"Rostowski wiedział o protokołowaniu rozmowy"

"Rostowski wiedział o protokołowaniu rozmowy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński powiedział w Brukseli, że poinformował ministra finansów Jacka Rostowskiego, że ich czwartkowe spotkanie przed nadzwyczajnym szczytem UE jest protokołowane. Prezydent dodał, że nie było ono nagrywane.

"Ja przede wszystkim nie nagrywałem, ja prosiłem o protokołowanie tylko tego spotkania" - oświadczył prezydent. Jednocześnie podkreślił, że przed rozmową zapowiedział ministrowi, że będzie ona protokołowana.

Lech Kaczyński zaznaczył, że związane jest to z tym, że w Polsce, szczególnie jeśli chodzi o euro, "istnieją ludzie, którzy choćby dla odniesienia sukcesu chcą bardzo szybkiego wprowadzenia tej waluty".

Rostowski spotkał się z prezydentem w czwartek wieczorem, by przekazać Lechowi Kaczyńskiemu przygotowane przez rząd stanowisko na spotkanie unijnych przywódców. Szczyt UE był poświęcony kryzysowi finansowemu.

W ocenie L.Kaczyńskiego, nie można jednak mówić o żadnych "instrukcjach" rządu dla prezydenta. Jak dodał, zgodnie z konstytucją prezydent współpracuje w zakresie polityki zagranicznej z Radą Ministrów i on się od tej współpracy nie uchyla.

Według prezydenta, po roku od wyborów parlamentarnych w Polsce jest "pewna pustka". Lech Kaczyński wyliczał, że miało być gwałtowne przyśpieszenie rozwoju gospodarczego, a jest jego spowolnienie; miały być bardzo szybkie podwyżki płac w sferze budżetowej, a ich nie ma; miała być wykazana "zbrodniczość" poprzedniej koalicji, a jako przykład, że nie ma to żadnego związku z rzeczywistością, podał sprawę laptopa b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Zdaniem prezydenta, w takiej sytuacji "pustki" światowy kryzys finansowy spadł rządowi jak "manna z nieba", bo można było rzucić hasło szybkiego wejścia do strefy euro. Jednak - jak mówił Lech Kaczyński - to jest problem, o którym trzeba rozmawiać, ale nie może być sprawą PR-u politycznego.

"To jest jedna z najistotniejszych decyzji, która stoi przed naszym społeczeństwem" - podkreślił prezydent. "Mieć własną (walutę), czy jej nie mieć. Powstaje pytanie, kto na tym skorzysta, a kto straci" - dodał. Przywołał opinie, że silne grupy na tym mogą zyskać, a słabe stracić. Prezydent odwołał się do poglądów Ryszarda Bugaja, który - jak mówił - nigdy ich nie zmieniał, mimo że czasami nie były popularne.

Zdaniem prezydenta, w sprawie wejścia Polski do strefy euro potrzebna jest bardzo rzeczowa, spokojna dyskusja oraz niezwykle twarde negocjacje dotyczące kursu przyjęcie wspólnej waluty.

"Ja bym chciał, żeby nasze społeczeństwo miało pełne poczucie tego, jakie są rezultaty wejścia do strefy euro, co tracimy, co zyskujemy" - podkreślił Lech Kaczyński. "Tak, aby wszyscy obywatele w trakcie referendum, które jest konieczne, wiedzieli co czynią" - zaznaczył prezydent.

W ocenie Lecha Kaczyńskiego, potrzebna jest więc wielomiesięczna debata, w której będą dopuszczani do głosu zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy szybkiego wejścia do strefy euro. Prezydent ocenił, że decyzja o przyjęciu euro będzie czymś "epokowym", ponieważ to "rezygnacja z czegoś co przez wieki było oznaką suwerenności państwa".

Prezydent powiedział, że nie twierdzi, iż nie ma argumentów za stosunkowo szybkim wprowadzeniem euro, ale sprawa wymaga poważnej dyskusji i - jego zdaniem - w tej chwili nie był najlepszy moment do tego, żeby tę sprawę stawiać.

pap, keb