Przeszłość nierozliczona

Przeszłość nierozliczona

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiceszef polskiej policji Kazimierz Szwajcowski pacyfikował górników z „Wujka”, a ściślej był w oddziale podlegającym oficerom SB, który zabezpieczał pacyfikacje kopalni – poinformowała dzisiejsza „Rzeczpospolita”. Jak zwykle, przy okazji pojawiania się takich informacjach, wraca sprawa lustracji i dyskusja, jak przeszłość ważnych urzędników państwowych wpływa dziś na ich pracę.
Pytanie tym bardziej istotne, że dotyczy wyjątkowo wysokiego rangą urzędnika państwowego. Wszak Kazimierz Szwajcowski to zastępca komendanta głównego Policji, a przed kilku laty również dyrektor Centralnego Biura Śledczego – instytucji zajmującej się walką ze zorganizowaną przestępczością.

Szwajcowski, jak się można było spodziewać, dotychczas informacji tej nie upublicznił. Gdyby nie wnikliwe śledztwo dziennikarzy „Rzeczpospolitej", do dziś nie poznalibyśmy kompromitujących szczegółów z życiorysu zastępcy szefa ważnej instytucji publicznej. Choć za pacyfikację kopalni „Wujek” nadinspektor bezpośredniej odpowiedzialności nie ponosi (decydowali jego zwierzchnicy), to jednak ukrywanie tej wiadomości nie wpływa dobrze na jego wizerunek i autorytet.

Wyobraźmy sobie, że dokumenty dotyczące niechlubnej przeszłości komendanta trafiłyby nie do dziennikarzy lecz do przestępców lub przedstawicieli obcych służb specjalnych, którzy mogliby ich użyć jako straszaka. Nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć, że zaistniałoby wówczas ryzyko, iż zastępca komendanta głównego Policji będzie wykonywał polecenia tych ludzi, postępując wbrew interesom państwa. Problemu buy nie było, gdyby w Polsce została prawidłowo przeprowadzona lustracja. Gdyby władze ujawniły dane identyfikujące tajnych współpracowników PRL-owskich organów bezpieczeństwa, zniknęło by ryzyko szantażu osób pracujących dziś na państwowych stanowiskach. I to jest kolejny argument za tym, żeby odtajnić esbeckie archiwa.