Komorowski: PiS konsekwentnie mnie zwalcza

Komorowski: PiS konsekwentnie mnie zwalcza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawo i Sprawiedliwość jest partią niezwykle konsekwentną i konsekwentnie zwalcza Bronisława Komorowskiego - powiedział marszałek Sejmu podczas debaty nad wnioskiem PiS o jego odwołanie.

Jak przypomniał, trzy lata temu PiS było przeciwko jego kandydaturze na  marszałka Sejmu, było przeciwko jego kandydaturze na wicemarszałka Sejmu, było przeciwko jego kandydaturze na marszałka w obecnej kadencji Sejmu. "I konsekwentnie dzisiaj składacie wniosek o moje odwołanie" - dodał Komorowski.

Komorowski zgodził się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, który powiedział, że nieczęsto dochodzi do debaty nad wnioskiem o odwołanie marszałka Sejmu. "W ostatnich latach marszałkowie z PiS nie dopuszczali nigdy do tego rodzaju debaty" - zauważył.

Zdaniem Komorowskiego, nie może być dobrym marszałek pobłażliwy i wyrażający zrozumienie "dla ludzi, którzy chcą anarchizować życie parlamentu". "Parlament to jest serce demokracji" - podkreślił.

Jak powiedział, z satysfakcją odnotowuje, że wniosek o jego odwołanie "nie jest wnioskiem opozycji, ale jednej partii opozycyjnej".

"Z satysfakcją odnotowuję to, że moja i wspólna praca, jest oceniana, także przez środowiska opozycji, sprawiedliwie, krytycznie, ale generalnie uczciwie" - dodał.

Komorowski zarzucał także PiS, że dzięki jego inwencji podczas lipcowego posiedzenia komisji regulaminowej i spraw poselskich, która rozpatrywała wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze (PiS), "pojawiła się sytuacja, gdzie do małej sali, gdzie obraduje mała komisja, wtargnęło 85 czy 100 osób". "I naciskiem fizycznym usiłowaliście wymusić decyzję szefa komisji" - dodał.

Marszałek Sejmu bronił się także przez zarzutem zbyt długiego przetrzymywania projektów ustaw w tzw. "zamrażarce".

"Państwo doskonale wiedzą, że w tej chwili w lasce marszałkowskiej prawie nie ma projektów, które byłyby trzymane dłużej niż 2-3 miesiące" - mówił Komorowski.

Komorowski skrytykował fragment wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dotyczący WSI. J.Kaczyński mówił m.in., że nie wie, dlaczego Komorowski "jest tak serdecznie związany z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi" i dlaczego "ich bronił".

"Czy można mówić podle, czy można mówić superpodle?" - pytał Komorowski. Jak dodał, w wypowiedzi J.Kaczyńskiego pojawiły się "insynuacje dotyczące WSI". "Pan zna moje życie, pan zna moje poglądy. To jest po prostu potwarz i podłość" -  ocenił.

Zaznaczył, że J. Kaczyński "mógłby nawet tak mówić", gdyby "nie miał na  sumieniu" powołania na wiceministra sprawiedliwości w swoim rządzie Andrzeja Kryże, który - jak przypomniał - doprowadził do uwięzienia jego i Andrzeja Czumy(PO). "Niech pan rozliczy się z tą sprawą" - dodał.

Komorowski tłumaczył się także ze swojej wypowiedzi o incydencie w Gruzji: "Jaka wizyta, taki zamach". "Tak, to była ironia" - przyznał. Dodał, że gdyby miał świadomość, że to  wywoła takie niezrozumienie "pewnie użyłby innego określenia".

"Dzisiaj to co wiemy o incydencie w Gruzji potwierdza w 150 proc. moje słowa" - zaznaczył.

Komorowski podkreślił, że Rosję "jest za co krytykować", ale fałszywe oskarżenie o wywołanie incydentu "pomaga Rosji", a "szkodzi Gruzinom i Polsce.

"Intencją mojej wypowiedzi nie było w najmniejszym stopniu uchybienie prezydentowi Polski tylko sformułowanie zarzutu pod adresem gospodarza tej wizyty ze strony gruzińskiej" - wytłumaczył.

"Było dla mnie rzeczą uwłaczającą to, że prezydent gruziński niemal klepał polskiego prezydenta po plecach" - dodał. Powiedział, że jego zdaniem to  prezydent Saakaszwili "powinien zabezpieczyć gwarancje bezpieczeństwa".

"Nie życzę sobie tego, aby ktokolwiek Polskę w ten sposób protekcjonalny traktował" - podkreślił Komorowski.

Marszałek zaznaczył, że warto pamiętać w polityce, "co się samemu mówiło i  zacytował wypowiedzi polityków związanych z PiS oraz prezydenta. Przytoczył m.in. wypowiedzi prezydenta L. Kaczyńskiego: "Stokrotka, Stokrotka. Jest pani na  mojej krótkiej liście. Pożałuje pani tego. Wykończę panią","Jeszcze jedno pytanie, ale nie od tej małpy w czerwonym" i Ludwika Dorna (PiS): "PiS przypomina sułtana otoczonego wianuszkiem eunuchów".

Na wypowiedź Komorowskiego zareagował J. Kaczyński, który zabrał głos zaraz po marszałku. "My mamy spis waszych wypowiedzi. To jest taka gruba księga, my  się tym nie posługujemy" - podkreślił.

"Ten poziom grubiaństwa i zwykłego chamstwa, który mamy nieustannie na tej sali i w innych miejscach publicznych jest czymś niebywałym" - stwierdził prezes PiS. "Pan jest jednym z patronów tego typu działań" - dodał.

"Pana kiedyś skazano na cały miesiąc aresztu. Cały miesiąc. Przerażająca historia to nie jest" - powiedział. Według niego, to nie jest dowód, na to że jego zachowania po 1989 r. "zaczęły służyć komuś zupełnie innemu niż przedtem".

Wystąpienie J. Kaczyńskiego cały czas komentował z sali wicemarszałek Stefan Niesiołowski. W pewnym momencie prezes PiS powiedział: "Mogę tu przynieść pewną książkę i troszkę ją poczytamy publicznie. Będzie pan bardzo czerwony". "Bo sypać w pierwszym przesłuchaniu w tak haniebny sposób to naprawdę fatalna sprawa" - dodał.

Jak tłumaczył później dziennikarzom "rzecz zna od wielu lat". "Jeśli ktoś robi z siebie nieustannie bohatera, a bohaterem nie był i prowadził działalność bez rozumienia i konsekwencji, a gdy przyszły konsekwencje zachował się tak jak się zachował powinien być w końcu publicznie zdemaskowany" - podkreślił.

Marszałkowi Komorowskiemu J. Kaczyński zarzucił także to, że "przez cały czas chronił zaciekle organizacji, której związki z Moskwą, z GRU właśnie nie  podlegały żadnej wątpliwości

ND, PAP