Sąd nie przywrócił do pracy lidera strajku w "Budryku"

Sąd nie przywrócił do pracy lidera strajku w "Budryku"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mikołowski sąd nie przywrócił do pracy jednego z liderów 45-dniowego strajku w kopalni "Budryk" Grzegorza Bednarskiego i jeszcze jednego jego uczestnika - Kazimierza Czerwińskiego.

Sąd orzekł na ich rzecz odszkodowania za nieprawidłowe zwolnienia - odpowiednio po ok. 19 i 14 tys. zł. Uznał jednak, że przywrócenie tych związkowców do pracy - o co pozwali Jastrzębską Spółkę Węglową (JSW) - oznaczałoby akceptację dla nagannych czynów popełnionych przez nich podczas strajku, a niezwiązanych bezpośrednio z jego celem.

"Niezależnie od emocji i prowokacji, takie zachowania nie mogą być akceptowane. (...) Strajkiem nie można usprawiedliwiać wszystkich zachowań" - podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Kawaler. W przypadku Bednarskiego było to naruszenie nietykalności innego górnika, za które został już nieprawomocnie skazany na grzywnę 1 tys. zł.

Inni trzej pracownicy "Budryka", którzy w tym samym procesie domagali się przywrócenia do pracy, usłyszeli satysfakcjonujące ich wyroki. Będą mogli wrócić do pracy w JSW, a jeśli na to się zdecydują, dostaną podobnie jak Bednarski i Czerwiński odszkodowania - od 7 do 14 tys. zł - za czas pozostawania bez pracy.

Piątkowy nieprawomocny wyrok sądu był już ostatnim w sprawie 13 związkowców zwolnionych po zakończeniu strajku przez Jastrzębską Spółkę Węglową (JSW). Spółka uzasadniała to złamaniem przez nich podczas strajku przepisów i regulaminów. Zwolnieni pozwali ją wtedy o przywrócenie do pracy wskazując, że zwolnień nie zaakceptowały związki.

Sąd pracy przyznał im pod tym względem rację. Przytoczył jednak niektóre potwierdzone już zarzuty postawione obu związkowcom. Czerwiński wyzwał i opluł podczas strajku innego pracownika "Budryka", chcącego podjąć pracę. Bednarski w czasie strajku bez przyczyny odepchnął i uderzył daszkiem kasku innego pracownika.

W opinii sądu, oba te czyny były ciężkim naruszeniem obowiązków pracowniczych i zasad współżycia społecznego i w tym kontekście wyrok przywracający ich sprawców do pracy oznaczałby zaakceptowanie ich przez sąd. Czyny pozostałych związkowców, choć również naganne, w ocenie sądu "nie miały aż takiej wagi", by uniemożliwić przywrócenie ich do pracy, której zostali pozbawieni z naruszeniem ustawy związkowej.

Bednarski, który ma prawo do górniczej emerytury, zapowiedział już, że odwoła się od decyzji sądu wobec niego. Zaznaczył, że podczas 45-dniowego strajku mogło dojść do znacznie gorszych sytuacji, a nie doszło. Pełnomocnik JSW powiedział, że spółka zdecyduje o ew. odwołaniu się od wyroku po zapoznaniu się z pisemnym jego uzasadnieniem.

Odnosząc się do będącej kontekstem sprawy kwestii legalności strajku sąd ocenił, że poprzedniczka JSW, czyli samodzielna kopalnia "Budryk", jeszcze przed jego rozpoczęciem powinna podjąć rokowania ze zgłaszającymi spór zbiorowy związkami, bo wówczas byłaby szansa na uniknięcie strajku. Uznał też, przekonanie związkowców, iż biorą udział w strajku legalnie, jest usprawiedliwione okolicznościami, w jakich doszło do tego protestu.

W pozostałych procesach o przywrócenie zwolnionych związkowców, we wrześniu sąd wydał wyrok korzystny dla dwóch innych liderów strajku: Wiesława Wójtowicza i Mirosława Dynaka. Wcześniej, w czerwcu, spółka zdecydowała o wycofaniu wypowiedzeń wobec kilku innych osób, m.in. innego lidera protestu, Krzysztofa Łabądzia. Przywróceni do pracy zrezygnowali z procesów.

Strajk na tle płacowym trwał w "Budryku" od połowy grudnia ubiegłego roku do końca stycznia 2008. Pracodawca uważał go za nielegalny. Po zakończeniu protestu JSW, do której od stycznia należy kopalnia, zwolniła z pracy 13 pracowników, którym zarzuciła łamanie przepisów i regulaminów. Wójtowicz i Dynak zostali zwolnieni dyscyplinarnie.

pap, em, ab