Sikorski klęka przed prezydentem

Sikorski klęka przed prezydentem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uważa, że jeśli prezydent Lech Kaczyński pojedzie na zbliżający się szczyt UE, osłabi to naszą pozycję negocjacyjną.

"Jako minister spraw zagranicznych mówię: +Panie prezydencie, klękam przed panem na kolanach i proszę - proszę odpuścić, proszę nie jechać, proszę nie osłabiać pozycji negocjacyjnej naszego kraju na tym ważnym szczycie" - mówił Sikorski w poniedziałek w Radiu ZET.

Szef MSZ podkreślił, że debata na szczycie UE poświęcona będzie w dużej mierze kryzysowi finansowemu.

Ocenił, że polski system finansowy "jest bardzo bezpieczny" i jest przedmiotem zazdrości w innych krajach.

"Ale mamy poważne turbulencje na rynkach finansowych Europy i świata i jest to szczyt, na którym potrzebna jest przede wszystkim kompetencja gospodarcza i finansowa" - podkreślił szef MSZ.

Jak dodał, "na szczycie przy stole będą dwa miejsca". "W wersji rządowej będzie na nich siedział premier i minister finansów. Mamy premiera, który się zna na gospodarce i ministra finansów, który jest jednym z uznanych europejskich autorytetów od makroekonomii" -  powiedział Sikorski.

W jego opinii, jeśli na szczyt poleci prezydent, to minister finansów nie znajdzie się przy stole rozmów. "To będzie ze szkodą dla naszej pozycji negocjacyjnej" - powiedział Sikorski.

Według niego, jeśli prezydent na szczyt poleci to, jako przewodniczący delegacji, "musiałby się wypowiadać w sprawach, za które odpowiada rząd" i w dodatku będzie jedynym, kto będzie mógł zabrać głos.

"(Prezydent) wypowiadałby się w imieniu rządu, którego nie reprezentuje, wobec którego ustawił się w roli opozycyjnej" -mówił Sikorski.

Dodał też, że tylko premier mógłby wyjść podczas rozmów poza instrukcję negocjacyjną - prezydent tego zrobić nie może.

"Jeszcze raz bardzo proszę o odpowiedzialność w tym trudnym dla finansów europejskich czasie" - powiedział Sikorski.

Zaznaczył, że ma nadzieję, iż prezydent zdecyduje się jednak nie lecieć na szczyt. Jeśli nie, to - jak powiedział Sikorski -"mamy kłopot".

Szef polskiej dyplomacji powiedział też, że konstytucjonaliści mają pełną jasność co do tego, że prezydent nie może jechać na szczyt wbrew rządowi. "Konstytucja nie daje prezydentowi prawa prowadzenia polityki zagranicznej wbrew woli rządu" - oświadczył Sikorski.

Odniósł się też do uwag przedstawicieli Kancelarii Prezydenta, że na szczycie UE będzie mowa o sytuacji w Gruzji oraz Traktatcie Lizbońskim.

Według Sikorskiego, Traktatowi Lizbońskiemu ma być na szczycie poświęcone "piętnaście minut, bez dyskusji" i przede wszystkim to delegacja Irlandii ma przedstawić swoje propozycje wyjścia z sytuacji po przegranym referendum.

"Gruzji na szczycie jako takim w ogóle nie będzie; będzie tylko na nieformalnej kolacji ministrów spraw zagranicznych" - dodał Sikorski. Zauważył, że prezydent zapewne nie chciałby być jedyną głową państwa na spotkaniu szefów dyplomacji.

W czwartek Sikorski mówił w TVN, że "wiewiórki w Pałacu Prezydenckim" donosiły mu, iż prezydent uważał go za "ruskiego agenta". W niedzielę w programie "Kawa na ławę" w TVN prezydent Lech Kaczyński pytany, czy naprawdę uważa Sikorskiego za "ruskiego agenta" śmiejąc się odpowiedział: "może za Marsjanina".

W poniedziałek szef dyplomacji podkreślił, że prezydent nie stwirdził jasno, że tak o nim nie mówił. "Myślę, że zeznając pod przysięgą miałby z tym kłopot, ale cieszę się, że się wycofał, że uznał to za absurdalne, sprawę uważam, za niebyłą" - dodał.

ab, pap