmy, to zwyciężyliśmy kompromisem, a kompromis zawsze można podważać. I ci, którzy nie potrafią pozytywnie się umiejscowić, muszą podważać, muszą dopatrywać się spisków, muszą wymyślać takie rzeczy, żeby istnieć" - mówił Wałęsa.

Dziękował też 10 milionom członków historycznej "Solidarności". Przyznał, że  nigdy nie umiał dziękować, bo jest rewolucjonistą. Jak dodał, dziękuje za to, że  go słuchano, "że te 10 milionów udało się poprowadzić przez strajki, przez protesty, przez kiepskie kompromisy". "Za to, że dali się poprowadzić przez ten bój i dlatego mieliśmy takie wielkie zwycięstwo" - zaznaczył.

Według Wałęsy "to co dziś mamy", to "najbardziej prawidłowa budowla i nic mądrzejszego nie można było zrobić".

Po uroczystości Wałęsa mówił dziennikarzom, że nie chciał być prezydentem Polski. "Ale gdybym nie został prezydentem, to co - generał by nas do NATO wprowadził?" - pytał. Zapewnił, że nie ma pretensji do osób, które go "kopią", tylko do siebie, że nie potrafi "nie dać się kopnąć".

B. prezydent powiedział, że jest gotów pojednać się ze wszystkimi i "darować wszystkie winy". "Ale są ludzie, którzy nie będą istnieć, kiedy nie będą szukać zdrajców, złodziei, Żydów, cyklistów. Ich istnienie polega na negacji" - ocenił.

Marszałek Komorowski wygłaszając laudację wspominał najważniejsze dla niego momenty działalności Wałęsy: "Widok bramy stoczniowej udekorowanej kwiatami, obrazami Matki Boskiej i... Lechem Wałęsą, który stoi na górze i przemawia".

Kolejne wspomnienie: moment podpisania porozumień sierpniowych: "Polski robotnik podpisuje mądre porozumienie, oparte o mądry kompromis, o realizm. Nawet ten słynny wielki długopis, który pewnie raził niektóre uczucia estetyczne, z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. On był jak najbardziej na miejscu. Bo pokazywał, że ten kompromis jest w zgodzie z wartościami, pewnie trochę przy błogosławieństwie Bożym, a przynajmniej niektórych biskupów" - mówił marszałek.

Wymieniał dalej: Danuta Wałęsa odbierająca Pokojową Nagrodę Nobla "w imieniu nie tylko męża, ale także nas wszystkich", a także przemówienie Wałęsy w  Kongresie Stanów Zjednoczonych. "Wtedy chyba każdy czuł się dumny" - stwierdził polityk.

Te momenty, mówił Komorowski, "muszą prowadzić do pytania - jak się ma polska wielkość do polskiej małości" i jak Polacy reagowali i reagują na wielkość ludzi, i ich dokonań.

"To nie jest problem tylko dnia dzisiejszego, to nie jest problem tylko Lecha Wałęsy. To jest problem poczucia wdzięczności za to, co los, co Opatrzność, co  historia przyniosła nam wszystkim. To jest problem zdolności do podtrzymania wiary, że nie jesteśmy zbiorowym karłem, a że jesteśmy zbiorową wielkością" -  ocenił marszałek Sejmu.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że Polska nadal liczy na pracę Wałęsy.

"Żadne manipulacje historią nie zmienią pana przeszłych dokonań, ani roli jaką pełni pan obecnie. 25. rocznica przyznania Nagrody Nobla przypada w chwili, gdy fenomen niepamięci ma swoje 5 minut - zawłaszcza się cudze dokonania, przeinacza fakty historyczne (...) Nie dajmy się oblepić błotem po 25 latach" -  apelowała Gronkiewicz- Waltz.

Prof. Szuszkiewicz zaznaczył, że w jego kraju od dawna nie ma wolnych mediów, ale w Polsce są one "zbyt wolne", bo mówią o człowieku "coś, czego nie można w  przyzwoitym państwie mówić".

Brytyjski historyk zajmujący się dziejami Polski prof. Norman Davies mówił, że w oczach wszystkich uczciwych ludzi świata Lech Wałęsa jest człowiekiem pokoju i sprawiedliwości, stawianym na równi obok takich nazwisk jak Matka Teresa z Kalkuty, Nelson Mandela oraz Dalajlama.

W jego ocenie, na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż "Solidarność" na czele z Wałęsą rozpoczęła największe w historii pokojowe powstanie i toczyła walkę bez krwi i ofiar według linii myślenia papieża Jana Pawła II. Zauważył też, że  złośliwa mitologia dotycząca "Solidarności" i działalności Wałęsy, rozszerza się lepiej i szybciej, niż solidna historiografia.

Tadeusz Mazowiecki powiedział dziennikarzom, że przyznanie Nobla Wałęsie było uznaniem "Solidarności" za ruch pokojowy, który zmienia świat i miało ogromne znaczenie dla przemian w Polsce. "Dzisiaj radzę mu się nie przejmować" -  oświadczył Mazowiecki.

ND, PAP