Skład delegacji na szczyt UE - bez prezydenta

Skład delegacji na szczyt UE - bez prezydenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk poinformował, że w składzie delegacji na szczyt UE w Brukseli jest on, szef MSZ i minister finansów, nie ma w niej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeszcze w poniedziałek wieczorem ma dojść do spotkania prezydenta z premierem.

Tusk zapowiedział po południu na konferencji prasowej, że podczas spotkania z prezydentem będzie go przekonywał, żeby nie jechał do Brukseli i "nie narażał na szwank wizerunku Polski i polskiego interesu". "W fundamentalnych sprawach nie ustąpię" - podkreślił.

Szef rządu poinformował też, że w "trybie pilnym" przygotowywany jest wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między prezydentem a premierem jeśli chodzi o politykę zagraniczną.

Tusk oświadczył, że decydując o kształcie delegacji na szczyt UE, który odbędzie się w środę i czwartek w Brukseli, korzysta ze swoich konstytucyjnych obowiązków. Jak przypomniał, kluczowe tematy szczytu to pakiet klimatyczny i kryzys na rynkach finansowych, które są w gestii rządu.

Premier zaznaczył, że w sprawie pakietu klimatycznego rząd wyjątkowo powściągliwie informował co złego stało się półtora roku temu, a co - zdaniem Tuska - "naraziło Polskę na wielomiliardowe starty w przyszłości i podwyżkę cen energii elektrycznej do 90 proc.". "Gdyby przyjąć kształt pakietu, na który zgodził się prezydent Lech Kaczyński" - dodał Tusk.

Jak podkreślił, w sprawie kryzysu finansowego potrzebna jest obecność na szczycie ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Tusk zwrócił uwagę, że m.in. w sprawie sposobów stabilizacji sytuacji finansowej Polski prezydent ma odmienne zdanie niż rząd. "Ma prawo do odmiennego zdania, ale nie możemy dopuścić do tego, żeby to odmienne zdanie było prezentowane na Radzie Europejskiej, bo tam rządy spotykają się i decydują jak wygląda sytuacja finansowa w UE i poszczególnych krajach" - oświadczył premier.

"Spór, który państwo relacjonujecie, to spór o fundamentalne sprawy i interesy Polski: poszanowanie konstytucji, stabilność finansową Polski w UE dziś i w przyszłości, ochronę polskiej energetyki i polskiego przemysłu od negatywnych skutków przyjęcia złej wersji pakietu klimatyczno-energetycznego" - podkreślił Tusk odnosząc się do sporu dotyczącego składu polskiej delegacji na szczycie UE w Brukseli i udziału w niej prezydenta.

"Stąd, zawsze gotowy do kompromisu, w tej kwestii nie ustąpię, bo chodzi o racje wyższe niż spór między politykami" - zaznaczył Tusk.

Szef rządu wyraził nadzieję, że argumenty jakich zamierza użyć podczas poniedziałkowego spotkania z prezydentem wpłyną na "stonowanie emocji i zapalczywości" Kancelarii Prezydenta. "Trudno mi sobie wyobrazić, żeby (prezydent) naraził na szwank autorytet swojego urzędu i autorytet Polski i wdał się w taką dziwną trochę wyprawę" - zaznaczył.

Premier dodał, że nigdy nie upiera się, "kiedy chodzi o kwestie prestiżu, czy ambicji, kto jest ważniejszy, kto reprezentuje ważniejszy urząd". Przypomniał, że prezydent był członkiem delegacji podczas szczytu UE w Lizbonie, gdzie podpisywany był Traktat Lizboński, przewodniczył delegacjom na szczyt NATO w Bukareszcie oraz na wrześniowy szczyt UE dotyczący kryzysu gruzińskiego.

Szef rządu zaznaczył, że kwestię rozdziału kompetencji prezydenta i premiera w zakresie polityki zagranicznej konsultował z byłymi prezydentami Lechem Wałęsą i Aleksandrem Kwaśniewskim i - według Tuska - wart podtrzymania jest zwyczaj, aby prezydent jeździł na szczyty NATO.

Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił z kolei, że szczyt UE ma charakter "wybitnie rządowy" i Kancelaria Prezydenta "wie o tym".

Sikorski zaznaczył, że na szczycie będzie co prawda rozmowa o Traktacie Lizbońskim, ale - jak dodał - będzie to zapewne bardzo krótka prezentacja stanowiska przez delegację irlandzką. Irlandia odrzuciła w referendum ten traktat. Z kolei o Gruzji - mówił - mają rozmawiać szefowie MSZ krajów UE. "Chciałbym uspokoić pana prezydenta. Jestem w bieżącym kontakcie z prezydentem Gruzji i znam jego stanowisko - jeśli chodzi o decyzje europejskie i relacje pomiędzy Europą a Rosją" - mówił minister.

Tusk ocenił też, że spór o to, kto jakim samolotem poleci na szczyt UE do Brukseli jest "absurdem". Jego zdaniem prezydent domagając się samolotu, chce, żeby rząd mu pomógł stać się szefem delegacji do Brukseli. Podkreślił, że jeśli była potrzeba, to korzystał z samolotów rejsowych, czarterów i ustępował prezydentowi.

Jego zdaniem to w związku z tym ten spór nabrał takiego "gorszącego charakteru". Oświadczył, że nie może udawać przed prezydentem, że "co prawda polecą razem i pod rękę dojdą do urzędów europejskich, po czym on wejdzie, a prezydent zostanie na chodniku".

"Przecież to jest sytuacja absurdalna i albo ktoś to wreszcie zrozumie w Pałacu Namiestnikowskim, albo wreszcie prezydent dobierze urzędników, którzy naprawdę zrozumieją, że to nie my będziemy się śmiali, tylko z nas będą się śmiali" - oświadczył Tusk.

Informując o przygotowaniach dotyczących wniosku do TK, Tusk podkreślił, że jego zdaniem konstytucja powinna radzić sobie z przypadkami, kiedy politycy "mają złą wolę".

"Nie mówię, że prezydent ma złą wolę, chociaż takie mam wrażenie w tej sprawie, bo konstytucja w sposób absolutnie jednoznaczny rozstrzyga, kto prowadzi w Polsce politykę zagraniczną i kto z kim ma obowiązek współpracować i współdziałać w polityce międzynarodowej" - powiedział premier

"W naszej ocenie jest to klasyczny spór kompetencyjny i ponieważ nie ma woli ze strony prezydenta, aby go rozstrzygnąć na gruncie dotychczasowych interpretacji konstytucji i pewnej praktyki uważam, że werdykt Trybunału będzie bezcenny" - zaznaczył Tusk. Jak dodał, dla Polski będzie lepiej, żeby była jasność konstytucyjna. "Niekoniecznie na korzyść moją, czy rządu, ale żeby było to rozstrzygnięcie" - zaznaczył.

pap, keb