Premier o udziale prezydenta w szczycie

Premier o udziale prezydenta w szczycie

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Nic złego się nie stało" - tak premier Donald Tusk ocenił udział prezydenta Lecha Kaczyńskiego w nieformalnym szczycie Unii Europejskiej w Brukseli.
"Gdybym obawiał się, że może dojść do jakichś kontrowersji, jakichś przykrych niespodzianek, to pojechałbym też do Brukseli. To nie jest jakieś rozwiązanie na stałe, wręcz przeciwnie. Ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nic złego się nie stało" - powiedział dziennikarzom w Gdańsku premier, który uczestniczył w rozdaniu dyplomów absolwentom Wydziału Lekarskiego tamtejsze Akademii Medycznej.

Tusk dodał, że wiedział, iż "aktywny udział poszczególnych delegacji narodowych (w tym szczycie) nie będzie możliwy". "Że tak naprawdę prezydent Francji Nicolas Sarkozy zaproponuje coś, co znaliśmy, bo wcześniej przecież negocjowali to ministrowie finansów" - wyjaśnił.

Na piątkowym szczycie unijni przywódcy przygotowali wspólne stanowisko na szczyt G20, który odbędzie się 15 listopada w Waszyngtonie i poświęcony będzie przebudowie światowej architektury finansowej.

Lech Kaczyński wyraził w piątek żal, że Polska nie będzie reprezentowana na szczycie w Waszyngtonie, zwłaszcza że pojadą tam - czego nie planowano wcześniej - Czechy, Hiszpania, a prawdopodobnie także Holandia.

W Waszyngtonie "Polska powinna być" - powiedział prezydent na konferencji prasowej, ubolewając, że tak się nie stanie, skoro rząd nie zabiegał o zaproszenie. "W tej sytuacji dzisiaj było za późno (na szczycie w Brukseli - PAP). (...) To jest sprawa rządu, ona dzisiaj nie była do załatwienia" - powiedział.

"Ja nie odczułem tego tak, bo gdyby taka pretensja się pojawiła, to byłaby absurdalna. W Waszyngtonie reprezentowanych będzie 20 największych potencjalnie gospodarek świata" - powiedział Tusk zapytany, czy czuje się winny za to, że Polski zabraknie na szczycie w Waszyngtonie.

"I oczywiście można by przy tego typu spotkaniach robić awantury, żeby za wszelką cenę być, ale ja wiem, że być może czeka mnie bardzo poważna awantura w sprawie, która ma konkretny wymiar, czyli pakiet klimatyczno-energetyczny" - zaznaczył premier.

pap, keb